wtorek, 9 lipca 2013

Informacja !

UWAGA !
Jest mi przykro , ale ten blog umarł śmiercią twórczą. 
W mojej głowie nie ma już pomysłu na niego. 
Nie wiem , może jeszcze do niego wrócę, ale 
jak na razie chciałam bym  was zapoznać z moim nowym 
 Obiecuję , że będzie on regularny. 
Do zobaczenia w nowym świecie  Leny .


                                                Z wyrazami szacunku do moich czytelników.
                                                      Autorka:*               
  

piątek, 26 kwietnia 2013

AS17

Rano obudziłam się wtulona w Łukasz. Noc można uznać za owocną.
Wiśniewski nie obudził się kiedy się poruszyłam.Pocałowałam go lekko.Uśmiechną się i otworzył oczy .
- Dzień dobry,śpiący królewiczu.
- Witam waszą piękną wielkomość.
W pokoju zabrzmiał dzwonek telefonu.
- Czemu akurat teraz?- zadał retoryczne pytanie,sięgając po telefon.
- Słucham. Tak dobrze,już idę.-powiedział rozłączając się.
- Muszę na śniadanie.Trener się niecierpliwi.
- Idź.- powiedziałam.
- Choć ze mną.
Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
- No.. no dobrze
W głębi serca kochałam Piotrka,ale on będzie miał dziecko.Czy ja nie miałam prawa żeby kochać i być kochaną.Łukasz stał się moim przyjacielem.Mógł też zostać moim mężczyzną.
- Tak masz rację.Pójdźmy razem.
Chciałam zobaczyć minę Nowakowskiego,jak się dowie jak to jest stracić,coś co się kocha.Ubrałam się w mój reprezentacyjny dres i zeszliśmy do stołówki trzymając się za ręce.Kiedy weszliśmy do pomieszczenia Kanadyjczycy kończyli śniadanie, a Polacy dopiero zaczynali. Zabraliśmy się nakładanie swojej porcji. 
- Muszę się iść wytłumaczyć trenerowi.- powiedział.
- Jane idź . Ja muszę też obgadać kilka spraw ze swoim. 
Cmoknęłam go w policzek i ruszyliśmy do stolika gdzie siedział cały sztab. Poczułam na sobie wzrok Nowakowskiego.

Jeden z stolików na jadalni: 
- Te Łukasz,choć do nas.- zawołał mnie Winiarski.
- Spoko. - usiadłem obok Bartka.
- I jak było na randce? - zagadał Kuba.
- Super.
- Z tego co mi wiadomo to Kurek podobno spałeś dzisiaj u Zatiego. To w takim razie gdzie spał dzisiaj nasz Łukasz ? U Pita? - dociekał Igła.
- Nie,nie u Cichego.
- To gdzie?
- U Karoliny.Zadowolony.- Kurek z wrażenia wypluł kawę na podłogę.
- No , stary.Gratulacje.- pogratulował mi Jarski.
Piotrek siedział cicho,tępo wpatrując się w bułkę.
- Jesteście razem?- zapytał cicho.
- Tak. - odparłem satysfakcją. Trochę podkoloryzowałem prawdę , ale to tylko kwestia czasu , kiedy ja i Karolina będziemy razem.
- Kłamiesz!!!- uderzył pięścią w blat stołu.
- Nie.
- Łukasz ? - odezwał się jej głoś za moimi plecami.
- Tak, kochanie. - uśmiechnąłem się sztucznie.
- Wszystko w porządku?

Z perspektywy Karoliny: 
- Wszystko w porządku ? - zapytałam. 
- Nic , nie jest w porządku!!- wybuchnął Nowakowski. 
- A ty co masz do tego? - zapytałam. 
- Dużo!!! Czy , nie możesz w końcu mnie dostrzec!! Staram się być dla ciebie przyjacielem , ale ty  tego nie widzisz!! Tylko dajesz dupy  innemu , który to tylko wykorzysta!!! Stałaś się po prostu zwykłą dziwką!!!- wykrzyczał mi to wszystko w twarz. 
Mojej reakcji , chyba spodziewali się wszyscy obecni na sali. Po oddani celnego szczału w policzek środkowego. Wybiegłam z jadalni , zalewając się łzami. Słyszałam ,że ktoś mnie woła, ale ja nie potrafiłam się zatrzymać. Nogi same biegły. Trafiłam do jakiegoś parku. Kompletnie nie znałam tego miejsca . Usiadłam na jednaj z ławek. Pozwalając płynąc łzą , patrzyłam jak mijają mnie , różnie ludzie, kobiety z wózkami. Po jakieś chwili , na drugim końcu ławki usiadła kobieta  w cygańskiej spódnicy  .
 Miała około 58 lat. Włosy koloru czarnego przechodzące gdzie nie gdzie w siwiznę. 
 - Płacz , płacz. To pomaga. Jeżeli cierpi dusz , to trzeba płakać.- odezwała się. 
- Słucham? Pani mówi do mnie? 
- Dziecko drogie oczywiście , że do ciebie. Widzę , że cierpisz i to nie przez byle kogo. Przez mężczyznę. 
- Ale skąd Pani wiem? 
- Z kart. Kazały mi to przyjść.
- Niby skąd one wiedzą , że cierpię , przez durnego, samolubnego mężczyznę!!
- Nie unoś się. On zrozumie , że popełnił błąd. 
- Teraz to już nie ma znaczenia. 
- Ojj.... chyba ma. Cierpisz , bo kochasz, tylko nie chcesz się do tego przyznać. 
- Nie mam się do  czego przyznawać. 
- Czy aby na pewno? 
- Jedynie , do czego mogę się przyznać. To , ze nie wiem jak wrócić spowrotem.
- Nie masz się o co bać. Los sam ci pomoże wrócić. O nawet twoje przeznaczenie ku nam zamierza.  
Nawet nie chciałam wiedzieć co lub kto jest tym przeznaczeniem. Jak dla mnie mogło by mnie ominąć i pójść  sobie dalej , nie zwracając na mnie uwagi. Obróciłam wzrok i przyglądałam się moim miętowym  butą. 
- Karolina. - odezwał się jego głos. 
- Po co tu przyszyłeś? 
- Sam nie wiem. 
- To teraz wróci , tam skąd przyszyłeś  i zostaw  mnie w spokoju . 
- Wrócę , tylko daj mi się wytłumaczyć. 
- Nie ma czego tłumaczyć. Powiedziałeś to co miałeś powiedzieć. 
- Przepraszam , ja tak nie myślę. 
- Nie?? - parsknęłam śmiechem. - Wiesz jak mnie rozśmieszyć. 
- Nie. Karolina przecież wiesz co do ciebie czuje. Nie jesteś dziwką. 
- Nie. Piotr , ja nie wiem co czujesz. Nic mi nie mówisz. I niech tak zostanie. - wstałam z ławki. 
Na moim policzku  poczułam pierwsze krople deszczu.
- Świetnie. 
Siatkarz podszedł do mnie i pocałował w policzek. 
- Kocham Cię. 
Popatrzyłam w jego oczy. Wiedziałam , ze mówi prawdę. Jego oczy to zdradzały. Faktycznie oczy są kluczem , żeby zaglądnąć w głąb duszy. 
- Ja ciebie też. 
Pocałowałam go. Deszcz nastał w siłę, ale nam to nie przeszkadzało. 
- Przepraszam ,że czekałem na deszcz.- usłyszałam z jego ust. Teraz ust należących też do mnie :). 
 








$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
 Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!
Trochę czekaliście na ten rozdział:(
PRZEPRASZAM       <-- Klik , coś na przeprosiny:)


sobota, 30 marca 2013

AS16

Przegraliśmy wszystkie trzy mecze.
Jechaliśmy do Polski w nie najlepszych nastrojach. Ja cieszyłam się z tego, że będę mogła się zobaczyć z rodziną. Siedziałam właśnie w pokoju hotelowym i nudziłam się kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - krzyknęłam.
- Hej, hej.- do pokoju wszedł Łukasz Wiśniewski.
- Cześć, co cie sprowadza w moje skromne progi?
- Propozycja.
- Tak? A jaka?
- Wiesz mamy dzisiaj wolne, więc pomyślałem, że pójdziemy do kina?
- Będę musiała zapytać się trenera czy będę mu jeszcze dzisiaj potrzebna.
- Już to zrobiłem za ciebie i się zgodził. To jak będę z tym kinem?
- Dobra więc, o której?
- O 20.00 będzie dobrze?- zaproponował.
- No to do zobaczenia. - uśmiechnęłam się.

Łukasz:
Uśmiechałem się na myśl, że idę z Karoliną do kina.
- A ty co taki radosny? - zapytał mnie Zator, gdy wszedłem do pokoju.
- Idę do kina z Karoliną.
- Z nasza Karoliną?
- Tak, z nią.
- No, no, no... Ale wiesz że startujesz do niej jako trzeci?
- Co masz na myśli?
- No ty, Zbyszek i Cichy.
-To żadna konkurencja. Cichy będzie miał dziecko, a Zbyszkiem nie jest zainteresowana.
-To miłej randki.
- Kto idzie na randkę? - zapytał Igła, wchodząc do naszego pokoju.
- Karolina i Wiśnia.
- Gratulacje. Ej Zator, wpadnij do nas na partyjkę pokera.
- Jasne.

Pokój Ignaczaka(Krzysiek ):

- Chłopaki! Normalnie nie wierzycie! - wpadłem cały zdyszany do pokoju.
- Co jest? - zapytał Żygadło.
- Karolina i Łukasz idą na randkę!
- Co ty gadasz?
- Uuuu... Zbyszek ta panna jest chyba już zajęta. - zadrwił Kubiak.
- Oj tam. Tego kwiatu jest pół światu.
- Trzeba powiedzieć Kurkowi. - wyleciał z pokoju Winiarski.

Pokój Bartka( Michał ) :

- Stary coś ci powiem, tylko usiądź.
- Co się stało? - zapytał dziwiony Bartek.
- Karolina i Łukasz idą na randkę!
W tym momencie Pit wyszedł z łazienki.
- Że co?
- O, siema Piter.
- Weź powtórz to co powiedziałeś.
- Karola idzie na randkę z Łukaszem.
- A nie mówiłem, że to tak się skończy? - odezwał się Bartek do Piotrka.
- Jest dorosła, wie co robi. - skitował Piotrek, wracając do łazienki.
- Jemu co?  - spytałem.
- Właśnie uświadomił sobie własną głupotę.

Z perspektywy Karoliny:

Umyłam włosy, zrobiłam makijaż i stanęłam przed szafą zastanawiając się co mam na siebie założyć.
- Cześć siostra.
- Hej. - przywitałam się z Bartkiem.
- Słyszałem, że idziesz do kina z Łukaszem.
- Skąd o tym wiesz?
- Winiar mi powiedział.
- A Winiar skąd wie?
- Od Igły, a Igła od Łukasza.
- Aha.. tylko kompletnie nie wiem co mam na siebie założyć.
- Patrz ile masz sukienek. Dzisiaj jest ciepło, więc polecam .
- Mój wybawca. - wzięłam sukienkę, którą mi polecił i poszłam się przebrać do łazienki.
- Karolina?
- Tak?
- Tak się zastanawiam. Czemu ty idziesz do tego kina?
- Bartuś, a po co się chodzi do kina?
- Wiem po co się tam chodzi. Tylko, czy ty nie robisz tego czasami, żeby odegrać się na Cichym?
Wyszłam z łazienki.
- Teraz to przegiąłeś. Zapnij do końca. - dopiął zamek do końca. - I jak wyglądam?
- Jak zwykle. Perfekcyjnie i seksownie.
- Dobra nie słodź tak. Wychodzimy.
- No to miłego wieczoru. - pocałował mnie w czoło i poszedł w stronę swojego pokoju.
Kiedy zeszłam do recepcji Łukasz już na mnie czekał. Na drugim końcu na kanapie siedzieł Igła, Kubiak, Bartman i  Żygadło.
-Cześć. - przywitałam się.
- Hej. Możemy iść?
- Oczywiście.
- Miłej zabawy dzieciaki. - zawołał rozgrywający.
- Tylko nie zapomnijcie o gumkach. - dodał Krzysiu.
- To dla ciebie. - wręczył mi róże.
- Dziękuję. Nie musiałeś.
- Ale chciałem. Ładnie wyglądasz. - otworzył przede mną drzwi do taksówki.
-Dziękuję.
Droga do kina minęłam nam w ciszy.
- Na jaki film idziemy?
- "Nad życie"
- Super.
Film zaczął się bardzo melancholijnie. Oparłam głowę o ramie środkowego.
- Podoba ci się?
- Bardzo.
Pod koniec seansu wzruszyłam się. Jak chyba każda dziewczyna, która była obecna na sali.
Gdy wyszliśmy z kina na zewnątrz było już zimno.
- Bardzo ci dziękuje, że mnie wyciągnąłeś z hotelu. - pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co. Przyjemność po mojej stronie. Wracamy?
- Może pójdziemy na nogach?- zaproponowałam
- Spacer?
- O tak.
Droga do hotelu minęłam nam bardzo szybko. Przed wejściem spotkaliśmy Bartka.
- Witam naszych randkowiczów. - odezwał się Kurek.
- Hej. - odezwaliśmy się.
- Długo was nie było.
- Długo? A ty przepraszam bardzo nie powinieneś już spać? - zapytałam się.
- Powinienem, ale musiałem wyjść z pokoju. U Nowakowskiego obecnie przebywa Olka. Sami rozumiecie.
- Gadajcie sobie. Ja idę do siebie. Dobranoc.
Wsiadłam do windy. Czyli to koniec historii pt, "Ja i Nowakowski".
Doszłam do drzwi mojego pokoju i zaczęłam grzebać w torebce w celu zalezienia klucza.
- Tu mi uciekłaś. - odezwał się Łukasz za moimi plecami.
- Nie prawda. - oparłam się o drzwi.
- Jak nie prawda? - położył rękę na drzwiach obok mojej głowy.
- Cóż Łukaszu, dziękuje jeszcze raz za ten wspaniały wieczór.
- Ależ nie mam za co Karolino. - odgarnął kosmyk moich włosów. - Mówiłem ci jak jesteś piękna?
- Jeszcze nie. - zaśmiałam się.
- Dobranoc królewno. - szepnął mi do ucha, z zamiarem oddalenia się .
- Czekaj. - złapałam go za rękę - Teraz mnie tak chyba nie zostawisz.
- Nie? - popatrzył na mnie ze zdziwieniem - Tak masz rację, że nie.
Zaczął mnie namiętnie całować. Wydobyłam klucz z torebki. Znalawszy się w pokoju, wylądowaliśmy na łóżku.
- Jesteś tego pewna? - zapytał mnie.
Nie odpowiedziałam mu. Odszukałam jego usta. Całując go zaczęłam, rozpinać kolejno guziki jego koszuli. Łukasz też nie pozostawał mi dłużny. Po chwili po jego koszuli i po mojej sukience ślad wszelki zaginął. To co się potem działo, pozostawię dla siebie.





|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!
 I oto nasz ktoś :P
Z okazji Świąt Wielkanocnych , życzę wam :
zdrowie , szczęścia i miłości oraz mokrego lanego poniedziałku :P
 Miłego czytania :*  

środa, 20 marca 2013

AS15

                                     
Dzisiaj zaczyna się Liga Światowa. 
Ponownie wystąpię jako fizjoterapeutka Kanady. Zaczynamy meczem z Polską. Po raz pierwszy od miesiąca zobaczę Jego. Będzie przeciwnikiem, będzie z satysfakcją serwował, atakował. Z Bartkiem codziennie kontaktujemy się przez Skype, nasze rozmowy trwają bardzo długo. Dzięki tym rozmową jestem na bieżąco z nowinkami z kadry. Czasami Wiśnia dołącza się do Bartka. Łukasz ma świetne poczucie humoru. Z Piotrkiem nie mam kontaktu. Przynajmniej mnie trochę mniej to bolało. Właśnie ruszaliśmy w stronę hali. W autokarze panowała cisza. Wszyscy skupiali się na nadchodzącym meczu.
- I jak humorek? - zapytał Kamiński.
- Nie najlepszy? A twój?
- Wspaniałe! W końcu z kimś pogramy w prawdziwą siatkówkę. - uśmiechnął się i wrócił na miejsce.
Przed areną stał już autobus reprezentacji Polski.
Zawodnicy wyszli z autokaru i ruszyli w stronę szatni. Za niecałą godzinkę zaczynał się mecz. Sztab szkoleniowy rozgościł się w przeznaczonym dla nas pokoju. Kiedy weszłam na płytę boiska Polscy siatkarze już się rozgrzewali. Trybuny były prawie puste. Nie lubiłam pracować w takiej atmosferze, a siatkarze tym bardziej. Usiadłam na krześle i obserwowałam rozgrzewkę moich podopiecznych.
- Caroline. - zawołał mnie Gavin.
- Co jest?
- Potrzebuję taśmy.
- Sam sobie obwiążesz palce, czy mam ci pomóc?
- Kochana moja. Jakbyś była tak dobra.
Z nimi to jak z dziećmi. Usztywniłam mu wskazane przez niego palce.
- Proszę cię bardzo.
Oddaliłam się od niego. Po chwili rozpoczął się mecz. Spotkanie stało na wysokim poziomie. Na każdej przerwie technicznej miałam trochę roboty. To nadwyrężony palec, to bolące kolano. Jest druga połowa drugiego seta. Dawid wystawia na środek. Nowakowski skacze do bloku. Po chwili akcja zostaje przerwana. Środkowy Polski leży na boisku i zwija się z bólu. Koledzy znoszą go z boiska. Wchodzi Grzesiek. Mecz kończy się wygraną Polaków. Od razu kiedy znalazłam się w hotelu, karze przyjść siatkarzom na zabiegi. Seweryn widząc, że mi się śpieszy zaproponował, że wymasuje ich do końca.
Zadzwoniłam do Grześka. Na ekranie komputera pojawia mi się twarz środkowego.
- Hej, hej. - przywitałam się.
- No siema.
- Gratuluje.
- Dzięki.
- Co się tak do mnie szczerzysz?
- Bo wdeptaliśmy was w boisko mała!
- Widzę, że ty jak zawsze skromny do bólu.
- Jak zawsze moja droga. A widzę, że ciebie coś od środka zżera. Wyduś to z siebie.
- Tak jakoś. - na ekranie wyświetlił mi się komunikat, że Kuraś dzwoni.
- Sory Grześ, muszę kończyć. Trzymaj się.
- Pa mała.
Odebrałam połączenie .
- No wreszcie. Co tak długo?
- Gadałam z Grześkiem.
- Spoko. Jak leci? Ale was wtopiliśmy w boisko. - wyszczerzył się.
- A ty jak zwykle skromny do bólu. - zaśmiałam się.
- Jak zawsze moja droga. Ciebie coś chyba od środka zżera. No wyduś to z siebie.
- Ale co? Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
- Ile się już znamy, hmm?
- Jakieś 10 lat.
- I widzisz przez ten czas, poznałem cię wystarczająco dobrze.
Zaczerwieniłam się, faktycznie był tak samo blisko ja Aśka. Czasem zdarzało się, że wiedział rzeczy o których Aśka nie miał zielonego pojęcia.
- Bartek?
- No?
- Jak on się czuje?
- No w końcu dziewczyno. Poszedł spać. Kontuzja nie jest taka groźna jak się na początku zdawało. W Katowicach powinien już zagrać.
- Fajnie. Musze lecieć, wołają mnie.
- Jasne leć. - uśmiechnął się na pożegnanie.
Nikt mnie nie wołał. Postanowiłam wziąć prysznic i pójść spać.

Z Perspektywy Bartka:
Wiedziałem, że mnie okłamała, ale już nie wchodziłem w szczegóły. Potrzebowała samotności. Obróciłem się w stronę Pita.
- Stary ty nie śpisz? - zdziwiłem się.
- Nie.
- Słyszałeś, prawda?
- Tak.
- Wiesz co to jest monosylaba?
- Wiem.
- To weź jej nie używaj w rozmowie ze mną! - zdenerwowałem się.
- Dobra, dobra już. Ona martwi się o mnie?
- To chyba jasne.
- No właśnie nie jest jasne. Miesiąc temu powiedziała mi, że te pocałunki nic dla niej nie znaczyły.
- To ty chyba jej nie widziałeś jak wyjeżdżała ze Spały.
- No właśnie nie wiedziałem.
- Koleś nie wal mi tu ściemy, widziałem cię po drugiej stronie ulicy wtedy. Widziałem jak na nią patrzyłeś jak graliśmy mecz na treningu. A kiedy leżałeś na boisku widziałem, jak ona się o ciebie boi. Chciała w tedy podbiec, ale się opamiętała bo nie mogła zostawić swojej drużyny. A jeżeli podsłuchałeś naszą rozmowę to powinieneś wiedzieć, że jej na tobie zależy i tobie na niej też.
Wzruszył na to tylko ramionami.
- Ona pewnie mnie zabije, że ci powiedziałem, ale co mi tam. Ona cię kocha, słyszałeś kocha cię.
- I co z tego?
- Tak masz rację i co z tego. Ty będziesz miał dziecko z Olą, a ona pewnie zwiąże się Łukaszem. I wszyscy będę szczęśliwi. A ty w ogóle jesteś pewien, że to jest twoje dziecko? Przecież się z kim puściła?
- Nie mów tak o niej.
- Stary ty weź się zastanów, czego ty chcesz. Śpie dziś u Winiara. - wyszedłem trzaskając drzwiami. Może teraz pójdzie po rozum do głowy. Jurto gramy z Finami, więc trzeba się wyspać.










*****************************************
Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!

Ta dam !! 
Dostarczam 15. 
Miłego czytania ;)  


poniedziałek, 11 marca 2013

AS14

Gy się obudziłam zegar na ścianie wskazywał 10.
Ubrałam się.I pomaszerowałam do pokoju w którym miałam umówione spotkani w sprawie pracy. Grzecznie zapukałam, ale nikt mi nie otworzył. Na szczęście przechodził jeden ze statystyków i mnie zaczepił.
- Jeżeli szukasz Przedpełskiego to jest na treningu siatkarzy.
- Dzięki.
- Jestem Mieszko, a ty? 
- Karolina.
- Pewnie jesteś jedną z kandydatek na jednego z fizjoterapeutów?
- Tak, a dużo było ich przede mną?
- Oj dużo. Po każdym spotkaniu z jakimkolwiek, chodził wkurzony jak osa.
- Serio? Mam nadzieje, że dobrze mi pójdzie.
- No to jesteśmy. Powodzenia.
- Dzięki.
Grzecznie podeszłam do prezesa, który rozmawiał z trenerem.
- Przepraszam. - odezwałam się po angielsku. Anastazji popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Jeżeli jest Pani dziennikarką, to proszę opuścić sale.- odezwał się groźnie.
- Nie, nie jestem z mediów. Ja byłam umówiona z Panem prezesem w sprawie pracy.
- A tak, faktycznie. Przepraszam, ale miałem sprawę do załatwienia. Proszę za mną. Przepraszam Andrea, dokończymy później. - weszliśmy na trybuny i usiadaliśmy na samej górze.
- Wiem, że to nieodpowiednie miejsce na taką rozmowę, ale nie mogę dzisiaj opuścić treningu chłopaków.
- Rozumiem.- uśmiechnełam się .
- Przeczytałem pani CV i robi wrażenie. Jeżeli mogę prosić, to proszę mi opowiedzieć jak widzi Pani swoją pracę z reprezentacją.
- Cóż. Praca z reprezentacją to będzie dla mnie duży zaszczyt. Postaram się włożyć w tą pracę całe serce.
- Dobrze. Czy ma pani w najbliższym czasie zamiar wychodzić z mąż?
- Nie, jak na razie jestem skupiona na pracy.
- A dzieci?
- Nie, nie mam i w najbliższym czasie nie mam zamiaru...- przerwał mi krzyk Zatorskiego. Na sali w tym czasie, nie było ani jednego fizjoterapeuty co mnie bardzo zdziwiło. Obok leżącego Pawła zrobiło się zamieszanie.
- Przepraszam, ale muszę.  - zbiegłam z trybun.
- Przesuńcie się, natychmiast. - powiedziałam.
- Co jest Paweł? Pokaż nogę.
- Chyba kolano. - powiedział.
- Dajcie mi torbę waszego lekarza.
- Trzymaj. - Piotrek podał mi proszony przedmiot.
- Niech ktoś leci po waszego fizjoterapeutę.
Wzięłam się za badanie nogi Pawła. Na szczęście nie było to kolano, a staw skokowy jak się później okazało.
Taka kontuzja, uniemożliwia mu występu w Lidze Światowej. Po tym wszystkim, wróciłam do pokoju. Na stole leżała biała koperta. Otworzyłam z ciekawością.
"Gratulacje
Została Pani nawą fizjoterapeutką reprezentacji Polski.
Zacznie Pani pracę od M.H Wagnera w Zielonej Górze.
                                                         Z poważaniem 
                                                       Mirosław Przedpełski"

Chciałam szybko pochwalić się Bartkowi. W głowie miałam zajście wczorajszego dnia, więc grzecznie zapukałam do drzwi. Otworzył mi Bartek, ale nie uśmiechnięty tak jak zwykle, ale wściekły jak osa.
- Hej? Masz chwilkę. - zapytałam z ostrożnością.
- Tak mam i to nawet kilka. - powiedział wychodząc z pokoju - Chodźmy na spacer muszę się wyluzować, bo nie wytrzymuję z tym kolesiem. - wyszliśmy z budynku i usiedliśmy na jednej z ławek pod ośrodkiem.
- Bartek, co się stało? Czemu jesteś zły? - zapytałam.
- Nie jestem zły. - podniósł głos. Wzruszyłam tylko ramionami. - Przepraszam, nie chciałem podnieść głosu. Chodzi o Piotrka.
- Co się stało?
- Była u niego dzisiaj Olka. Powiedziała mu że jest pewna na 100 %, że to dziecko jest jego. Karolina cio się wydarzyło między wami przez te 3 dni?
- Po porostu się całowaliśmy. - powiedziałam czerwieniąc się - Chyba powinnam mu wyjaśnić, że nie czuję się zawiedziona.
- Kiedy wracasz?
- Jutro. Dzisiaj mi się nie chce. A po drugie to nie miałambym z kim uczcić mojej nowej pracy.
- Dostałaś?
- Tak.
- Moja zdolna siostra.
- Taa.To mam z nim pogadać?
- A zrobiłabyś to dla mnie?
- Dla ciebie wszystko brat .- wstałam z ławki i udałam się do pokoju w którym przebywał Nowakowski. Ponownie zapukałam. Otworzył mi zdezorientowany.
- Cześć możemy pogadać?
- Hej. Jasne wchodź. - puścił mnie w drzwiach.
Usiadłam na fotelu i przyglądałam się temu bałaganowi.
- A  więc? - zaczął.
- Bartek mi się poskarżył. Chcę żebyś wiedział, że te pocałunki nic dla mnie nie znaczyły. Więc zapomnijmy o tym co się wydarzało u mnie w domu.
- Ale..
- Piotrek nie ma żadnego ale. - chciałam wyjść, ale chwacił mnie za ramiona.
- Jak tak możesz? Ja cię kocham.
- Nie, ty kochasz Ole. Od teraz łączą nas czysto zawodowe stosunki. - wyszłam z pokoju.
Wiedziałam, że go zraniłam tymi słowami, ale tak już musiało zostać. On miał przed sobą wspaniałą karierę. Mógł przebierać w propozycjach z klubów. A ja nie mogłam go hamować. Dziewczyna która ma tyle problemów z samą sobą nigdy nie powinna nawet na niego spojrzeć. Wróciłam do pokoju. Spakowałam walizkę. Chciałam wyjechać zaraz po śniadaniu. Położyłam się do łózka i zasnęłam.

Rano obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okno. Ubrałam się w zwiewną sukienkę  .
Zeszłam na śniadanie. Siatkarze już siedzieli prze stolikach. Zjadałam swoja porcję i poszłam po walizkę. W recepcji oddalam klucz. Kiedy miałam zamiar wychodzi z hotelu zaczepił mnie Mirosław Przedpełski.
- Przepraszam panią, ale mam prośbę.
- Tak? Co mogę dla pana zrobić?
- Wiem, że miała pani wyjeżdżać, ale czy nie mogłaby pani zostać tak do 16. Potrzebuję fizjoterapeuty na dzisiejszy trening i na masaże po nim. To jak?
- A gdzie są inni fizjoterapeuci?
- Wysłałem ich na małe szkolenie.
- Dobrze. Przebiorę się i przyjdę na salę.
Poszłam do WC i przebrałam się w dres, który nosiłam w Kanadzie na zgrupowaniach. Kiedy wkroczyłam na halę z prezesem, wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. Podeszliśmy do trenera.
- Andrea, dzisiaj ta pani zastąpi ci lekarzy.
- Dzień Dobry. - przywitałam się .
- Dzień Dobry. Proszę siadać. - uśmiechnął się do mnie - Chciałem panią przeprosić, za moje wczorajsze zachowanie.
- Nic się nie stało. - usiadłam na krześle, które mi wyznaczył.
Zajęłam się przeglądaniem torby. Wszystko było w niej na swoim miejscu. Nad głową poczułam lekki świst, a za moimi plecami spadła piłka.
- Którego się tak żarty trzymają?
Wszyscy zgodnie popatrzyli na Ignaczaka.Chwyciłam piłkę i zaserwowałam ją w stronę libero.Piłka dobiła się od jego klatki piersiowej.
- I co Krzysiu? Nadal jest tak śmiesznie? - AA popatrzyła na mnie z wrażeniem i przerwał trening.
- Panowie zagramy teraz sobie mały meczyk, a Pani Karolina zagra z nami.
- Co?! - takim obrotem spraw nie byłam zadowolona.  - Ale Panie trenerze, oni grają w siatkówkę od dzieciństwa.
- Nic nie szkodzi, jest Pani w drużynie z Łukaszem, Kurkiem, Zbyszkiem, Winiarskim i Nowakowskim. Gracie bez libero. - zarządził.
- Trzeba było jechać do domu. - mruknęłam pod nosem.
- Oj nie przesadzaj. - pocieszył mnie Łukasz.
- I kim ja mam być?
- Jest Pani środkową. - uśmiechnął się AA. To był chyba jakiś żart, ja i moje 1,79 cm na środku.
Popatrzyłam na Nowakowskiego, uśmiechnął się pod nosem. Zgodnie z ustaleniami staną na drugiej lini wraz z Bartkiem i Winiarskim. Niestety przegrywaliśmy w pierwszej połowie pierwszego seta. Kiedy Kubiak stanął na zagrywce byliśmy trochę bezsilni. W końcu zaserwował na mnie. Dostałam prosto w twarz.
- Kurwa Dziku. Coś ty zrobił mojej córce? - zapytał Igła, żeby trochę rozładować napięcie.
- Przecież nie specjalnie. - bronił się Michał.
- Chłopaki? Czemu ona się nie rusza? - zapytał cicho Pit.
- Karolina? Nic ci nie jest? - zapytał Łukasz .
W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Przypomniała mi się podobna sytuacja z czasów dzieciństwa .
- Nie, nic mi nie jest. - powiedział próbując wstać. Żygadło podał mi rękę.
- Możemy wracać do gry. - uśmiechnełam się do chłopaków.
Mecz zakończył się remisem 2:2 . Nikomu nie chciał się grać dalej.
- Jestem cała spocona. I gdzie ja się umyje?
- Możesz skorzystać z mojej łazienki. - zaproponował Zbyszek.
- Może, ale spytam jeszcze Bartka. - rzuciłam przez ramię.
Bartek z Piotrkiem szli z przodu.
- Bartuś czekaj.- zawołałam za nimi. Stanął i obrócił się.
- Co jest młoda? - zrównałam się z chłopakami.
- Mała prośba. Czy mogłabym skorzystać z waszego prysznica, bo oddałam już klucze do pokoju .- Piotrek popatrzył na mnie niepewnie.
- Pytaj Pita, ja lecę bo jestem umówiony na rozmowę telefoniczną. - powiedział to, przyspieszył kroku zastawiając nas samych .
- No nic będę musiała skorzystać z propozycji Zbyszka.
- Ja nie powiedziałem, że się nie zgadzam. Zapraszam serdecznie. - otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Stałam w drzwiach jak słup soli. Ubrania porozrzucane leżały na ziemi lub wylewały się z szafy.
- Czy coś tu zdechło?
- Nic, oprócz mojej nadziej na normalne życie. - mówiąc to popatrzył na mnie znacząco.
- Piotr, ja...
- Tak wiem. Nie mogłaś postąpić inaczej. Raz już to kiedyś słyszałem. Dobra koniec tematu. Tu masz ręcznik, mydło jest w łazience, a tu jest twoja walizka. Szybko opukałam ciało ciepła wodą. Wyszłam z pod prysznica jak  najszybciej, żeby nie tarasować kolejki. Mokre włosy związałam w kucyk. Kiedy wyszłam z łazienki środkowy drzemał na łóżku.
- Piotrek. - szepnęłam.
- Piotruś. - powiedzialam głośniej.
- Piotrze. - spróbowałam oficjalniej.
Ten to ma dopiero głęboki sen.
- Nowakowski. - wydarłam się na całe gardło.
Z impetem wstał z łóżka, potrącając mnie przy tym. O mało co nie walnęłam bym głową o szafkę nocną, gdyby mnie nie złapał w porę.
- Jezu kobieto. Nigdy więcej tak nie rób. - dalej mnie trzymał w ramionach.
- Tak jest. - zasalutowałam mu - Idź się umyj. A potem zapraszam do gabinetu. - uśmiechnęłam się do niego. Zatrzymałam wzrok na jego pomierzwionych włosach. Tego co się potem wydarzyło nie byłam w stanie jakkolwiek powstrzymać. Musnął moje wargi. Motyle w moim brzuchu trzepotały skrzydełkami tak mocno , że doprowadzały mnie trochę do śmiechu.
-Piotrek! - odskoczyliśmy od sobie jak poparzeni. W drzwiach stała Ola z Bartkiem. Rzuciła w kierunku siatkarza jakieś materiałem, ale przez pomyłkę trafiła we mnie. Materiałem okazały się dziecięce śpioszki z napisem "Mój tata jest wysokim siatkarzem. Też będę taki wysoki."
- Ty jesteś w ciąży z Piotrkiem? - palnęłam głupie pytanie kompletne od czapy.
- Jasne, że z nim.
- To ja go pocałowałam. Sorry. - powiedziawszy to, chwyciłam za walizkę i wyszłam z pokoju. Zostawiając Olkę i Piotrka samych.
- Wszystko dobrze? - zapytał Bartek wchodząc za mną do pokoju fizjoterapeutów.
- Kładź się. - pokazałam mu kozetkę.
- Położył się na mniej, a ja zajęłam się jego mięśniami.
- A więc powtórzę pytanie. Wszystko dobrze?
- Bartek, co ma być dobrze? Przed chwilą dowiedziałam się, że mężczyzna którego kocham będzie miał dziecko za 9 miesięcy.
- Gratuluje.
- Czego?
- W końcu się przyznałaś, że jesteś w nim zakochana. To może mu to powiesz?
- Nie powiem. On będzie miał dziecko i nie powinien zawracać sobie głowy mną. Ja usunę się w cień, po Olimpiadzie pojadę na dłuższe wakacje. A po wakacjach pojadę na wieś do rodziców.
- Czyli nie podpiszesz kontraktu z żadnym klubem?
- Potrzebuję odpoczynku. - uśmiechnęłam się blado - Dobra skończyłam z tobą na dzisiaj, możesz wracać do pokoju. Zawołaj mi kolejnego wielkoluda.
- Trzymaj się. Wiem, że postąpisz słusznie. - pocałował mnie policzek i wyszedł. Wymasowanie wszystkich siatkarzy zajęło mi 3h. Zmęczona , ale zadowolona z odwalonej roboty poszłam się przebrać i napić mocnej kawy. Nowakowski nie raczył przyjść na zabiegi, więc oddałam klucz po pokoju. Poszłam  pożegnać się jeszcze z chłopakami. Trochę się obawiali o moją jazdę po nocy, ale zapewniłam ich że dam sobie radę. Droga zajęła mi tylko 2h , wiec przed 24 byłam już w domu. Wysłałam Bartkowi sms-a, że jestem cała i zdrowa. Zajrzałam do pokoju w którym urzędował środkowy. Gdy otworzyłam drzwi poczułam silny zapach jego perfum, tak jakby przed chwilą ich  używał. Położyłam się na łóżku, chcąc poczuć się tak jakby leżał obok mnie. Zdałam sobie sprawę, że nie mam szczęścia w miłości. Pierwszy chłopak - zgwałcił. Drugi - zdradził, a trzeci mężczyzna którego darzyłam szczególnym uczuciem będzie miał dziecko z inną i gdzie tu na tym świecie logika i sprawiedliwość?










>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!

No to mamy 14 !!!
Przepraszam za spóźnienie. 
Wiem , że wszyscy chcecie , żeby Karolka byłam już Pitem , ale KTOŚ miedzy nimi namiesza.
Miłego czytania.  






          

wtorek, 19 lutego 2013

AS 13

- Żaneta podaj tą piłkę Karolinie. - krzyknęły dziewczyny.
- Karolina!! -  kopnęła piłkę w moją stronę.
Miałam idealną sytuację sam na sam z bramkarzem. Podanie, strzał i GOOL!
- Dziewczyno jesteś wielka!
- To rewanż uważam za udany. Za rok w tym samym miejscu.
- Oczywiście w końcu pokonałyśmy chłopaków.
- Karolina! - zawołał mnie Bartek z końca boiska.
- Dzięki wam. Lecę. Pa dziewczyny i chłopaki.
- Nara.
Pobiegłam do Bartka.
- No ja nie wiem, ale ty to powinnaś piłkę kopać.
- Ee tam. Nauki brata nie poszły w las.
- Widać.
- Chciałeś coś ode mnie?    
- A tak. Nie poszłabyś z nami na basen? W ramach wieczornego treningu?
- Wszyscy idziecie?
- Piotrek i Zbyszek mają potem do nas dojść? To co?
- Mogę pójść. O której?
- Tak za 3 godziny. Zbiórka na dole.
- Będę.
- Lecę, muszę przekazać trenerowi,że się zgodziłaś.
- Oczywiście.
Wzięłam długi prysznic.Pomalowałam paznokcie na fioletowo. W między czasie sprawdziłam e-maila .
Miałam kilka wiadomości, ale jedna szczególnie mnie zaskoczyła. Była od dziewczyny o imieniu Lena Staszewska.

" Dzień Dobry. Miałabym dla Pani pewną propozycję.
Chciałabym żeby Pani wzięła udział w moim pokazie mody 
w Paryżu pod koniec sierpnia tego roku.
Wiem, że może nie mieć Pani czasu przed Olimpiadą,
więc proszę o odpowiedź po tym ważnym dla sportowców wydarzeniu 
Zostawiam mój numer telefonu: 666-548-272
Będzie mi miło jeżeli się Pani zgodzi.

                                              Projektantka
                                                       Lena Staszewska." 


" Dziękuję za propozycję,ale wydaje mi się że nie mam takiego 
rozeznania w madowej branży .
Proszę mi dać czas na zastanowienie się do 09.08.2012.

                                                        Karolina Matusiak." 



 Prawie zbliżał się godzina zbiórki. Chwyciłam za torbę i ruszyłam do holu.
- Wszyscy już są? - zapytałam Bartka.
- Nie, czekamy jeszcze na Winiarskiego i  Jarosza.
- Dostałam propozycję wyjazdu do Paryża.
- Super. Kiedy?
- Po Olimpiadzie.
- Co ty tam będziesz robić?
- Chodzić po wybiegu. Jakiś młoda projektantka zaproponowała mi wzięcie udziału w jej pokazie.
- Już się zdecydowałaś?
- Nie, jeszcze nie.
- Kurek możemy iść. Spóźnieni już przyszli. - powiedział Możdżonek.
Dzień był słoneczny i ciepły. Przyjście na basen minęło mi w towarzystwie Ignaczaka i Wniara opowiadających kawały o blondynkach. Oczywiście na początku mnie przepraszali.
- Na koniec Panowie też powiem wam kawał.
- Dawaj.
- Dlaczego kawały o blondynkach są takie krótkie?
- Nie mam pojęcia.- przyznał Winiar.
- Żeby mężczyźni mogli je zrozumieć.
Rozdzieliliśmy się przy wejściu do szatni. Przebrałam się w mój strój kąpielowy i wyszłam z szatni. Na całym obiekcie nie było ani jednej żywej duszy oprócz jednego ratownika.
- Ładny strój.- odezwał się głos za moimi placami.
- Co ty tu robisz? Miałeś do nas dojść.
- Właśnie doszedłem. Jestem pod ogromny wrażeniem twojej figury. Może wypróbowalibyśmy zjeżdżalnię? - zaproponował Bartman.
- Nie dzięki.
- Choć, co ci szkodzi?
-  O nic.
- No widzisz. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę zjeżdżalni.
- Wypróbujemy tą najdłuższą.
- O nie! Ja z tego nie zjadę.
- Spokojnie. Zawsze, możemy zjechać razem.
Weszliśmy po schodach. Kiedy znaleźliśmy się na samej górze to reszta chłopaków weszła na basen.
- Ej.Co oni robią? - zapytał zdziwiony Kubiak.
- Dziku oni tylko sobie zjadą jeden po drugom ze zjeżdżalni. - powiedział Piotrek.
- Ja mam pewne obawy do tego, jeden po drugim.
- Dlaczego?
- Co wy Zbyszka nie znacie? Przecież to jest idealna okazja, żeby ją trochę poodtykać.

Perspektywa Piotrka:
- Niech ją tylko spróbuje dotknąć. - powiedziałem.
Chłopaki popatrzyli na mnie za zdziwieniem. Na jej twarzy malował się najładniejszy, jak dla mnie uśmiech, ale wymieszany z zakłopotaniem. Na chwilkę zniknęli nam z oczu, a następnie znaleźli się w basenie. Wyszli z basenu i rozdzieli się. Wtedy nerwy mi puściły i wepchnąłem atakującego do najgłębszego basenu.
- Piotrek! - zawołał Bartek.
- Co ty wyprawiasz? - powiedział Żygadło, który płyną obok miejsca gdzie wrzuciłem atakującego.

Z perspektywy Karoliny:
Relaksowałam się w ciepłej wodzie z bąbelkami, myśląc o dziwnym zachowaniu Nowakowskiego. Z rozmyśleń wyrwała mnie dziewczyna która weszła do dżakuzji. Miała brązowe włosy, niebieskie oczy. Była mniej więcej w moim wieku.
- Mało ludzi dzisiaj na basenie.- zagadała do mnie.
- Tak. Bardzo się zdziwiłam, jak weszłam.
- Wydawało mi się, że widziałam Bartka Kurka, ale to pewnie jakieś zwidy.
- Może się Pani nie wydawało.- uśmiechnełam się.
- Przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Kinga.
- Karolina.
- Myślisz, że to był on?
- Może.- za jej plecami pojawił się Bartek, zmierzając w moją stronę .
- Karolina musimy się zbierać. Zrobiło się niefajnie i chłopki już poszli.
Dziewczynie szczęka opadła z wrażenia.
- Jasne już idę. Miło było cię poznać. Cześć.
- Cześć. - wyjąkała.
- O co chodziło z tym "zrobiło się nie fajnie"?
- Chłopaki się posprzeczali. Czekam na ciebie przed basenem.
Przebrałam się najszybciej jak umiałam, związałam włosy w kucyk i wyszłam przed budynek. Z Bartkiem czekał jeszcze Piotrek i Marcin.
- Możemy ruszać. - powiedziałam wskakując Bartkowi na barana.
- Karolina, ile razy mam ci mówić żebyś tak więcej nie robiła?
- Milion pięćset sto dziewięćset. Idziemy do parku?
- Tak, chodźmy.
- Przyda się nam uzupełnić energię. - poparł mnie Magneto.
Po drodze wstąpiliśmy do lodziarni. Chłopacy zamówili po cztery kuliki, a ja tylko dwie.
- Co tak mało?
- Muszę trochę ograniczyć słodycze .
- Weź przestań świetnie wyglądasz. Co nie Piotrek? - zapytał Możdżonek środkowego.
Piotrek zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak, świetnie wygląda.- powiedział jakby od niechcenia.
- Sorry chłopaki, ale muszę wracać. Muszę dopisać pewnej osobie na e-maila.
- Gdzie już idziesz?- zaniepokoił się Bartek.
-  Bartek już się zdecydowałam. - pędem ruszyłam do hotelu. Do pokoju wpadłam cała spocona i zdyszana . Włączyłam komputer i napisałam jeszcze raz do Leny.

" To jeszcze raz ja. Zgadzam się! 
Mogę przylecieć zaraz po ostatnim meczu
siatkarz na Olimpiadzie.
Zostawiam mój telefon: 728-534-986."

Wysłałam e- maila i wzięłam kąpiel. Dokończyłam książkę pt. "Tam gdzie rosną dzikie astry" i poszłam spać.





/////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!


I oto 13 :) ( dla mnie trochę pechowa :P )
Wiem ,że czekacie na to aż Karolina zejdzie się z Piotrkiem .
Niestety musicie się uzbroić w cierpliwość. 
Mam jeszcze pewne nikczemne plany co do Karolki. 
A co do samego 13 rozdziału . 
Pewnie zauważyliście , że trochę podkoloryzowałam Spalę , ale to na rzecz  opowiadania. 
Spodziewajcie się 14 za kilka dni :) 
Miłego czytania.  

     

poniedziałek, 11 lutego 2013

AS 12

Kiedy się obudziłam, byłam przytulana do torsu Nowakowskiego, a on obejmował mnie ramieniem. Intensywnie wpatrywał się we mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami.
- Cześć - uśmiechnął się.
- Hej. Już się odsuwam. Pewnie ci nie wygodnie.
- Wręcz przeciwnie, bardzo przyjemnie.
- Aha... Która godzina?
- Dochodzi 9.00.
- Jezus, Maria. Wstawaj szybko, trzeba jechać. Nie dotrzemy na 11.00 do Spały. Trener cie zabije. - wgramoliłam się z łóżka i zaczęłam pakować do walizki rzeczy które przygotowałam wczoraj wieczorem.
- Spokojnie. Zadzwoniłem do Anastasiego i powiedział, że mogę przyjechać wieczorem. To jak? - poklepał zachęcająco miejsce obok siebie. - Poleniuchujemy jeszcze?
Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Weszłam do kołdrę.
- Jeżeli chcesz to możesz się znowu przytulić.
- Nie dzięki. Zrobiłam to tylko dla tego, bo zabrałeś mi cała kołdrę.
- Przepraszam.
- Spoko. Nie twoja wina, że jesteś taki duży. - zaśmiałam się.
- Ej! To nie jest śmieszne. Ktoś musi być duży, żeby ktoś musiał być mały. - powiedział patrząc na mnie znacząco.
- Wcale nie jestem mała, to ty jesteś jakimś wybrykiem natury. - rzuciłam w niego poduszka.
- Oj, teraz to przegięłaś.
Wybiegłam z sypialni najszybciej jak umiałam, a na nic się to zdało, bo dopadł mnie już w salonie. Przerzucił mnie sobie przez ramię i skierował się do pokoju.
- Kara musi być, tylko jaka?
- Nie proszę nie! Ładnie się tak znęcać nad mniejszym i słabszym?
- Trzeba było myśleć przed tym zanim rzuciłaś we mnie poduszką.
- Wiem, ja ci robię takie ekstra śniadanko, a ty mi odpuścisz?
- Nie.
- Kurcze, na Bartka zawsze działa.
- Ja to nie Bartek. Wiem. Wymyśliłem.
- Piotrek no. Proszę cię.
- Ze mną nie ma tak łatwo. To co zrobimy gili-gili Karolince?
- Nie Piotrek, tylko nie łas...- nie dokończyłam, bo wybuchnęłam śmiechem.
Nie wiem skąd wiedział gdzie mam łaskotki, ale dobrze znał moje czule miejsce.
Kiedy skończył bolał mnie brzuch. Leżałam spokojnie na łóżku próbując unormować oddech. Popatrzył na mnie z góry i uśmiechnął się.
- To już wiem gdzie masz łaskotki. Więc się strzeż.
- Będę pamiętać.
Położył się obok mnie.
- I co teraz? - obróciłam głowę w jego stronę.
- Nie wiem. - powiedział uśmiechając się do mnie.
Złapałam się na tym, że utonęłam w jego oczach. Zbliżyliśmy się do siebie, tak że dzieliły nas tylko centymetry.
- Tylko tego chcę. - usłyszałam z jego ust.
W mgnieniu oka znalazłam się pod nim. Całowaliśmy się z wielkim pożądaniem. Nic w tej chwili nie mogło nas od siebie oderwać. Nie wiem co mi się stało, ale widocznie tego potrzebowałam. Chwaciłam go za włosy, żeby odległość miedzy nami zminimalizować do zera.
- Wiesz, że jesteś słodka, cudowna i niepowtarzalna? - odezwał się, żeby zaczerpnąć powietrza.
- Teraz już wiem. - w tym momencie zaburczało mu w brzuchu. Wygramoliłam się spod niego i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki z serem, szynką, jajkiem i ogórkiem. W tym czasie Cichy się ubrał.
- Jedź, a ja idę się ubrać. - założyłam na siebie tradycyjny zestaw .
- Piotrek jedziemy teraz, czy chcesz gdzieś jeszcze po drodze wstąpić?
- Pojechałbym jeszcze do galerii .
- To na co czekasz? Jedziemy!- wyszliśmy z mieszkania zamykając za sobą drzwi.
Zawsze trudno było mi się rozstawać z moim kochanym mieszkankiem. Zaniosłam klucze do sąsiadki, żeby podlewałam moje kwiatki.  Do galerii dojechaliśmy po 13.00.
- To co masz tu do załatwienia?
- Musze kupić prezent dla mojej mamy. Za 3 tygodnie kończy 56 lat.
- Oo fajnie. Co masz zamiar jej kupić?
- W tym problem, że nie mam pojęcia. - pożali się.
Wyszliśmy z auta i udaliśmy się w stronę wejścia. Tuż przed nim zaczepiły nas fanki prosząc o autograf. Piotrek podpisał karki i grzecznie podziękował.
- Daj rękę. - powiedziałam, jak weszliśmy przez olbrzymie drzwi.
- Po co? - zapytał ze zdziwieniem.
- Chcesz tu spędzić 2 godziny na rozdawaniu autografów, czy chcesz kupić prezent?
- Kupić prezent.
- No to daj ręke. Jedyny sposób opatentowany prze zemnie i Bartka. To udawanie, że jest się parą. Chociaż znajda się jakieś odważne żeby podejść, ale tylko nie liczne.- chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w głąb korytarzy.
- Kompletnie, nie wiem co jej kupić. - załamał się.
- Może biżuterią? Kolczyki albo naszyjnik?
- Możemy spróbować, chyba tylko tam nie byliśmy.
Od razu kiedy weszliśmy do sklepu zajęła się nami bardzo miła ekspedientka. Zostawiłam Piotrka samego przy wyborze naszyjnika. Chodziłam od lady do lady oglądając biżuterię wykona z różnych kamieni. Moją uwagę przyciągnęłam mała srebrna bransoletka z mały serduszkiem .
- Pomóc w czymś?
- Nie dziękuje , tak tylko oglądam. - uśmiechnęłam się do sprzedawczyni .
- Przypadła jakaś Pani do gustu?
- Tak, ta z mały serduszkiem.
- Bardzo dużo Pań zatrzymuje się przy niej, ale żadna z jakiegoś powodu jej nie kupuje.
- Może, nie chcą jej same kupować, tylko dostać jako prezent.
- Może. - uśmiechnęła się i odeszła.
- I jak masz już prezent? - zapytałam Piotrka stojącego już przy kasie.
- Tak, możemy już iść. - powiedział chwytając mnie za rękę.
 - No to kierunek Spała.
- Czekaj! Zapomniałem portfela! -krzyknął i już go nie było.
Weszłam do auta i czekałam aż wróci. Kiedy wrócił był cały zdyszany.
- Piotrek co ty wyprawiasz? Po co biegłeś?
- Jakaś zagorzała fanka się trafiła. No mówię ci. Podpisałem jej kartkę i zrobiłem sobie z nią zdjęcie, a ta nagle mi mówi, że mnie kocha i rzuciłam się na mnie.
- W jakim sensie "rzuciła się na mnie"?
- Pocałowała mnie. Słowo daje... - nie słuchałam co do mnie mówi. Wyobrażałam sobie tą sytuację. Zaledwie rano całował mnie, a teraz jakaś chora dziewczyna rzuca się na niego i całuje tak po prostu. Coś w środku mnie zakuło.
- Karolina słuchasz mnie w ogóle?
- Tak ,tak.
- To co mówiłem?
- Coś o jakieś lasce, co się na ciebie rzuciła i pocałowała.  
- Widzie, że się jednak zamyśliłaś. Zadałem ci pytanie.
- Oj przepraszam. - powiedziałam kierując auto w stronę drogi ekspresowej. - Możesz powtórzyć?
- Pytałem się co ty  na to żebym ...żebym ci jakoś podziękował ?
- Weź przestań. Już mi dziękowałeś. Raz chyba wystarczy.
- Ale..
- Piotr nie ma żadnego ale. Masz zapięte pas? Panowie policjanci się podobno kręcą.
- Mam.
Na poboczu stały jeszcze 3 radiowozy. Jeden z policjantów podszedł do auta i zapukał w szybę.
- Przepraszam, ale musi Pani, pojechać inną drogą.
- Ale nie ma innej drogi do ośrodka przygotowania olimpijskiego w Spale.
- Chyba, że tak. Proszę chwilkę poczekać, zaraz będzie mogła Pani przejechać.
- Dziękuje.
 Po pięciu minutach mogliśmy spokojnie przejechać.
- Jeszcze tylko ten zakręt i jesteśmy.
- No to super.
Zaparkowałam pod ośrodkiem. Na schodach stali Bartek z Pawłem Zatorskim. Kiedy wysiadłam z auta Paweł zniknął za drzwiami, a Bartek podbiegł do mnie i przytulił najmocniej jak umiał.
- Bartek puszczaj. Brak powietrza. - wydusiłam.
- Mała jak ja się za tobą stęskniłem.
- Przecież widzieliśmy się 2 dni temu.
- Ale lubię mieć cie blisko siebie.
- Karolina przyjechała? - zawołał od drzwi Michał Winiarski.
- Cześć Misiek. - powiedziałam przytulając się na powitanie.
-  A ja? - wydarł się Zati.
- Choć Pawełku. Za tobą stęskniłam się najbardziej. - przytuliłam się do libero.
- Ej to nie fer! - oburzył się Michał.
- Oj Michał.
- Puff.. - skrzyżował ręce na piersi.
- Też cie kocham. - uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też.
- A mnie kto pokocha? - zapytał Bartek.
- Ja już nie, bo już cie kocham.
- A mnie? -zapytał Paweł. 
- Ciebie też kocham. Dobra za dużo tej miłości. Idę się zameldować. - chciałam wyciągnąć walizkę z bagażnika, ale już stała przed autem. Obróciłam się wokół własnej osi, ale  po Nowakowskim nie zostało ani śladu.
- Choć, pewnie zmęczona jesteś. - Bartek wziął mój bagaż i odprowadził do mojego pokoju, po czym zostawił mnie samą. Wzięłam szybki prysznic oraz przebrałam się w mój ulubiony zestaw.
Kiedy wyszłam z łazienki, na moim łóżku leżał rozwalony Michał.
- A ty co tu robisz? Własnego pokoju nie masz?
- Mam, ale wysłali mnie do ciebie z misją.
- Ciekawe, jaką?
- Wiesz, że masz największy pokój?
- No wiem.
- Myśleliśmy, że możemy do ciebie wpaść pooglądać horrory.
- Ilu was konkretnie będzie?
- No z 10 albo 12.
- Cała reprezentacja? O nie, na pewno nie!
- Ale czemu?
- Nie pamiętasz jak się skończyło wasze oglądanie filmów, jak byliśmy w Jastrzębiu? - na samo wspomnienie pojawił się grymas na jego twarzy - No właśnie. Też pamiętam jak fotele leciały przez okna i wasze walki na gołe klaty.
- Ale teraz będziemy grzeczni. - popatrzył na mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami.
- Nie patrz tak na mnie.
- Proszee.
- Michał nie!
- Ale ja tak ładnie proszę. - zrobił minkę smutnego psiaka.
- Jezu, dobrze wiesz, że nie mogę ci odmówić. - powiedziałam ulegając mu.
- Kochana jesteś. - wykrzyczał znikając za drzwiami.
Przemeblowałam  trochę pokój, żeby każdy miał gdzie usiąść. Pierwsi kino maniacy pojawili się o 21.30. Ja usiadłam między Bartkiem, a Michałem.
- A my to się chyba nie znamy. - podszedł do nas napakowany brunet.
- Raczej się nie znamy, nie pamiętam żebyśmy mieli tą przyjemność. - uśmiechnęłam się.
- Zbigniew Bartman. - powiedział całując moją dłoń.
- Karolina Matusiak, miło mi.
- Mnie również. - popatrzył na mnie takim wzrokiem, że zrobiłam się cała czerwona.
- Ty Zbyszek, weź mi tu siostry nie podrywaj. - odezwał  się Bartek.
- No sorry. Stary nie wiedziałem, że masz taką ładną siostrę. - powiedział poważnie Zbyszek. Michał na to parsknął śmiechem.
- Musicie każdego tak wkręcać? - odparł Grzesiek, próbując skupić się na filmie.
- Że jak to? To wy jesteście rodzeństwem, czy nie? - popatrzyłam na Bartka. Biedak ledwo mógł powstrzymać  wybuch śmiechu, a kiedy nasze oczy się spotkały nie wytrzymaliśmy i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie, nie jesteśmy. - powiedziałam już bardziej poważnie.
- To kim wy jesteście dla siebie? Bartek tylko mi nie mów, że to jest Pani na jedną noc!
- Łoł. Zbyszek chyba się trochę zapędziłeś. Karolina i Bartek są przyjaciółmi. - wyjaśnił mu Michał.
Gdyby spojrzenie mogło zabić, prawdopodobnie Bartman byłby już nieżywy. Z moich oczu ciskały błyskawice. Bartek mocniej ścinał mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam oglądać film.
- Przepraszam cię, nie chciałem cię urazić. - odezwał się  ZB9.
- Ok. - wzruszyłam ramionami - Nic się nie stało. Czasami ludzie myślą, że jesteśmy parą, ale to są ludzie z poza naszego kręgu. - postawiłam nacisk, na ostatnie słowa.
Otworzyły się drzwi i wszedł przez nie pewien blondyn, a za nim Piotrek.
- O Łukasz jesteś. Poznaj. Oto przyjaciółka Bartka, Karolina.
- Łukasz. - podał mi rękę.
- Karolina.
- Przyprowadziłem wam zgubę. Siedział przed hotelem. - powiedział Łukasz wskazując na Piotrka.
- Już ci lepiej? - zapytał Bartek.
- Można tak powiedzieć.
- To super. Siadaj stary. Karolina jeżeli masz trochę miejsca to się przesuń.
- No spoko, tylko Michał tu jeszcze jest.
- Zaraz zrobimy trochę miejsca. - odezwał się Winiarski. - Choć na kolna.
- Ej a czemu akurat twoje kolna? - odezwał się Bartman.
- Szczerze mówiąc to wolałam bym kolana Wąskiego, ale jak go nie ma to wolę...- ktoś zapukał do drzwi przerywając mi.
- Puścicie mnie.
Przed drzwiami stała nie wysoka blondynka o niebieskich oczach.
- Karola!
- Żaneta! - przytuliłam na powitanie moją koleżankę z gimnazjum.
Żaneta pracowała tutaj, jako recepcjonistka.
- Kiedy przyjechałaś?
- 4 godziny temu.
- Super, że jesteś! To co jutro gramy w nogę? Zbierze się dziewczyny. Tymon, Krystek i Olek też może będą.
- Jeszcze się pytasz? Trzeba się zrewanżować, za tamtą przegraną.
- Jutro o 14.00? - zapytała.
- Ok. Przepraszam cie, ale muszę wracać, bo mi pokój rozniosą. 
- Spoko, to do jutra Pani kapitan.
- Jasne. Jeszcze nie gramy, a już kapitan.
- Jak zawsze. - pobiegła w stronę schodów i tyle ją widziałam.
Wróciłam do pokój.
- No to które kolna wybierasz? - zapytał mnie na wstępie atakujący.
- Też pytanie jasne, że Michała.
- Moja kochana. Zawsze wierna Skrze i ich zawodnikom. - ucieszył się przyjmujący.
- Nie wiem co to mam do siadania na kolanach, ale spoko.
Film dokończyłam siedząc na kolanach Winiara.
- Dziękujemy bardzo za seans. Dobranoc.
- Dzięki. - wyszli z mojego pokój.
Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.




♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
  Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!


Coś słodkiego♥ 



Oto 12 ;) mam nadzieję , że mi wybaczcie ten przestój.
Postaram się jak najszybciej dodać 13 !!( mam nadzieję , że nie pechową )
Miłego czytania :)