sobota, 30 marca 2013

AS16

Przegraliśmy wszystkie trzy mecze.
Jechaliśmy do Polski w nie najlepszych nastrojach. Ja cieszyłam się z tego, że będę mogła się zobaczyć z rodziną. Siedziałam właśnie w pokoju hotelowym i nudziłam się kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - krzyknęłam.
- Hej, hej.- do pokoju wszedł Łukasz Wiśniewski.
- Cześć, co cie sprowadza w moje skromne progi?
- Propozycja.
- Tak? A jaka?
- Wiesz mamy dzisiaj wolne, więc pomyślałem, że pójdziemy do kina?
- Będę musiała zapytać się trenera czy będę mu jeszcze dzisiaj potrzebna.
- Już to zrobiłem za ciebie i się zgodził. To jak będę z tym kinem?
- Dobra więc, o której?
- O 20.00 będzie dobrze?- zaproponował.
- No to do zobaczenia. - uśmiechnęłam się.

Łukasz:
Uśmiechałem się na myśl, że idę z Karoliną do kina.
- A ty co taki radosny? - zapytał mnie Zator, gdy wszedłem do pokoju.
- Idę do kina z Karoliną.
- Z nasza Karoliną?
- Tak, z nią.
- No, no, no... Ale wiesz że startujesz do niej jako trzeci?
- Co masz na myśli?
- No ty, Zbyszek i Cichy.
-To żadna konkurencja. Cichy będzie miał dziecko, a Zbyszkiem nie jest zainteresowana.
-To miłej randki.
- Kto idzie na randkę? - zapytał Igła, wchodząc do naszego pokoju.
- Karolina i Wiśnia.
- Gratulacje. Ej Zator, wpadnij do nas na partyjkę pokera.
- Jasne.

Pokój Ignaczaka(Krzysiek ):

- Chłopaki! Normalnie nie wierzycie! - wpadłem cały zdyszany do pokoju.
- Co jest? - zapytał Żygadło.
- Karolina i Łukasz idą na randkę!
- Co ty gadasz?
- Uuuu... Zbyszek ta panna jest chyba już zajęta. - zadrwił Kubiak.
- Oj tam. Tego kwiatu jest pół światu.
- Trzeba powiedzieć Kurkowi. - wyleciał z pokoju Winiarski.

Pokój Bartka( Michał ) :

- Stary coś ci powiem, tylko usiądź.
- Co się stało? - zapytał dziwiony Bartek.
- Karolina i Łukasz idą na randkę!
W tym momencie Pit wyszedł z łazienki.
- Że co?
- O, siema Piter.
- Weź powtórz to co powiedziałeś.
- Karola idzie na randkę z Łukaszem.
- A nie mówiłem, że to tak się skończy? - odezwał się Bartek do Piotrka.
- Jest dorosła, wie co robi. - skitował Piotrek, wracając do łazienki.
- Jemu co?  - spytałem.
- Właśnie uświadomił sobie własną głupotę.

Z perspektywy Karoliny:

Umyłam włosy, zrobiłam makijaż i stanęłam przed szafą zastanawiając się co mam na siebie założyć.
- Cześć siostra.
- Hej. - przywitałam się z Bartkiem.
- Słyszałem, że idziesz do kina z Łukaszem.
- Skąd o tym wiesz?
- Winiar mi powiedział.
- A Winiar skąd wie?
- Od Igły, a Igła od Łukasza.
- Aha.. tylko kompletnie nie wiem co mam na siebie założyć.
- Patrz ile masz sukienek. Dzisiaj jest ciepło, więc polecam .
- Mój wybawca. - wzięłam sukienkę, którą mi polecił i poszłam się przebrać do łazienki.
- Karolina?
- Tak?
- Tak się zastanawiam. Czemu ty idziesz do tego kina?
- Bartuś, a po co się chodzi do kina?
- Wiem po co się tam chodzi. Tylko, czy ty nie robisz tego czasami, żeby odegrać się na Cichym?
Wyszłam z łazienki.
- Teraz to przegiąłeś. Zapnij do końca. - dopiął zamek do końca. - I jak wyglądam?
- Jak zwykle. Perfekcyjnie i seksownie.
- Dobra nie słodź tak. Wychodzimy.
- No to miłego wieczoru. - pocałował mnie w czoło i poszedł w stronę swojego pokoju.
Kiedy zeszłam do recepcji Łukasz już na mnie czekał. Na drugim końcu na kanapie siedzieł Igła, Kubiak, Bartman i  Żygadło.
-Cześć. - przywitałam się.
- Hej. Możemy iść?
- Oczywiście.
- Miłej zabawy dzieciaki. - zawołał rozgrywający.
- Tylko nie zapomnijcie o gumkach. - dodał Krzysiu.
- To dla ciebie. - wręczył mi róże.
- Dziękuję. Nie musiałeś.
- Ale chciałem. Ładnie wyglądasz. - otworzył przede mną drzwi do taksówki.
-Dziękuję.
Droga do kina minęłam nam w ciszy.
- Na jaki film idziemy?
- "Nad życie"
- Super.
Film zaczął się bardzo melancholijnie. Oparłam głowę o ramie środkowego.
- Podoba ci się?
- Bardzo.
Pod koniec seansu wzruszyłam się. Jak chyba każda dziewczyna, która była obecna na sali.
Gdy wyszliśmy z kina na zewnątrz było już zimno.
- Bardzo ci dziękuje, że mnie wyciągnąłeś z hotelu. - pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co. Przyjemność po mojej stronie. Wracamy?
- Może pójdziemy na nogach?- zaproponowałam
- Spacer?
- O tak.
Droga do hotelu minęłam nam bardzo szybko. Przed wejściem spotkaliśmy Bartka.
- Witam naszych randkowiczów. - odezwał się Kurek.
- Hej. - odezwaliśmy się.
- Długo was nie było.
- Długo? A ty przepraszam bardzo nie powinieneś już spać? - zapytałam się.
- Powinienem, ale musiałem wyjść z pokoju. U Nowakowskiego obecnie przebywa Olka. Sami rozumiecie.
- Gadajcie sobie. Ja idę do siebie. Dobranoc.
Wsiadłam do windy. Czyli to koniec historii pt, "Ja i Nowakowski".
Doszłam do drzwi mojego pokoju i zaczęłam grzebać w torebce w celu zalezienia klucza.
- Tu mi uciekłaś. - odezwał się Łukasz za moimi plecami.
- Nie prawda. - oparłam się o drzwi.
- Jak nie prawda? - położył rękę na drzwiach obok mojej głowy.
- Cóż Łukaszu, dziękuje jeszcze raz za ten wspaniały wieczór.
- Ależ nie mam za co Karolino. - odgarnął kosmyk moich włosów. - Mówiłem ci jak jesteś piękna?
- Jeszcze nie. - zaśmiałam się.
- Dobranoc królewno. - szepnął mi do ucha, z zamiarem oddalenia się .
- Czekaj. - złapałam go za rękę - Teraz mnie tak chyba nie zostawisz.
- Nie? - popatrzył na mnie ze zdziwieniem - Tak masz rację, że nie.
Zaczął mnie namiętnie całować. Wydobyłam klucz z torebki. Znalawszy się w pokoju, wylądowaliśmy na łóżku.
- Jesteś tego pewna? - zapytał mnie.
Nie odpowiedziałam mu. Odszukałam jego usta. Całując go zaczęłam, rozpinać kolejno guziki jego koszuli. Łukasz też nie pozostawał mi dłużny. Po chwili po jego koszuli i po mojej sukience ślad wszelki zaginął. To co się potem działo, pozostawię dla siebie.





|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!
 I oto nasz ktoś :P
Z okazji Świąt Wielkanocnych , życzę wam :
zdrowie , szczęścia i miłości oraz mokrego lanego poniedziałku :P
 Miłego czytania :*  

środa, 20 marca 2013

AS15

                                     
Dzisiaj zaczyna się Liga Światowa. 
Ponownie wystąpię jako fizjoterapeutka Kanady. Zaczynamy meczem z Polską. Po raz pierwszy od miesiąca zobaczę Jego. Będzie przeciwnikiem, będzie z satysfakcją serwował, atakował. Z Bartkiem codziennie kontaktujemy się przez Skype, nasze rozmowy trwają bardzo długo. Dzięki tym rozmową jestem na bieżąco z nowinkami z kadry. Czasami Wiśnia dołącza się do Bartka. Łukasz ma świetne poczucie humoru. Z Piotrkiem nie mam kontaktu. Przynajmniej mnie trochę mniej to bolało. Właśnie ruszaliśmy w stronę hali. W autokarze panowała cisza. Wszyscy skupiali się na nadchodzącym meczu.
- I jak humorek? - zapytał Kamiński.
- Nie najlepszy? A twój?
- Wspaniałe! W końcu z kimś pogramy w prawdziwą siatkówkę. - uśmiechnął się i wrócił na miejsce.
Przed areną stał już autobus reprezentacji Polski.
Zawodnicy wyszli z autokaru i ruszyli w stronę szatni. Za niecałą godzinkę zaczynał się mecz. Sztab szkoleniowy rozgościł się w przeznaczonym dla nas pokoju. Kiedy weszłam na płytę boiska Polscy siatkarze już się rozgrzewali. Trybuny były prawie puste. Nie lubiłam pracować w takiej atmosferze, a siatkarze tym bardziej. Usiadłam na krześle i obserwowałam rozgrzewkę moich podopiecznych.
- Caroline. - zawołał mnie Gavin.
- Co jest?
- Potrzebuję taśmy.
- Sam sobie obwiążesz palce, czy mam ci pomóc?
- Kochana moja. Jakbyś była tak dobra.
Z nimi to jak z dziećmi. Usztywniłam mu wskazane przez niego palce.
- Proszę cię bardzo.
Oddaliłam się od niego. Po chwili rozpoczął się mecz. Spotkanie stało na wysokim poziomie. Na każdej przerwie technicznej miałam trochę roboty. To nadwyrężony palec, to bolące kolano. Jest druga połowa drugiego seta. Dawid wystawia na środek. Nowakowski skacze do bloku. Po chwili akcja zostaje przerwana. Środkowy Polski leży na boisku i zwija się z bólu. Koledzy znoszą go z boiska. Wchodzi Grzesiek. Mecz kończy się wygraną Polaków. Od razu kiedy znalazłam się w hotelu, karze przyjść siatkarzom na zabiegi. Seweryn widząc, że mi się śpieszy zaproponował, że wymasuje ich do końca.
Zadzwoniłam do Grześka. Na ekranie komputera pojawia mi się twarz środkowego.
- Hej, hej. - przywitałam się.
- No siema.
- Gratuluje.
- Dzięki.
- Co się tak do mnie szczerzysz?
- Bo wdeptaliśmy was w boisko mała!
- Widzę, że ty jak zawsze skromny do bólu.
- Jak zawsze moja droga. A widzę, że ciebie coś od środka zżera. Wyduś to z siebie.
- Tak jakoś. - na ekranie wyświetlił mi się komunikat, że Kuraś dzwoni.
- Sory Grześ, muszę kończyć. Trzymaj się.
- Pa mała.
Odebrałam połączenie .
- No wreszcie. Co tak długo?
- Gadałam z Grześkiem.
- Spoko. Jak leci? Ale was wtopiliśmy w boisko. - wyszczerzył się.
- A ty jak zwykle skromny do bólu. - zaśmiałam się.
- Jak zawsze moja droga. Ciebie coś chyba od środka zżera. No wyduś to z siebie.
- Ale co? Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
- Ile się już znamy, hmm?
- Jakieś 10 lat.
- I widzisz przez ten czas, poznałem cię wystarczająco dobrze.
Zaczerwieniłam się, faktycznie był tak samo blisko ja Aśka. Czasem zdarzało się, że wiedział rzeczy o których Aśka nie miał zielonego pojęcia.
- Bartek?
- No?
- Jak on się czuje?
- No w końcu dziewczyno. Poszedł spać. Kontuzja nie jest taka groźna jak się na początku zdawało. W Katowicach powinien już zagrać.
- Fajnie. Musze lecieć, wołają mnie.
- Jasne leć. - uśmiechnął się na pożegnanie.
Nikt mnie nie wołał. Postanowiłam wziąć prysznic i pójść spać.

Z Perspektywy Bartka:
Wiedziałem, że mnie okłamała, ale już nie wchodziłem w szczegóły. Potrzebowała samotności. Obróciłem się w stronę Pita.
- Stary ty nie śpisz? - zdziwiłem się.
- Nie.
- Słyszałeś, prawda?
- Tak.
- Wiesz co to jest monosylaba?
- Wiem.
- To weź jej nie używaj w rozmowie ze mną! - zdenerwowałem się.
- Dobra, dobra już. Ona martwi się o mnie?
- To chyba jasne.
- No właśnie nie jest jasne. Miesiąc temu powiedziała mi, że te pocałunki nic dla niej nie znaczyły.
- To ty chyba jej nie widziałeś jak wyjeżdżała ze Spały.
- No właśnie nie wiedziałem.
- Koleś nie wal mi tu ściemy, widziałem cię po drugiej stronie ulicy wtedy. Widziałem jak na nią patrzyłeś jak graliśmy mecz na treningu. A kiedy leżałeś na boisku widziałem, jak ona się o ciebie boi. Chciała w tedy podbiec, ale się opamiętała bo nie mogła zostawić swojej drużyny. A jeżeli podsłuchałeś naszą rozmowę to powinieneś wiedzieć, że jej na tobie zależy i tobie na niej też.
Wzruszył na to tylko ramionami.
- Ona pewnie mnie zabije, że ci powiedziałem, ale co mi tam. Ona cię kocha, słyszałeś kocha cię.
- I co z tego?
- Tak masz rację i co z tego. Ty będziesz miał dziecko z Olą, a ona pewnie zwiąże się Łukaszem. I wszyscy będę szczęśliwi. A ty w ogóle jesteś pewien, że to jest twoje dziecko? Przecież się z kim puściła?
- Nie mów tak o niej.
- Stary ty weź się zastanów, czego ty chcesz. Śpie dziś u Winiara. - wyszedłem trzaskając drzwiami. Może teraz pójdzie po rozum do głowy. Jurto gramy z Finami, więc trzeba się wyspać.










*****************************************
Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!

Ta dam !! 
Dostarczam 15. 
Miłego czytania ;)  


poniedziałek, 11 marca 2013

AS14

Gy się obudziłam zegar na ścianie wskazywał 10.
Ubrałam się.I pomaszerowałam do pokoju w którym miałam umówione spotkani w sprawie pracy. Grzecznie zapukałam, ale nikt mi nie otworzył. Na szczęście przechodził jeden ze statystyków i mnie zaczepił.
- Jeżeli szukasz Przedpełskiego to jest na treningu siatkarzy.
- Dzięki.
- Jestem Mieszko, a ty? 
- Karolina.
- Pewnie jesteś jedną z kandydatek na jednego z fizjoterapeutów?
- Tak, a dużo było ich przede mną?
- Oj dużo. Po każdym spotkaniu z jakimkolwiek, chodził wkurzony jak osa.
- Serio? Mam nadzieje, że dobrze mi pójdzie.
- No to jesteśmy. Powodzenia.
- Dzięki.
Grzecznie podeszłam do prezesa, który rozmawiał z trenerem.
- Przepraszam. - odezwałam się po angielsku. Anastazji popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Jeżeli jest Pani dziennikarką, to proszę opuścić sale.- odezwał się groźnie.
- Nie, nie jestem z mediów. Ja byłam umówiona z Panem prezesem w sprawie pracy.
- A tak, faktycznie. Przepraszam, ale miałem sprawę do załatwienia. Proszę za mną. Przepraszam Andrea, dokończymy później. - weszliśmy na trybuny i usiadaliśmy na samej górze.
- Wiem, że to nieodpowiednie miejsce na taką rozmowę, ale nie mogę dzisiaj opuścić treningu chłopaków.
- Rozumiem.- uśmiechnełam się .
- Przeczytałem pani CV i robi wrażenie. Jeżeli mogę prosić, to proszę mi opowiedzieć jak widzi Pani swoją pracę z reprezentacją.
- Cóż. Praca z reprezentacją to będzie dla mnie duży zaszczyt. Postaram się włożyć w tą pracę całe serce.
- Dobrze. Czy ma pani w najbliższym czasie zamiar wychodzić z mąż?
- Nie, jak na razie jestem skupiona na pracy.
- A dzieci?
- Nie, nie mam i w najbliższym czasie nie mam zamiaru...- przerwał mi krzyk Zatorskiego. Na sali w tym czasie, nie było ani jednego fizjoterapeuty co mnie bardzo zdziwiło. Obok leżącego Pawła zrobiło się zamieszanie.
- Przepraszam, ale muszę.  - zbiegłam z trybun.
- Przesuńcie się, natychmiast. - powiedziałam.
- Co jest Paweł? Pokaż nogę.
- Chyba kolano. - powiedział.
- Dajcie mi torbę waszego lekarza.
- Trzymaj. - Piotrek podał mi proszony przedmiot.
- Niech ktoś leci po waszego fizjoterapeutę.
Wzięłam się za badanie nogi Pawła. Na szczęście nie było to kolano, a staw skokowy jak się później okazało.
Taka kontuzja, uniemożliwia mu występu w Lidze Światowej. Po tym wszystkim, wróciłam do pokoju. Na stole leżała biała koperta. Otworzyłam z ciekawością.
"Gratulacje
Została Pani nawą fizjoterapeutką reprezentacji Polski.
Zacznie Pani pracę od M.H Wagnera w Zielonej Górze.
                                                         Z poważaniem 
                                                       Mirosław Przedpełski"

Chciałam szybko pochwalić się Bartkowi. W głowie miałam zajście wczorajszego dnia, więc grzecznie zapukałam do drzwi. Otworzył mi Bartek, ale nie uśmiechnięty tak jak zwykle, ale wściekły jak osa.
- Hej? Masz chwilkę. - zapytałam z ostrożnością.
- Tak mam i to nawet kilka. - powiedział wychodząc z pokoju - Chodźmy na spacer muszę się wyluzować, bo nie wytrzymuję z tym kolesiem. - wyszliśmy z budynku i usiedliśmy na jednej z ławek pod ośrodkiem.
- Bartek, co się stało? Czemu jesteś zły? - zapytałam.
- Nie jestem zły. - podniósł głos. Wzruszyłam tylko ramionami. - Przepraszam, nie chciałem podnieść głosu. Chodzi o Piotrka.
- Co się stało?
- Była u niego dzisiaj Olka. Powiedziała mu że jest pewna na 100 %, że to dziecko jest jego. Karolina cio się wydarzyło między wami przez te 3 dni?
- Po porostu się całowaliśmy. - powiedziałam czerwieniąc się - Chyba powinnam mu wyjaśnić, że nie czuję się zawiedziona.
- Kiedy wracasz?
- Jutro. Dzisiaj mi się nie chce. A po drugie to nie miałambym z kim uczcić mojej nowej pracy.
- Dostałaś?
- Tak.
- Moja zdolna siostra.
- Taa.To mam z nim pogadać?
- A zrobiłabyś to dla mnie?
- Dla ciebie wszystko brat .- wstałam z ławki i udałam się do pokoju w którym przebywał Nowakowski. Ponownie zapukałam. Otworzył mi zdezorientowany.
- Cześć możemy pogadać?
- Hej. Jasne wchodź. - puścił mnie w drzwiach.
Usiadłam na fotelu i przyglądałam się temu bałaganowi.
- A  więc? - zaczął.
- Bartek mi się poskarżył. Chcę żebyś wiedział, że te pocałunki nic dla mnie nie znaczyły. Więc zapomnijmy o tym co się wydarzało u mnie w domu.
- Ale..
- Piotrek nie ma żadnego ale. - chciałam wyjść, ale chwacił mnie za ramiona.
- Jak tak możesz? Ja cię kocham.
- Nie, ty kochasz Ole. Od teraz łączą nas czysto zawodowe stosunki. - wyszłam z pokoju.
Wiedziałam, że go zraniłam tymi słowami, ale tak już musiało zostać. On miał przed sobą wspaniałą karierę. Mógł przebierać w propozycjach z klubów. A ja nie mogłam go hamować. Dziewczyna która ma tyle problemów z samą sobą nigdy nie powinna nawet na niego spojrzeć. Wróciłam do pokoju. Spakowałam walizkę. Chciałam wyjechać zaraz po śniadaniu. Położyłam się do łózka i zasnęłam.

Rano obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okno. Ubrałam się w zwiewną sukienkę  .
Zeszłam na śniadanie. Siatkarze już siedzieli prze stolikach. Zjadałam swoja porcję i poszłam po walizkę. W recepcji oddalam klucz. Kiedy miałam zamiar wychodzi z hotelu zaczepił mnie Mirosław Przedpełski.
- Przepraszam panią, ale mam prośbę.
- Tak? Co mogę dla pana zrobić?
- Wiem, że miała pani wyjeżdżać, ale czy nie mogłaby pani zostać tak do 16. Potrzebuję fizjoterapeuty na dzisiejszy trening i na masaże po nim. To jak?
- A gdzie są inni fizjoterapeuci?
- Wysłałem ich na małe szkolenie.
- Dobrze. Przebiorę się i przyjdę na salę.
Poszłam do WC i przebrałam się w dres, który nosiłam w Kanadzie na zgrupowaniach. Kiedy wkroczyłam na halę z prezesem, wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. Podeszliśmy do trenera.
- Andrea, dzisiaj ta pani zastąpi ci lekarzy.
- Dzień Dobry. - przywitałam się .
- Dzień Dobry. Proszę siadać. - uśmiechnął się do mnie - Chciałem panią przeprosić, za moje wczorajsze zachowanie.
- Nic się nie stało. - usiadłam na krześle, które mi wyznaczył.
Zajęłam się przeglądaniem torby. Wszystko było w niej na swoim miejscu. Nad głową poczułam lekki świst, a za moimi plecami spadła piłka.
- Którego się tak żarty trzymają?
Wszyscy zgodnie popatrzyli na Ignaczaka.Chwyciłam piłkę i zaserwowałam ją w stronę libero.Piłka dobiła się od jego klatki piersiowej.
- I co Krzysiu? Nadal jest tak śmiesznie? - AA popatrzyła na mnie z wrażeniem i przerwał trening.
- Panowie zagramy teraz sobie mały meczyk, a Pani Karolina zagra z nami.
- Co?! - takim obrotem spraw nie byłam zadowolona.  - Ale Panie trenerze, oni grają w siatkówkę od dzieciństwa.
- Nic nie szkodzi, jest Pani w drużynie z Łukaszem, Kurkiem, Zbyszkiem, Winiarskim i Nowakowskim. Gracie bez libero. - zarządził.
- Trzeba było jechać do domu. - mruknęłam pod nosem.
- Oj nie przesadzaj. - pocieszył mnie Łukasz.
- I kim ja mam być?
- Jest Pani środkową. - uśmiechnął się AA. To był chyba jakiś żart, ja i moje 1,79 cm na środku.
Popatrzyłam na Nowakowskiego, uśmiechnął się pod nosem. Zgodnie z ustaleniami staną na drugiej lini wraz z Bartkiem i Winiarskim. Niestety przegrywaliśmy w pierwszej połowie pierwszego seta. Kiedy Kubiak stanął na zagrywce byliśmy trochę bezsilni. W końcu zaserwował na mnie. Dostałam prosto w twarz.
- Kurwa Dziku. Coś ty zrobił mojej córce? - zapytał Igła, żeby trochę rozładować napięcie.
- Przecież nie specjalnie. - bronił się Michał.
- Chłopaki? Czemu ona się nie rusza? - zapytał cicho Pit.
- Karolina? Nic ci nie jest? - zapytał Łukasz .
W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Przypomniała mi się podobna sytuacja z czasów dzieciństwa .
- Nie, nic mi nie jest. - powiedział próbując wstać. Żygadło podał mi rękę.
- Możemy wracać do gry. - uśmiechnełam się do chłopaków.
Mecz zakończył się remisem 2:2 . Nikomu nie chciał się grać dalej.
- Jestem cała spocona. I gdzie ja się umyje?
- Możesz skorzystać z mojej łazienki. - zaproponował Zbyszek.
- Może, ale spytam jeszcze Bartka. - rzuciłam przez ramię.
Bartek z Piotrkiem szli z przodu.
- Bartuś czekaj.- zawołałam za nimi. Stanął i obrócił się.
- Co jest młoda? - zrównałam się z chłopakami.
- Mała prośba. Czy mogłabym skorzystać z waszego prysznica, bo oddałam już klucze do pokoju .- Piotrek popatrzył na mnie niepewnie.
- Pytaj Pita, ja lecę bo jestem umówiony na rozmowę telefoniczną. - powiedział to, przyspieszył kroku zastawiając nas samych .
- No nic będę musiała skorzystać z propozycji Zbyszka.
- Ja nie powiedziałem, że się nie zgadzam. Zapraszam serdecznie. - otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Stałam w drzwiach jak słup soli. Ubrania porozrzucane leżały na ziemi lub wylewały się z szafy.
- Czy coś tu zdechło?
- Nic, oprócz mojej nadziej na normalne życie. - mówiąc to popatrzył na mnie znacząco.
- Piotr, ja...
- Tak wiem. Nie mogłaś postąpić inaczej. Raz już to kiedyś słyszałem. Dobra koniec tematu. Tu masz ręcznik, mydło jest w łazience, a tu jest twoja walizka. Szybko opukałam ciało ciepła wodą. Wyszłam z pod prysznica jak  najszybciej, żeby nie tarasować kolejki. Mokre włosy związałam w kucyk. Kiedy wyszłam z łazienki środkowy drzemał na łóżku.
- Piotrek. - szepnęłam.
- Piotruś. - powiedzialam głośniej.
- Piotrze. - spróbowałam oficjalniej.
Ten to ma dopiero głęboki sen.
- Nowakowski. - wydarłam się na całe gardło.
Z impetem wstał z łóżka, potrącając mnie przy tym. O mało co nie walnęłam bym głową o szafkę nocną, gdyby mnie nie złapał w porę.
- Jezu kobieto. Nigdy więcej tak nie rób. - dalej mnie trzymał w ramionach.
- Tak jest. - zasalutowałam mu - Idź się umyj. A potem zapraszam do gabinetu. - uśmiechnęłam się do niego. Zatrzymałam wzrok na jego pomierzwionych włosach. Tego co się potem wydarzyło nie byłam w stanie jakkolwiek powstrzymać. Musnął moje wargi. Motyle w moim brzuchu trzepotały skrzydełkami tak mocno , że doprowadzały mnie trochę do śmiechu.
-Piotrek! - odskoczyliśmy od sobie jak poparzeni. W drzwiach stała Ola z Bartkiem. Rzuciła w kierunku siatkarza jakieś materiałem, ale przez pomyłkę trafiła we mnie. Materiałem okazały się dziecięce śpioszki z napisem "Mój tata jest wysokim siatkarzem. Też będę taki wysoki."
- Ty jesteś w ciąży z Piotrkiem? - palnęłam głupie pytanie kompletne od czapy.
- Jasne, że z nim.
- To ja go pocałowałam. Sorry. - powiedziawszy to, chwyciłam za walizkę i wyszłam z pokoju. Zostawiając Olkę i Piotrka samych.
- Wszystko dobrze? - zapytał Bartek wchodząc za mną do pokoju fizjoterapeutów.
- Kładź się. - pokazałam mu kozetkę.
- Położył się na mniej, a ja zajęłam się jego mięśniami.
- A więc powtórzę pytanie. Wszystko dobrze?
- Bartek, co ma być dobrze? Przed chwilą dowiedziałam się, że mężczyzna którego kocham będzie miał dziecko za 9 miesięcy.
- Gratuluje.
- Czego?
- W końcu się przyznałaś, że jesteś w nim zakochana. To może mu to powiesz?
- Nie powiem. On będzie miał dziecko i nie powinien zawracać sobie głowy mną. Ja usunę się w cień, po Olimpiadzie pojadę na dłuższe wakacje. A po wakacjach pojadę na wieś do rodziców.
- Czyli nie podpiszesz kontraktu z żadnym klubem?
- Potrzebuję odpoczynku. - uśmiechnęłam się blado - Dobra skończyłam z tobą na dzisiaj, możesz wracać do pokoju. Zawołaj mi kolejnego wielkoluda.
- Trzymaj się. Wiem, że postąpisz słusznie. - pocałował mnie policzek i wyszedł. Wymasowanie wszystkich siatkarzy zajęło mi 3h. Zmęczona , ale zadowolona z odwalonej roboty poszłam się przebrać i napić mocnej kawy. Nowakowski nie raczył przyjść na zabiegi, więc oddałam klucz po pokoju. Poszłam  pożegnać się jeszcze z chłopakami. Trochę się obawiali o moją jazdę po nocy, ale zapewniłam ich że dam sobie radę. Droga zajęła mi tylko 2h , wiec przed 24 byłam już w domu. Wysłałam Bartkowi sms-a, że jestem cała i zdrowa. Zajrzałam do pokoju w którym urzędował środkowy. Gdy otworzyłam drzwi poczułam silny zapach jego perfum, tak jakby przed chwilą ich  używał. Położyłam się na łóżku, chcąc poczuć się tak jakby leżał obok mnie. Zdałam sobie sprawę, że nie mam szczęścia w miłości. Pierwszy chłopak - zgwałcił. Drugi - zdradził, a trzeci mężczyzna którego darzyłam szczególnym uczuciem będzie miał dziecko z inną i gdzie tu na tym świecie logika i sprawiedliwość?










>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Przeczytałeś? Zostaw komentarz po sobie. To naprawdę motywuje!

No to mamy 14 !!!
Przepraszam za spóźnienie. 
Wiem , że wszyscy chcecie , żeby Karolka byłam już Pitem , ale KTOŚ miedzy nimi namiesza.
Miłego czytania.