wtorek, 19 lutego 2013

AS 13

- Żaneta podaj tą piłkę Karolinie. - krzyknęły dziewczyny.
- Karolina!! -  kopnęła piłkę w moją stronę.
Miałam idealną sytuację sam na sam z bramkarzem. Podanie, strzał i GOOL!
- Dziewczyno jesteś wielka!
- To rewanż uważam za udany. Za rok w tym samym miejscu.
- Oczywiście w końcu pokonałyśmy chłopaków.
- Karolina! - zawołał mnie Bartek z końca boiska.
- Dzięki wam. Lecę. Pa dziewczyny i chłopaki.
- Nara.
Pobiegłam do Bartka.
- No ja nie wiem, ale ty to powinnaś piłkę kopać.
- Ee tam. Nauki brata nie poszły w las.
- Widać.
- Chciałeś coś ode mnie?    
- A tak. Nie poszłabyś z nami na basen? W ramach wieczornego treningu?
- Wszyscy idziecie?
- Piotrek i Zbyszek mają potem do nas dojść? To co?
- Mogę pójść. O której?
- Tak za 3 godziny. Zbiórka na dole.
- Będę.
- Lecę, muszę przekazać trenerowi,że się zgodziłaś.
- Oczywiście.
Wzięłam długi prysznic.Pomalowałam paznokcie na fioletowo. W między czasie sprawdziłam e-maila .
Miałam kilka wiadomości, ale jedna szczególnie mnie zaskoczyła. Była od dziewczyny o imieniu Lena Staszewska.

" Dzień Dobry. Miałabym dla Pani pewną propozycję.
Chciałabym żeby Pani wzięła udział w moim pokazie mody 
w Paryżu pod koniec sierpnia tego roku.
Wiem, że może nie mieć Pani czasu przed Olimpiadą,
więc proszę o odpowiedź po tym ważnym dla sportowców wydarzeniu 
Zostawiam mój numer telefonu: 666-548-272
Będzie mi miło jeżeli się Pani zgodzi.

                                              Projektantka
                                                       Lena Staszewska." 


" Dziękuję za propozycję,ale wydaje mi się że nie mam takiego 
rozeznania w madowej branży .
Proszę mi dać czas na zastanowienie się do 09.08.2012.

                                                        Karolina Matusiak." 



 Prawie zbliżał się godzina zbiórki. Chwyciłam za torbę i ruszyłam do holu.
- Wszyscy już są? - zapytałam Bartka.
- Nie, czekamy jeszcze na Winiarskiego i  Jarosza.
- Dostałam propozycję wyjazdu do Paryża.
- Super. Kiedy?
- Po Olimpiadzie.
- Co ty tam będziesz robić?
- Chodzić po wybiegu. Jakiś młoda projektantka zaproponowała mi wzięcie udziału w jej pokazie.
- Już się zdecydowałaś?
- Nie, jeszcze nie.
- Kurek możemy iść. Spóźnieni już przyszli. - powiedział Możdżonek.
Dzień był słoneczny i ciepły. Przyjście na basen minęło mi w towarzystwie Ignaczaka i Wniara opowiadających kawały o blondynkach. Oczywiście na początku mnie przepraszali.
- Na koniec Panowie też powiem wam kawał.
- Dawaj.
- Dlaczego kawały o blondynkach są takie krótkie?
- Nie mam pojęcia.- przyznał Winiar.
- Żeby mężczyźni mogli je zrozumieć.
Rozdzieliliśmy się przy wejściu do szatni. Przebrałam się w mój strój kąpielowy i wyszłam z szatni. Na całym obiekcie nie było ani jednej żywej duszy oprócz jednego ratownika.
- Ładny strój.- odezwał się głos za moimi placami.
- Co ty tu robisz? Miałeś do nas dojść.
- Właśnie doszedłem. Jestem pod ogromny wrażeniem twojej figury. Może wypróbowalibyśmy zjeżdżalnię? - zaproponował Bartman.
- Nie dzięki.
- Choć, co ci szkodzi?
-  O nic.
- No widzisz. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę zjeżdżalni.
- Wypróbujemy tą najdłuższą.
- O nie! Ja z tego nie zjadę.
- Spokojnie. Zawsze, możemy zjechać razem.
Weszliśmy po schodach. Kiedy znaleźliśmy się na samej górze to reszta chłopaków weszła na basen.
- Ej.Co oni robią? - zapytał zdziwiony Kubiak.
- Dziku oni tylko sobie zjadą jeden po drugom ze zjeżdżalni. - powiedział Piotrek.
- Ja mam pewne obawy do tego, jeden po drugim.
- Dlaczego?
- Co wy Zbyszka nie znacie? Przecież to jest idealna okazja, żeby ją trochę poodtykać.

Perspektywa Piotrka:
- Niech ją tylko spróbuje dotknąć. - powiedziałem.
Chłopaki popatrzyli na mnie za zdziwieniem. Na jej twarzy malował się najładniejszy, jak dla mnie uśmiech, ale wymieszany z zakłopotaniem. Na chwilkę zniknęli nam z oczu, a następnie znaleźli się w basenie. Wyszli z basenu i rozdzieli się. Wtedy nerwy mi puściły i wepchnąłem atakującego do najgłębszego basenu.
- Piotrek! - zawołał Bartek.
- Co ty wyprawiasz? - powiedział Żygadło, który płyną obok miejsca gdzie wrzuciłem atakującego.

Z perspektywy Karoliny:
Relaksowałam się w ciepłej wodzie z bąbelkami, myśląc o dziwnym zachowaniu Nowakowskiego. Z rozmyśleń wyrwała mnie dziewczyna która weszła do dżakuzji. Miała brązowe włosy, niebieskie oczy. Była mniej więcej w moim wieku.
- Mało ludzi dzisiaj na basenie.- zagadała do mnie.
- Tak. Bardzo się zdziwiłam, jak weszłam.
- Wydawało mi się, że widziałam Bartka Kurka, ale to pewnie jakieś zwidy.
- Może się Pani nie wydawało.- uśmiechnełam się.
- Przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Kinga.
- Karolina.
- Myślisz, że to był on?
- Może.- za jej plecami pojawił się Bartek, zmierzając w moją stronę .
- Karolina musimy się zbierać. Zrobiło się niefajnie i chłopki już poszli.
Dziewczynie szczęka opadła z wrażenia.
- Jasne już idę. Miło było cię poznać. Cześć.
- Cześć. - wyjąkała.
- O co chodziło z tym "zrobiło się nie fajnie"?
- Chłopaki się posprzeczali. Czekam na ciebie przed basenem.
Przebrałam się najszybciej jak umiałam, związałam włosy w kucyk i wyszłam przed budynek. Z Bartkiem czekał jeszcze Piotrek i Marcin.
- Możemy ruszać. - powiedziałam wskakując Bartkowi na barana.
- Karolina, ile razy mam ci mówić żebyś tak więcej nie robiła?
- Milion pięćset sto dziewięćset. Idziemy do parku?
- Tak, chodźmy.
- Przyda się nam uzupełnić energię. - poparł mnie Magneto.
Po drodze wstąpiliśmy do lodziarni. Chłopacy zamówili po cztery kuliki, a ja tylko dwie.
- Co tak mało?
- Muszę trochę ograniczyć słodycze .
- Weź przestań świetnie wyglądasz. Co nie Piotrek? - zapytał Możdżonek środkowego.
Piotrek zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak, świetnie wygląda.- powiedział jakby od niechcenia.
- Sorry chłopaki, ale muszę wracać. Muszę dopisać pewnej osobie na e-maila.
- Gdzie już idziesz?- zaniepokoił się Bartek.
-  Bartek już się zdecydowałam. - pędem ruszyłam do hotelu. Do pokoju wpadłam cała spocona i zdyszana . Włączyłam komputer i napisałam jeszcze raz do Leny.

" To jeszcze raz ja. Zgadzam się! 
Mogę przylecieć zaraz po ostatnim meczu
siatkarz na Olimpiadzie.
Zostawiam mój telefon: 728-534-986."

Wysłałam e- maila i wzięłam kąpiel. Dokończyłam książkę pt. "Tam gdzie rosną dzikie astry" i poszłam spać.





/////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!


I oto 13 :) ( dla mnie trochę pechowa :P )
Wiem ,że czekacie na to aż Karolina zejdzie się z Piotrkiem .
Niestety musicie się uzbroić w cierpliwość. 
Mam jeszcze pewne nikczemne plany co do Karolki. 
A co do samego 13 rozdziału . 
Pewnie zauważyliście , że trochę podkoloryzowałam Spalę , ale to na rzecz  opowiadania. 
Spodziewajcie się 14 za kilka dni :) 
Miłego czytania.  

     

poniedziałek, 11 lutego 2013

AS 12

Kiedy się obudziłam, byłam przytulana do torsu Nowakowskiego, a on obejmował mnie ramieniem. Intensywnie wpatrywał się we mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami.
- Cześć - uśmiechnął się.
- Hej. Już się odsuwam. Pewnie ci nie wygodnie.
- Wręcz przeciwnie, bardzo przyjemnie.
- Aha... Która godzina?
- Dochodzi 9.00.
- Jezus, Maria. Wstawaj szybko, trzeba jechać. Nie dotrzemy na 11.00 do Spały. Trener cie zabije. - wgramoliłam się z łóżka i zaczęłam pakować do walizki rzeczy które przygotowałam wczoraj wieczorem.
- Spokojnie. Zadzwoniłem do Anastasiego i powiedział, że mogę przyjechać wieczorem. To jak? - poklepał zachęcająco miejsce obok siebie. - Poleniuchujemy jeszcze?
Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Weszłam do kołdrę.
- Jeżeli chcesz to możesz się znowu przytulić.
- Nie dzięki. Zrobiłam to tylko dla tego, bo zabrałeś mi cała kołdrę.
- Przepraszam.
- Spoko. Nie twoja wina, że jesteś taki duży. - zaśmiałam się.
- Ej! To nie jest śmieszne. Ktoś musi być duży, żeby ktoś musiał być mały. - powiedział patrząc na mnie znacząco.
- Wcale nie jestem mała, to ty jesteś jakimś wybrykiem natury. - rzuciłam w niego poduszka.
- Oj, teraz to przegięłaś.
Wybiegłam z sypialni najszybciej jak umiałam, a na nic się to zdało, bo dopadł mnie już w salonie. Przerzucił mnie sobie przez ramię i skierował się do pokoju.
- Kara musi być, tylko jaka?
- Nie proszę nie! Ładnie się tak znęcać nad mniejszym i słabszym?
- Trzeba było myśleć przed tym zanim rzuciłaś we mnie poduszką.
- Wiem, ja ci robię takie ekstra śniadanko, a ty mi odpuścisz?
- Nie.
- Kurcze, na Bartka zawsze działa.
- Ja to nie Bartek. Wiem. Wymyśliłem.
- Piotrek no. Proszę cię.
- Ze mną nie ma tak łatwo. To co zrobimy gili-gili Karolince?
- Nie Piotrek, tylko nie łas...- nie dokończyłam, bo wybuchnęłam śmiechem.
Nie wiem skąd wiedział gdzie mam łaskotki, ale dobrze znał moje czule miejsce.
Kiedy skończył bolał mnie brzuch. Leżałam spokojnie na łóżku próbując unormować oddech. Popatrzył na mnie z góry i uśmiechnął się.
- To już wiem gdzie masz łaskotki. Więc się strzeż.
- Będę pamiętać.
Położył się obok mnie.
- I co teraz? - obróciłam głowę w jego stronę.
- Nie wiem. - powiedział uśmiechając się do mnie.
Złapałam się na tym, że utonęłam w jego oczach. Zbliżyliśmy się do siebie, tak że dzieliły nas tylko centymetry.
- Tylko tego chcę. - usłyszałam z jego ust.
W mgnieniu oka znalazłam się pod nim. Całowaliśmy się z wielkim pożądaniem. Nic w tej chwili nie mogło nas od siebie oderwać. Nie wiem co mi się stało, ale widocznie tego potrzebowałam. Chwaciłam go za włosy, żeby odległość miedzy nami zminimalizować do zera.
- Wiesz, że jesteś słodka, cudowna i niepowtarzalna? - odezwał się, żeby zaczerpnąć powietrza.
- Teraz już wiem. - w tym momencie zaburczało mu w brzuchu. Wygramoliłam się spod niego i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki z serem, szynką, jajkiem i ogórkiem. W tym czasie Cichy się ubrał.
- Jedź, a ja idę się ubrać. - założyłam na siebie tradycyjny zestaw .
- Piotrek jedziemy teraz, czy chcesz gdzieś jeszcze po drodze wstąpić?
- Pojechałbym jeszcze do galerii .
- To na co czekasz? Jedziemy!- wyszliśmy z mieszkania zamykając za sobą drzwi.
Zawsze trudno było mi się rozstawać z moim kochanym mieszkankiem. Zaniosłam klucze do sąsiadki, żeby podlewałam moje kwiatki.  Do galerii dojechaliśmy po 13.00.
- To co masz tu do załatwienia?
- Musze kupić prezent dla mojej mamy. Za 3 tygodnie kończy 56 lat.
- Oo fajnie. Co masz zamiar jej kupić?
- W tym problem, że nie mam pojęcia. - pożali się.
Wyszliśmy z auta i udaliśmy się w stronę wejścia. Tuż przed nim zaczepiły nas fanki prosząc o autograf. Piotrek podpisał karki i grzecznie podziękował.
- Daj rękę. - powiedziałam, jak weszliśmy przez olbrzymie drzwi.
- Po co? - zapytał ze zdziwieniem.
- Chcesz tu spędzić 2 godziny na rozdawaniu autografów, czy chcesz kupić prezent?
- Kupić prezent.
- No to daj ręke. Jedyny sposób opatentowany prze zemnie i Bartka. To udawanie, że jest się parą. Chociaż znajda się jakieś odważne żeby podejść, ale tylko nie liczne.- chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w głąb korytarzy.
- Kompletnie, nie wiem co jej kupić. - załamał się.
- Może biżuterią? Kolczyki albo naszyjnik?
- Możemy spróbować, chyba tylko tam nie byliśmy.
Od razu kiedy weszliśmy do sklepu zajęła się nami bardzo miła ekspedientka. Zostawiłam Piotrka samego przy wyborze naszyjnika. Chodziłam od lady do lady oglądając biżuterię wykona z różnych kamieni. Moją uwagę przyciągnęłam mała srebrna bransoletka z mały serduszkiem .
- Pomóc w czymś?
- Nie dziękuje , tak tylko oglądam. - uśmiechnęłam się do sprzedawczyni .
- Przypadła jakaś Pani do gustu?
- Tak, ta z mały serduszkiem.
- Bardzo dużo Pań zatrzymuje się przy niej, ale żadna z jakiegoś powodu jej nie kupuje.
- Może, nie chcą jej same kupować, tylko dostać jako prezent.
- Może. - uśmiechnęła się i odeszła.
- I jak masz już prezent? - zapytałam Piotrka stojącego już przy kasie.
- Tak, możemy już iść. - powiedział chwytając mnie za rękę.
 - No to kierunek Spała.
- Czekaj! Zapomniałem portfela! -krzyknął i już go nie było.
Weszłam do auta i czekałam aż wróci. Kiedy wrócił był cały zdyszany.
- Piotrek co ty wyprawiasz? Po co biegłeś?
- Jakaś zagorzała fanka się trafiła. No mówię ci. Podpisałem jej kartkę i zrobiłem sobie z nią zdjęcie, a ta nagle mi mówi, że mnie kocha i rzuciłam się na mnie.
- W jakim sensie "rzuciła się na mnie"?
- Pocałowała mnie. Słowo daje... - nie słuchałam co do mnie mówi. Wyobrażałam sobie tą sytuację. Zaledwie rano całował mnie, a teraz jakaś chora dziewczyna rzuca się na niego i całuje tak po prostu. Coś w środku mnie zakuło.
- Karolina słuchasz mnie w ogóle?
- Tak ,tak.
- To co mówiłem?
- Coś o jakieś lasce, co się na ciebie rzuciła i pocałowała.  
- Widzie, że się jednak zamyśliłaś. Zadałem ci pytanie.
- Oj przepraszam. - powiedziałam kierując auto w stronę drogi ekspresowej. - Możesz powtórzyć?
- Pytałem się co ty  na to żebym ...żebym ci jakoś podziękował ?
- Weź przestań. Już mi dziękowałeś. Raz chyba wystarczy.
- Ale..
- Piotr nie ma żadnego ale. Masz zapięte pas? Panowie policjanci się podobno kręcą.
- Mam.
Na poboczu stały jeszcze 3 radiowozy. Jeden z policjantów podszedł do auta i zapukał w szybę.
- Przepraszam, ale musi Pani, pojechać inną drogą.
- Ale nie ma innej drogi do ośrodka przygotowania olimpijskiego w Spale.
- Chyba, że tak. Proszę chwilkę poczekać, zaraz będzie mogła Pani przejechać.
- Dziękuje.
 Po pięciu minutach mogliśmy spokojnie przejechać.
- Jeszcze tylko ten zakręt i jesteśmy.
- No to super.
Zaparkowałam pod ośrodkiem. Na schodach stali Bartek z Pawłem Zatorskim. Kiedy wysiadłam z auta Paweł zniknął za drzwiami, a Bartek podbiegł do mnie i przytulił najmocniej jak umiał.
- Bartek puszczaj. Brak powietrza. - wydusiłam.
- Mała jak ja się za tobą stęskniłem.
- Przecież widzieliśmy się 2 dni temu.
- Ale lubię mieć cie blisko siebie.
- Karolina przyjechała? - zawołał od drzwi Michał Winiarski.
- Cześć Misiek. - powiedziałam przytulając się na powitanie.
-  A ja? - wydarł się Zati.
- Choć Pawełku. Za tobą stęskniłam się najbardziej. - przytuliłam się do libero.
- Ej to nie fer! - oburzył się Michał.
- Oj Michał.
- Puff.. - skrzyżował ręce na piersi.
- Też cie kocham. - uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też.
- A mnie kto pokocha? - zapytał Bartek.
- Ja już nie, bo już cie kocham.
- A mnie? -zapytał Paweł. 
- Ciebie też kocham. Dobra za dużo tej miłości. Idę się zameldować. - chciałam wyciągnąć walizkę z bagażnika, ale już stała przed autem. Obróciłam się wokół własnej osi, ale  po Nowakowskim nie zostało ani śladu.
- Choć, pewnie zmęczona jesteś. - Bartek wziął mój bagaż i odprowadził do mojego pokoju, po czym zostawił mnie samą. Wzięłam szybki prysznic oraz przebrałam się w mój ulubiony zestaw.
Kiedy wyszłam z łazienki, na moim łóżku leżał rozwalony Michał.
- A ty co tu robisz? Własnego pokoju nie masz?
- Mam, ale wysłali mnie do ciebie z misją.
- Ciekawe, jaką?
- Wiesz, że masz największy pokój?
- No wiem.
- Myśleliśmy, że możemy do ciebie wpaść pooglądać horrory.
- Ilu was konkretnie będzie?
- No z 10 albo 12.
- Cała reprezentacja? O nie, na pewno nie!
- Ale czemu?
- Nie pamiętasz jak się skończyło wasze oglądanie filmów, jak byliśmy w Jastrzębiu? - na samo wspomnienie pojawił się grymas na jego twarzy - No właśnie. Też pamiętam jak fotele leciały przez okna i wasze walki na gołe klaty.
- Ale teraz będziemy grzeczni. - popatrzył na mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami.
- Nie patrz tak na mnie.
- Proszee.
- Michał nie!
- Ale ja tak ładnie proszę. - zrobił minkę smutnego psiaka.
- Jezu, dobrze wiesz, że nie mogę ci odmówić. - powiedziałam ulegając mu.
- Kochana jesteś. - wykrzyczał znikając za drzwiami.
Przemeblowałam  trochę pokój, żeby każdy miał gdzie usiąść. Pierwsi kino maniacy pojawili się o 21.30. Ja usiadłam między Bartkiem, a Michałem.
- A my to się chyba nie znamy. - podszedł do nas napakowany brunet.
- Raczej się nie znamy, nie pamiętam żebyśmy mieli tą przyjemność. - uśmiechnęłam się.
- Zbigniew Bartman. - powiedział całując moją dłoń.
- Karolina Matusiak, miło mi.
- Mnie również. - popatrzył na mnie takim wzrokiem, że zrobiłam się cała czerwona.
- Ty Zbyszek, weź mi tu siostry nie podrywaj. - odezwał  się Bartek.
- No sorry. Stary nie wiedziałem, że masz taką ładną siostrę. - powiedział poważnie Zbyszek. Michał na to parsknął śmiechem.
- Musicie każdego tak wkręcać? - odparł Grzesiek, próbując skupić się na filmie.
- Że jak to? To wy jesteście rodzeństwem, czy nie? - popatrzyłam na Bartka. Biedak ledwo mógł powstrzymać  wybuch śmiechu, a kiedy nasze oczy się spotkały nie wytrzymaliśmy i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie, nie jesteśmy. - powiedziałam już bardziej poważnie.
- To kim wy jesteście dla siebie? Bartek tylko mi nie mów, że to jest Pani na jedną noc!
- Łoł. Zbyszek chyba się trochę zapędziłeś. Karolina i Bartek są przyjaciółmi. - wyjaśnił mu Michał.
Gdyby spojrzenie mogło zabić, prawdopodobnie Bartman byłby już nieżywy. Z moich oczu ciskały błyskawice. Bartek mocniej ścinał mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam oglądać film.
- Przepraszam cię, nie chciałem cię urazić. - odezwał się  ZB9.
- Ok. - wzruszyłam ramionami - Nic się nie stało. Czasami ludzie myślą, że jesteśmy parą, ale to są ludzie z poza naszego kręgu. - postawiłam nacisk, na ostatnie słowa.
Otworzyły się drzwi i wszedł przez nie pewien blondyn, a za nim Piotrek.
- O Łukasz jesteś. Poznaj. Oto przyjaciółka Bartka, Karolina.
- Łukasz. - podał mi rękę.
- Karolina.
- Przyprowadziłem wam zgubę. Siedział przed hotelem. - powiedział Łukasz wskazując na Piotrka.
- Już ci lepiej? - zapytał Bartek.
- Można tak powiedzieć.
- To super. Siadaj stary. Karolina jeżeli masz trochę miejsca to się przesuń.
- No spoko, tylko Michał tu jeszcze jest.
- Zaraz zrobimy trochę miejsca. - odezwał się Winiarski. - Choć na kolna.
- Ej a czemu akurat twoje kolna? - odezwał się Bartman.
- Szczerze mówiąc to wolałam bym kolana Wąskiego, ale jak go nie ma to wolę...- ktoś zapukał do drzwi przerywając mi.
- Puścicie mnie.
Przed drzwiami stała nie wysoka blondynka o niebieskich oczach.
- Karola!
- Żaneta! - przytuliłam na powitanie moją koleżankę z gimnazjum.
Żaneta pracowała tutaj, jako recepcjonistka.
- Kiedy przyjechałaś?
- 4 godziny temu.
- Super, że jesteś! To co jutro gramy w nogę? Zbierze się dziewczyny. Tymon, Krystek i Olek też może będą.
- Jeszcze się pytasz? Trzeba się zrewanżować, za tamtą przegraną.
- Jutro o 14.00? - zapytała.
- Ok. Przepraszam cie, ale muszę wracać, bo mi pokój rozniosą. 
- Spoko, to do jutra Pani kapitan.
- Jasne. Jeszcze nie gramy, a już kapitan.
- Jak zawsze. - pobiegła w stronę schodów i tyle ją widziałam.
Wróciłam do pokój.
- No to które kolna wybierasz? - zapytał mnie na wstępie atakujący.
- Też pytanie jasne, że Michała.
- Moja kochana. Zawsze wierna Skrze i ich zawodnikom. - ucieszył się przyjmujący.
- Nie wiem co to mam do siadania na kolanach, ale spoko.
Film dokończyłam siedząc na kolanach Winiara.
- Dziękujemy bardzo za seans. Dobranoc.
- Dzięki. - wyszli z mojego pokój.
Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.




♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
  Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!


Coś słodkiego♥ 



Oto 12 ;) mam nadzieję , że mi wybaczcie ten przestój.
Postaram się jak najszybciej dodać 13 !!( mam nadzieję , że nie pechową )
Miłego czytania :)



AS 11

                      
Podeszłam powolnym krokiem w kierunku Wojtka.
- Co ty tutaj robisz? - szepnęłam za względu na miejsce. W moim glosie było słychać złość.
- Kiedy cię wypuścili z więzienia? Powinieneś tam zgnić, a nie chodzić na wolność.
Obrócił wzrok w moją stronę. W jego oczy nie zdradzały żadnych uczuć. Były zimne jak lód.
- To ty? Myślałam, że się już nie spotkamy. - odezwał się zachrypniętym głosem.
- To byłoby ci na rękę, prawda?
- Nie.
Milczeliśmy parę minut. Powinnam się brzydzić, że stoję obok człowieka, który mnie oszukał, zranił. Powinnam zacząć krzyczeć, uciekać, ale panował we mnie spokój. Włożyłam bukiet do wazonu oraz zapaliłam znicze. Wojtek stał wpatrując się w zdjęcie na nagrobku.
- Nie powinieneś, tu przychodzić. Wiem, że minęły już dwa lata... - w tym czasie uświadomiłam sobie, że właśnie na tyle został skazany. - Boże ty już tam nie wrócisz.
-Nie wrócę. - chciał chwycić mnie za ramię, ale w porę się odsunęłam.
-Nie dotykaj mnie. Po tym co mi zrobiłeś.
- Ja wiem co ci zrobiłem, ale ja nie chciałem cię wtedy zdradzić. Potem cię szukałem. A kiedy nie zjawiłaś się na żadnej z rozpraw, myślałem że sobie coś zrobiłaś. Przez dwa lata nie marzyłem o niczym innym, żeby cię tylko zobaczyć. I prosić o wybaczenie.
- Na głowę upadłeś? Jak mam ci to wybaczyć? Jak? On nie żyje przez ciebie, to ty mu dałeś te pieprzone narkotyki. Mam nadzieję że nigdy więcej nie będę musiała cię oglądać. - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Po raz drugi dzisiaj uciekałam przed przeszłością. Nie widząc lepszego sensu udałam się w drogę powrotną .
                                                                            ***
Zaparkowałam przed blokiem. Nie spodziewałam się, że go dzisiaj spotkam. Wszystko się waliło.
Weszłam do mieszkania, w którym panował taki gwar że nie zauważyli, że wróciłam.
- K...wa to już 6 godzin jak jej niema. - powiedział Kurek.
- Trzeba było za nią nie puszczać Piotrka. Wiadomo już jej nie znajdzie. - zauważyła Paulina.
- Popieram Paulinę. Trzeba do niego zadzwonić, żeby wracał bo jej nie zna i nie ma szansy żeby ją znalazł. - odezwała się Dagmara.
- Bartek wysil umysł i pomyśl gdzie mogła pojechać.
W pokoju zapadła cisza.
- Nie mam pomysłu. Do rodziców na pewno nie pojechała, bo Aśka by zadzwoniła że jest w Roczynach.
A może pojechała na ....
- Stary no gdzie?
- Boże jaki ja jestem głupi, przecież to jest takie oczywiste. Cmentarz!
- Ja pier...le Bartek rychło w czas. To jedziemy. - wszyscy skierowali się w stronę wyjścia.
- Karolinaaa! - krzyknęły dziewczyny na mój widok. Podbiegły do mnie i przytuliły.
- Dzwońcie do Pita żeby wracał. - zarządził Wlazły.
- Dobra dosyć tych czułości. - zdenerwował się Bartek.- Gdzieś ty była? Myślałem, że zwariuję. Telefonu nie odbierasz. Nie ma z tobą kontaktu. Czy zdajesz sobie sprawę, że Piotrek o mało by nogi nie złamał.
A jak dostałem od niego telefon, że gdzieś pojechałaś i nie wie gdzie, to myślałem, że cię straciłem. Raz już straciłem twojego brata. Strata kolejnego przyjaciela, byłaby nie do zniesienia.
Słuchałam jego wywodu potulnie nic się nie odzywając.
- Bartek, przestań. Popatrz jak ona wygląda. Jest cała blada. - zauważył Mariusz.
- Karolina? - spytał z niepokojem. Spojrzałam ma niego  pustym wzrokiem.
- Widziałam go. - wyszeptałam. W mgnieniu oka znalazłam się w jego ramionach.
- Kogo? Karolina? Kogo widziałaś?
- Wojtka.
- Tego sku...la?! Jak to możliwe?
- Wyszedł z więzienia. - powiedziałam.
- Dziewczyny weźcie Karolinę do jej pokoju i w coś przebierzcie. - zaproponował Wlazły. Dziewczyny przebrały mnie w najprostszy zestaw .
- Przepraszam was dziewczynki, ale się chyba położę. Dzięk,i że tu przyjechałyście. - przytuliłam je.
- Nie masz za co przepraszać. Ty jesteś jak siostra, a siostrze się pomaga. Choć Paulina, zostawmy ją samą. - powiedziała Dagmara. Leżałam tak rozmyślając o tym, że przeszłość wraca i trzeba będzie się z ją pogodzić.
- Gdzie ona jest? Chcę ja zobaczyć. - wpadł do mieszkania Piotrek.
- Nie, nie możesz. Odpoczywa. - zaprotestowała Paulina.
- Śpi. - sprostowała Daga.
- Proszę was dziewczyny. Chcę ją tylko zobaczyć. Proszę.
- Daga?
- No dobrze, ale tylko na chwilkę. - otworzyła drzwi. Musiałam udawać , że śpię.
- Daga? - zawołał ją .
- Co jest? - szepnęła.
- Jak się czuła kiedy wróciła?
- Dużo dziś przeszła. - pogłaskał mnie po włosach.
- Piotrek, my musimy wracać do Bełchatowa. Wiesz chłopaki się jeszcze się spakowali do Spały, a Paulina z Mariuszem jadą do rodziców.
- Jasne, jedzcie.
- Zaopiekujesz się nią?
- Tak. Najlepiej jak potrafię.
Posiedział jeszcze chwilę przy mnie i wyszedł.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam bukiet białych róż. Zdałam sobie sprawę, że go to wszystko co się dzisiaj wydarzyło zabolało. W tym momencie coś spadło w kuchni. Wiedziałam, że zaraz przyjdzie sprawdzić czy, mnie nie obudził. Wzięłam bukiet do ręki i wyszłam z pokoju. Stanęłam w drzwiach kuchni i przyglądałam mu się jak coś smaży. Krzątał się po kuchni, ale  uparcie nie chciał się obrócić.
- Piotr? - na swoje imię cały zesztywniał - Przepraszam. Nie chciałam tak zareagować, ale trafiłeś w mój czuły punkt. Powinnam ci wszytko opowiedzieć, ale jakoś nie potrafię.
Włożyłam bukiet do wazonu i wyszłam z kuchni. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leciała powtórka meczu Real Madryt vs FC Barcelona. Mój Real wygrywał 3:2. W tedy zadzwonił mój telefon.
- Karolina? Wejdź szybko na komputer i na wirtualną.- powiedziała Aśka.
- Co? Czemu? - pobiegłam szybko po komputer.
Weszłam tak jak mi kazała. A tam na całej stronie nagłówek "Oto jak Piotr Nowakowski spędza swój wolny czas" i nasze zdjęcia jak wracaliśmy ze sklepu.
- Boże co za ludzie. Wszystko wywęszą! - wróciłam z laptopem na kanapę. Piotrek siedział i oglądał mecz. Bez słowa postawiłam przed nim komputer.
- Co to jest!?
- Jak to co bardzo ciekawy artykuł.
- Skąd oni wiedzą, że tu jestem? Wszystko wiedzą?
- Nic na to chyba nie poradzisz.
- Masz rację. Co się będę przejmował.
- No to dobranoc.
- Już idziesz spać?
- Tak jestem zmęczona.
- No to dobranoc.



Około 1 w nocy przyśnił mi się koszmar. Śniły mi się wydarzenia z nocy, kiedy umarł mój brata. Nie wiem, czy krzyczałam przez sen, ale obudziłam się cała zlana potem. Nagle Piotrek otworzył drzwi mojej sypialni.
-Co się dzieje? Wołałaś mnie? - zapytał ze strachem w głosie.
- Nie to był tylko głupi koszmar. Idź spać.
- Ja nie wiem jak on to robi, ale znacie się doskonale. - mruknął sam do siebie
- Kto ??
- Bartek. Powiedział , że tak będzie.
- Ale jak ?
- Że będziesz w nocy gadać lub krzyczeć przez sen .
- Okeyyy...
- Zaraz wracam - powiedział i wyszedł z pokoju. - Dobra, śpię tu na ziemi, jak by co to jestem tutaj. - powiedział  ściągając koszulkę. Jego klatka piersiowa robiła duże wrażenie. Nie żebym nigdy nie widziała klaty, ale ta robiła bardzo duże wrażenie.
- Czy ty myślisz, że pozwolę ci spać na podłodze?
- No... tak. Jeżeli ci to przeszkadza to mogę spać za drzwiami.
- Teraz to przesadziłeś. Chodź do mnie. Łóżko jest na tyle duże, że powinieneś się zmieścić.
- Na pewno?
Odkryłam kawałek kołdry i poklepałam miejsce obok siebie.
- A kto będzie cię musiał potem masować? Oszczędź trochę pracy swoim fizjoterapeutą.
Zawahał się przez chwilkę. Znalazł się na łóżku obok mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Tylko wiesz jak jest? Ręce przy sobie.
- Jasne. - obrócił się na drugi bok.
Zrobiłam to samo, ale nie mogłam zasnąć, bo Piotrek wydawał mi się taki ciepły.
- Karolina, śpisz?
- Nie.
- Mogę się o coś zapytać?
- Ale tylko jedno pytanie?
- Tylko jedno.
- No to wal.
-Tak się zastanawiałem. No bo wiesz, praktycznie każda zwykła dziewczyna, na twoim miejscu, jakby się dowiedziała o zdradzie swojego chłopaka, to by płakała 24 godziny na dobę a ty nie płaczesz. Tylko trochę sobie popłakałaś. No to jak to jest? Zależy to od dziewczyny, czy od charakteru?
- A czy ja jestem zwykłą dziewczyna? - zamyśliłam się - Wydaj mi się że trochę odbiegam do przeciętnej  dziewczyny. Jak byłam mała to wolałam auta, niż lalki. I często przebywałam z Dawidem i Fabianem. A co do drugiej części twojego pytania, to teraz po tym wszystkim mogę ci powiedzieć z ręką na sercu, że z Sebastianem od dawna nam się nie układało. Nasz związek już dawna wyblakł. Oboje męczyliśmy się, ale na początku byłam szczęśliwa. Po tym jak przyjęli mnie do Skry mało się widywaliśmy. Ja wyjeżdżałam w weekendy, a on pracował przez całe 5 dni. Myślę że dobrze się stało. On ma teraz szansę na zwyczajny związek z dziewczyną, którą będzie miał cały czas prze sobie. Zrozumiałeś mnie?
- Teraz rozumiem.
- Chodźmy spać. Jutro czeka nas podróż. Dobranoc.
- Dobranoc. 







(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!



Proszę Was oto 11. Miłego czytania.