wtorek, 25 września 2012

AS 8

                           Idąc do sklepu , ponownie rozdawałem autografy i zrobiłem sobie zdjęcia z fanami . Karolina w tym czasie usiadła na ławce . Czekała aż skończę. Ola zaraz przegoniła by całe towarzystwo. Ona zaś uśmiechała się tylko i nic się nie odzywała. Po rozdaniu już wszystkim mojego autografu , ruszyliśmy w dalszą drogę do sklepu.  Weszliśmy do marketu , wzięliśmy produkty potrzebne do naszej kolacji. Podeszliśmy do kasy , zapłaciliśmy i ruszamy w drogę powrotną.
- Karolina mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne , pytaj.
- Czy po tym co się dzisiaj wydarzyło , wpłynie to jakoś na nasze relacje ?
- Co masz na myśli mówiąc ,, nasze relacje,, ?- odpowiedziała mi pytaniem.
- No..... Jeżeli bym ci powiedział, taką rzecz , która  zmieniła by wszystko . To jak byś zareagowała?
- Wiesz. Zależ co to jest za rzecz - popatrzyła na mnie ze zrozumieniem. - Jak chcesz to możemy pogadać porozmawiać w domu - zaproponowała. 
 - Myślę , ze tak będzie dobrze- odpowiedziałam. - ale najpierw wyrzucę Sebastiana z mieszkania.
- Ja cie pomogę- zdeklarowałem się.
- Okey- zaśmiała się.
Weszliśmy do klatki i udaliśmy się do mieszkania. Dochodziła 20.15 kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi . Karolina popatrzyła na mnie i ruszyła do drzwi. Otworzyła  je , w nich stał Sebastian z bukietem róż.
- Cześć kochanie. - przywitał ją.
- Nie mów do mnie ,, kochanie ,, - powiedziała.
- Co się stało ? Czemu nie wpuścisz mnie do do środka ? - zapytał.
- Bo ty tu już nie mieszkasz !! Tu masz walizki ! A to wypadło z twojej marynarki .
Sebastian był w szoku , taki obrotem sprawy. Karolina wyrzuciła mu z domu walizki na korytarz i rzuciła w niego czerwonym pudełeczkiem .
- Co ty wyprawiasz ?? Co ja ci zrobiłem ? - krzyczał on.
- Ty się jeszcze pytasz ? Zdradziłeś mnie !! - wykrzyczała mu w twarz.
- Ale skąd ty wiesz ? Jak się dowiedziałaś ??
 - Przyszły do mnie bardzo ciekawe zdjęcia . Na których obściskujesz się  z dziewczyną Piotrka.
- Myszko , ale to nie tak jak myślisz. - tłumaczył się.
- Niee. A jak ?? Nie było minie 3 dni , a ty co ? Koniec z nami. Żegnam. - zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
- Dobrze , ale ja tak tego nie zostawię . Jeszce się spotkamy. I zobaczysz wrócisz do mnie na kolanach . - krzyknął i walnął pięścią w drzwi mieszkania.
Po policzku płynęły jej łzy. Podeszłem don niej i przytuliłem.
- Choć zjemy kolację .- objąłem ją w pasie i poprowadziłem kuchni.
Nałożyłem każdemu z nas po swojej porcji i zaczęliśmy jeść w ciszy .
- Karolina będzie dobrze , zobaczysz . Wszystko się ułoży . - pocieszałem ją .


Z PERSPEKTYWY KAROLINY :


     Dochodziła 21. Myślałam ja teraz będzie wyglądało moje życie. Zdecydowała się na pracę z reprezentacją Polski , ale nikt o tym jeszcze  nie wiedział ( taka mała tajemnica ).
Za dwa dni miałam się  spotkać z prezesem PZPS w Spale. Ze Sebastianem zerwała kontakt . Myślałam o tym co się dzisiaj wydarzyło. Tyle negatywnych wydarzeń , a wśród nich on i ja. Zostawała jeszcze kwestia jakie  miejsce w tym wszystkim zajmował Piotrek. Pomógł mi dzisiaj dwa razy. Wstała i weszłam do garderoby. Zrobiło się w niej tak pusto . Wyrzuciłam go ze swojego życia , ale czy w jednej chwili mogłam przekreślić dwa lat wspólnego życia? Czy da się przestać kochać kogoś w ciągu  jednego dnia? Straciła zaufanie , ale mimo tego wciąż kochałam. Usłyszałam dzwonek do drzwi ,więc poszłam sprawdzić kto dobijaj się do mojego mieszkania. Kiedy wyszłam z pokoju usłyszałam końcówkę rozmowy.
- Oj , przepraszam pomyliłam chyba mieszkania. - powiedział kobiecy głos.
- Nic się nie stało.- powiedział Piotrek.
- A nie wie Pan , gdzie przeprowadziła się wcześniejsza właścicielka. Taka blondynka o niebieskich oczach.
- Ona nadal tu mieszka. Zaraz ją zawołam. - słysząc to  rzuciła się szybko no łóżko , żeby wyglądało jak bym się w ogóle z niego nie ruszała. Zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Masz gościa. - wyszłam z sypialni.
- Aśka ?!- powiedziałam do dziewczyny stojącej na korytarzu.
Wyglądała jak ona , ale ten kolor włosów zdezorientował mnie.
- Karolina !!- krzyknęła , wpadając w moje ramiona. Przytuliłyśmy się.
- Jezu , nie poznałam bym cię. Zmieniłaś kolor włosów.
Aśka moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od gimnazjum. Dużo razem przeszłyśmy.Kocham ją jak moją drugą siostrę. Wie o mnie wszystko i ja o niej też. Wiem że kocha się w  Bartku , ale się do tego nie przyzna. Jego tez coś ciągnie do niej, ale oboje boją się czegoś.
- Potrzebowałam jakieś zmiany.- uśmiechnęła się.
- Choć usiądziemy , napijemy się herbaty , pogadamy. - powiedziałam.
Ruszyłam w kierunku kuchni , ale zaraz zatrzymała się w połowie drogi. Joanna stalą obok Nowakowskiego i spoglądała na niego z uniesioną brwią.
- No tak zapomniałam . Asiu to jest Piotrek Nowakowski , mój tymczasowy współlokator. Piotrek to jest Joanna Sordyl , moja najlepsza przyjaciółka. - podali sobie ręce na powitanie.
- To ja nie będę wam przeszkadzać i pójdę do mojego pokoju.
- Nie no co ty , mu pójdziemy do mojego a ty sobie oglądaj. Zrobić ci herbaty.
- Nie dzięki. - powiedział uśmiechając się.
- Dobrze, to chodźmy  do mojego pokoju.
Aśka walnęła się na moje łóżko , a ja usiadłam obok niej.
- No to opowiadaj. Co tym słychać ?
- Wolisz nie wiedzieć. - powiedziałam z grymasem na twarzy.
- Co się stało ? - popatrzyła na mnie.
- Oprócz tego że Sebastian mnie zdradził , to przyjęłam pracę jako fizjoterapeutka reprezentacji Polski. - powiedziałam jednym tchem.
- Stop! Że co zrobił ?
- Zdradził .- powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.
- Choć do mnie .- powiedziała, przytulając mnie do siebie. Pozwoliłam łzą płynąć po moich policzkach.
- Jak się dowiedziałaś?
- Kurier dzisiaj rano przyniósł zdjęcia.
- A wiesz od kogo ?
- Nie , nie było na odwrocie adresu , ale chyba dobrze że się dowiedziałam .
- A kim jest ta dziewczyna ?
- To była dziewczyna Piotrka.
- Tego Piotrka?
- No jego. - powiedziałam obcierając łzy.
- No to macie tu chyba lecznice złamanych serc - śmiała się- Wybaczysz mu ?
- Nie wiem Asiu.
- Pożyjemy zobaczymy , ale wracając do tego Nowakowskiego to niezłe z niego ciacho i chyba na ciebie leci.
- Weź nie gadaj głupot , on pewnie ją jeszcze kocha.
- I kto tu gada głupoty , widziałam jak na ciebie patrzy - zaczęła się śmiać.
- Eh... co ja ma z tobą - też zaczynając się śmiać.
- Musimy się na zakupy wybrać . Kiedy masz czas ? - zapytała.
- Mam czas na dwa dni przed wylotem do Kanady. Muszę sobie jakieś sukienki kupić.
- No dobra , mi pasuje. Miałam się ciebie jeszcze pytać czy byś nie pojechała ze mną do Roczyn. Dawno nie byłam , a ty to jeszcze dłużej , to jak będzie? - zapytała z nadzieja.
- Tak wiem dawno nie widziałam się z rodziną , ale cala dwa tygodnie mam zajęta . Spotkamy się w Katowicach , dobrze ? - podeszłam do szafki nocnej w której  trzymałam kopertę z biletami , na cale trzy dni i rezerwację hotelową żeby nie musieli jeździć po sto razy.
- Aśka w  tej kopercie masz bilety na wszystkie mecze od piątku do niedzieli . Dla ciebie , twoich rodziców , twojego brata , dla moich rodziców oraz dla moje siostry z męża i Dominiki. Macie jeszcze zarezerwowane  hotelu pięć pokoi.
- Dzięki , dzięki kochana jesteś. Wiedziała że załatwisz. to ile ci jesteśmy winni ?
- Nie musicie . To jest prezent , mało mam dla was czasu , więc tak będę mogła go więcej z wami. I powiedz swojej mamie że nie chce widzieć żadnych pieniędzy.
- Postaram się , ale wiesz jak ona się na coś uprze to niema zmiłuj .
- To powiedz jej żeby upiekła ten swój tort. 
- Uważaj , bo pójdzie ci w biodra. - powiedziała  śmiejąc się.
Pokazałam jej język i rzuciłam w nią poduszką.
- Osz ty ! Przegięłaś. Lepiej uciekaj. - Zagroziła mi. Zapiszczałam i wybiegłam z  pokoju.
- Co wy wyprawiacie ? - zapytał Piotrek.
- Piotrek , ratuj!
- Dobra ale przed kim ?
- Przed nią . - pokazałam mu palcem w stronę Aśki , jednocześnie chowając się za nim.
- Wyłaź , wiem ze jesteś za jego plecami.
- Zabrzmiało , to jak  z kiepskiego horroru.
- Dobra , to rzucę w niego. - Zamachnęła się i rzuciła.
Poduszka niestety wypadła przez okno.
- No super, teraz będę musiała po nią  pójść.
- Jak nie dostałaś to idziesz , przykro mi kochana.
Ubrałam buty  i wyszłam z mieszkania.

TYM CZASEM W DOMU : 

-To ja będę się zbierać .- powiedziała Asia, kierując się w stronę przedpokoju.
- Jak musisz . Powiem jej że poszłaś - powiedział Piotr.
Aśka ubrała buty i już miała wychodzić.
- Mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne , pytaj . - uśmiechnęła się .
- Słyszałem że rozmawiacie o mnie. Nie żebym podsłuchiwał , tylko tak mi się obiło o uszy. Co ona uważa o mnie ?
- Sam jej zapytaj.
- Czyli mi nie powiesz ?
- Przykro mi . Mogę się ciebie tez o coś zapytać?
- Pytaj.
- Wiem , że to będzie pytanie z grubej rury , ale lubię mieć jasność.
- Rozumiem. Wal.  
- Ona ci się podoba , prawda ?
- Jak .. jak to zauważyłaś?.- zaśmiał się nerwowo .
- Ja widzę , bo jestem kobietą , a my widźmy takie rzeczy , no i może dlatego , że podoba ci się moja przyjaciółka .
- Ona też to zauważyła ?
- Jeszce nie , ale kiedyś na pewno zrozumie że ty też jej się podobasz. Od razu uprzedzam trochę to potrwa.
-  To co mogę zrobić żeby trochę to wszystko przyśpieszyć?
- Uuu widzę , ze wzięło cie na amen. Raczej nie dasz rady tego przyśpieszyć , musisz byś cierpliwy i być oparcie i przyjacielem dla niej. - uśmiechnęła się i wyszła.   






==============================================
Proszę bardzo dodaję  kolejny ;)
Miłego czytania.
Pozdrawiam.;* 







  

niedziela, 16 września 2012

PAMIĘTAMY

                    To już 7 lat - my nadal pamiętamy. Już na zawsze pozostanie w Naszych sercach
 ARKADIUSZ GOŁAŚ . 
10.05.1981 - 16.09.2005
To Święto Zmarłych,
Trochę się różniło,
Od tego sprzed lat,
Bo dużo się zmieniło...
Szesnasty września,
Jedna krótka chwila,
Moje życie zmieniła,
A Ciebie zabiła...
I jęk rozpaczy,
I serca gorzki ból,
Gdy leciałeś z Aniołami,
Wrzeszczałam głośno "Stój!".
Ale Cię zabrały,
Na zawsze, do Boga,
I to właśnie wtedy,
Skończyła się Twoja droga.
I teraz został marmur,
I tragiczny napis na płycie,
"Żył 24 lata",
Wokół płonące znicze...
W ten dzień myślimy o bliskich,
Którzy są już w niebie,
Ale nigdy nie myślałam,
Że będę się modlić za Ciebie...
autor: Kasia




 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

wtorek, 11 września 2012

AS 7

                                    Z perspektywy Piotrka : 


- Dobranoc. - powiedziałem, ale pewnie już tego nie usłyszała. Stałem, tak patrząc się w zamknięte drzwi jej pokoju. Chciałem żeby wiedziała co do niej czuję. Chciałem, żeby czuła to samo co ja, ale czy to było możliwe? Ona była z Sebastianem, tylko czy była szczęśliwa? Na te pytania chciałem znać odpowiedź. Obróciłem się na pięcie i wszedłem do pokoju. Zasypiając miałem przed oczyma jej uśmiechniętą twarz. 


  Rano obudziłem się o szóstej. Ubrałem się w dres i poszedłem do łazienki. Wychodząc z  pomieszczenia, zobaczyłem Karolinę przy drzwiach sypialni. Była ubrana w spodnie dresowe , bluzeczkę na ramiączkach bluzę oraz buty. Włosy związała w kucyk .
- Obudziłem cię? Przepraszam. Próbowałem zachowywać się cicho. - powiedziałem.Na co ona podskoczyła i złapała się za serce.
- Jezu... ale mnie wystraszyłeś - uśmiechnęła się.- Nie masz za co przepraszać,nie obudziłeś mnie.
- Aha... to gdzie się wybierasz?
- Pobiegać, a jak będę wracać do wstąpię do sklepu bo nie mamy nic na śniadanie. A ty nie możesz spać, czy też się gdzieś wybierasz?
- No ja... - podrapałem się z tylu głowy. - też miałem zamiar iść pobiegać
- Skoro oboje wychodzimy, to może dam ci komplet kluczy do mieszkania? Bo mi powinno trochę zejść.
- A czy moglibyśmy...? - nie dokończyłem , bo bałem się jak zareaguje na końcówkę "my".
- Moglibyśmy?
- Pobiegać razem, obiecuję, że dostosuję się do twojego tępa. - zasugerowałem.
- Jasne - powiedziała uśmiechając się.
Wyszliśmy z domu i pobiegliśmy w stronę parku.  
Park był pusty, oprócz gołębi, nie było ani jednej żywej duszy. Nie rozmawialiśmy, po prostu biegliśmy. Co jakiś czas zerkałem na nią. Biegnąc jedna ze żwirowych ścieżek, podziwialiśmy staw, w którym pływały kaczki i dwa białe łabędzie. Nagle Karolina potknęła się o korzeń, który wystawał z ziemi i upadła. Leżała z głową ukrytą w trawie i trzymała się za nogę. Przyklęknąłem przy niej.
- Karolina, powiedz gdzie cie boli?!- w moim głoście dało się wyczuć nutę przerażenia i paniki.
- Piotrek. Kolano!
- Tylko spokojnie. Pokaż mi, to może coś zaradźmy.
Zrobiła to o co ją prosiłem . Po twarzy spływały jej łzy. Podniosłem nogawkę. Moim oczom ukazały się liczne zadrapania , siniaki oraz jedna duża rana ,z której krew wylewała się nienaturalnie szypko.
- Potrzebuję paczkę chusteczek i twoją bluzę.
Zdjęła bluzę.
- Chusteczki są w kieszeni - powiedziała płacząc.
Wytarłem nogę z krwi i położyłem cała resztę chustek  na ranie , potem obwiązałem je bluzą , żeby trochę zatamować przepływ krwi. Karolina prze cały ten czas próbowała potrzymać łzy, ale nie zbyt jej to wychodziło. Po zrobieniu czynności, które należały do mnie zadzwoniłem po pogotowie. Nie czekaliśmy dłużej niż 10 minut. Karolinę wzięli na nosze i wsadzili do karetki. Ja musiałem ubłagać panią doktor ,żeby zabrali mnie ze sobą. Po dotarciu do szpitala, wzięli Karolkę do zabiegowego. Przyszedł do nas bardzo ,,miły``doktor, który próbował ją jakoś poderwać, chociaż była dla niego tylko pacjentką. Cóż za szczyt bezczelności.
- Co mogę powiedzieć, nie jest tak źle jak się spodziewałem. Nie straciła Pani za dużo krwi, a ranę możemy spokojnie zaszyć. Ścięgna nie są uszkodzone, zakażenie się nie wdarło, więc będę mógł Panią spokojnie wypuścić do domu. A szkoda, bo myślałem, że będę mógł się Panią trochę opiekować. - powiedział uśmiechając się do niej. Odwzajemniła uśmiech, lekko się czerwieniąc.
- A długo będę musiała nosić te szwy? Za dwa tygodnie wyjeżdżam do Kanady.
- Spokojnie zdążymy. Wystarczy że przyjdzie Pani do nas za jakiś tydzień, wszystko powinno się ładnie zrosnąć, wiec za jakieś trzy tygodnie nie powinno być śladu.
- To dobrze. Niech doktor zacznie swoja powinność - uśmiechnęła się blado i popatrzyła na mnie.
Chciała coś wyczytać z mojej twarzy, ale chyba nie tego czego się spodziewała.
Po 20 minutach wyszliśmy z gabinetu i skierowaliśmy się w stronę wyjścia ze szpitala. Wróciliśmy do domu autobusem, bo nie mieliśmy innego wyboru. Przez całą podróż ja rozdawałem autografy (wiedziałem, że tak będzie, zresztą nie przeszkadzało mi to), Karolina usiadła z tyłu. Kiedy wreszcie udało mi się oderwać wzrok, od kartek które wciąż podawali mi pasażerowie, zobaczyłem Karolinę wyglądającą przez okno, a po jej policzkach płynęły łzy. Nie odezwaliśmy się do siebie, ani jednym słowem. Kiedy weszliśmy do domu, ani kiedy jedliśmy obiad. Godziny upływały jedna po drugiej. A my mijaliśmy się tylko na korytarzu. Dochodziła 16  kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Słyszałem, jak otwiera je i zamyka.
Potem okrzyk radości, a chwilę później szloch. Zdezorientowany wszedłem do salonu. Na stole były rozsypane zdjęcia . Chwyciłem jedno z brzegu. To co zobaczyłem było dla mnie ogromnym szokiem. Nie wierzyłem własnym oczom. Na zdjęciu znajdował się Sebastian, który całował się z Olą.
- Piotrek bardzo mi przykro. - powiedziawszy to, wstała i zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
Momentalnie chwyciłem za telefon i wybrałem numer Olki. Po kilku sygnałach włączyła się sekretarka.
- Po Lidze Światowej, ma cię nie być w moim mieszkaniu. Masz się wynieść. Wiem z kim mnie zdradziłaś. Pan nazywa się Sebastian Byrski. - po tym zakończyłem połączenie. W mieszkaniu panowała całkowita cisza, z pokoju Karoliny nie wydobywały się żadne odgłosy.  Podszedłem do drzwi i lekko zapukałem. Nikt mi nie odpowiedział, więc nacisnąłem klamkę. Na łóżku leżały puste ramki, a zdjęcia były roztargane na pół. Serce na ścianie zostało wybrakowane. Poszedłem do garderoby. Zapukałem. 
- Proszę - Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazało się pobojowisko. 
- Co ty robisz?
- Jak to co robię? Pakuję tego dupka!!!- krzyknęła i rzuciła jego marynarkami w walizkę. Z jednej z nich wypadło małe czerwone pudełeczko. Podniosła je i otworzyła . 
W środku znajdował się pierścionek . Wzięła go i wsunęła na palec . Pasował idealnie . Pokręciła głową z dezaprobatą i zdjęła pierścionek z palca, zamknęła pudełeczko. Patrzyłem na to z wielkimi oczami. 
Zamknęła walizki i chwyciła za telefon.      
- Sebastian? Musisz szypko wracać do domu. - powiedziała jak gdyby nigdy nic. 
- Co? Dlaczego? - krzyczał do słuchawki . 
- Chcą nas wyeksmitować. Potrzeby jesteś jako prawnik. - kłamała jak z nut. 
- Że co? Dobra już jadę, będę za trzy godziny. - rozłączył się. Popatrzyła na telefon. 
- Szybko poszło. Dobra teraz walizki do przed pokoju i czekamy. Dochodzi 18.30 .To może skoczę do sklepu i coś zrobimy na kolację. - postawiła walizki przy ścianie, a na najwyższej z nich postawiła pudełeczko z pierścionkiem. 
- To na co miałbyś ochotę? - Zapytała z lekkim uśmiechem.
- Tost z serem lub powidłami? - Odpowiedziałem tym samym.
-  Może być. To ja lecę do sklepu. Spacer dobrze mi zrobi. Muszę rozruszać tą moją nogę. - powiedziała zakładając buty.- Kupić coś jeszcze? 
- To może pójdziemy razem? - zaproponowałem. Popatrzyła na mnie z przymrużeniem oka. 
- Jak chcesz, to choć. - Założyłem buty i wyszliśmy w stronę sklepu.





 

((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((=

Przepraszam Was bardzo , za to że tak długo się nie odzywałam , ale nie miałam czasu.
 Zaczęła się szkoła  i trzeba się uczyć.
Miłego czytania .