wtorek, 18 grudnia 2012

Urodziny !!!!!!!!!

   

 









 
  To już 25 lat.
 Dziękujemy ci za to że jesteś , za to że jesteś naszym idolem . 
Życzymy ci dużo zdrowi ,. szczęścia , wspaniałej formy . 
Życia jakiego sobie wymarzysz.
Prawdziwych przyjaciół , miłości jak z bajki . 
    



sobota, 15 grudnia 2012

Zawieszenie !!!!

                              



ZAWIESZENIE !!!!!!






 Z przykrością muszę Was zawiadomić że blog zostaje zawieszony na czas dłużej  nieokreślony . 
Powodem mojej decyzji jest brak czasu ( szkoła , obowiązki domowe )  oraz  brak pomysłu na dalsze losy moich bohaterów . 
Bardzo Was za to przepraszam :/ 
Mam nadzieję ze mi to wybaczycie . 
Do zobaczenia .  

poniedziałek, 5 listopada 2012

AS 10

           
       Z Perspektywy Karoliny: 


Obudził mnie zapach kawy roznoszący się po całym mieszkaniu. Z niechęcią popatrzyłam na budzik stojący na szafce nocnej. Zegarek wskazywał 8:15. Zeskoczywszy szybko z łóżka, bo trzeba było robić śniadanie, włożyłam szlafrok i pobiegłam do kuchni, w której urzędował już Piotrek.
- Dzień Dobry. Jak się spało? - zapytał z uśmiechem, nalewając kawy do kubków.
- Dobrze się spało. Ja cie bardzo przepraszam, ale pracowałam wczoraj do późna. Już biorę się za śniadanie.
- Już nie musisz. Zrobiłem nam jajecznicę z szynką i cebulą oraz tosty z serem. Do tego moja popisowa kawa. Co prawda musiałem skoczyć po jajka do sklepu, ale to nic.
- To oddam ci pieniądze.
- Weź daj spokój. Jeszcze nie podziękowałem ci za to, że mnie przygarnęłaś. - powiedział kładąc na stole talerze oraz dwa kubki. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść w ciszy. Przez okno wpadło kilka promieni wiosennego słońca. Zamknęłam oczy pozwalając, aby promienie oświetlały moją twarz. W tedy przed oczyma pojawiłam się jego twarz. Twarz, która prześladowała mnie w koszmarach.  Twarz, przez którą budziłam się w nocy z krzykiem. Twarz, przez którą wylałam hektolitry łez. Twarz, przez którą stałam się zamknięta w sobie. Twarz, o której chciałam zapomnieć. Ona zawsze dawała o sobie przypomnieć w najmniej dogodnym monecie mojego życia. Zacisnęłam mocniej oczy, aby ten obraz zniknął mi z przed oczu.
- Karolina, wszystko okey?- zapytał Nowakowski.
- Tak, tak.
- Mogę cie o coś zapytać.
- Jasne ... pytaj. - powiedziałam podejrzliwie.
- O co wczoraj chodziło z tą "kolorową przeszłością".
Tego pytania się nie nie spodziewałam.Dlaczego akurat musiał ten szczegół.
- Nie chcesz wiedzieć. Może kiedyś ci powiem, ale nie dzisiaj.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuje - uśmiechnęłam się blado.
Resztę śniadania dokończyliśmy w ciszy.Przebrałam się i zabrałam się za kończenie mojej pracy.
- Hej. Moja droga, koniec pracy na dzisiaj. - do mojego pokoju jak torpeda wpadł środkowy.
- Przecież dopiero zaczęłam.
- To właśnie kończysz, bo zaraz jedziemy na wycieczkę.
- Tak? A gdzie?
- Zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo. - Masz samochód na chodzie, nie?
- Pewnie , że mam. - moje autko było całkiem nowym nabytkiem. Kuliłam je za pieniądze zarobione w Kandzie. Ubrałam się odpowiednio do pogody, zrobiłam lekki makijaż. Kiedy wyszłam z pokoju zastałam Nowakowskiego stojącego tyłem do mnie. Takiej okazji nie dało się nie wykorzystać.
- Buu... - krzyknęłam za jego pleców. Momentalnie znalazłam się dwa metry nad ziemią.
- I kto teraz czuje satysfakcje?
- To nie sprawiedliwe. - powiedziałam, udając że zaczynam płakać.
- Ej , nie płacz . - postawił mnie przed sobą.
- I kto teraz czuje satysfakcje? - pokazałam mu język i wybiegłam z mieszkania.
- Ja ci dam . -  krzyknął za mną.
Dotarłam do windy i zjechałam na parking. Rozejrzałam się po parkingu , ale po Piotrku nie było ani śladu. Weszłam do samochodu i czkałam na Nowakowskiego . Czekałam i czekałam, aż w końcu od naszego małego "pościgu" minęło 20  minut. Lekko zaniepokojona postanowiłam pójść sprawdzić co go zatrzymało. Wysiadłam z auta i wsiadłam ponownie do windy. Kidy weszłam do mieszkania zobaczyłam Piotrka leżącego na podłodze w przedpokoju.
- Jezus Maria!!! Piotrek otwórz oczy. Proszę cię. -  potrząsałam nim, ale to nic nie dało. - K...a Kurek mnie zabije. Trener mnie zabije. Wszyscy mnie zabija.
Chwyciłam za telefon komórkowy. Po policzkach zaczęły mi spływać pierwsze łzy.
- Jak mogłam do tego dopuścić - popatrzyłam na komórkę na której wyświetliło się powiadomienie o rozładowanej baterii. Chciałam pobiec do kuchni , żeby skorzystać ze stacjonarnego, ale poczułam dotyk dłoni na moim biodrach . Straciłam równowagę i  upadlam na podłogę obok śmiejącego się Nowakowskiego . Odskoczyłam od niego jak poparzona.
- Jak mogłeś? - krzyczałam na niego.
- To był tylko żart. - bronił się .
- To był żart twoim zadaniem?! Bo dla mnie to była powtórka z rozrywki. I co się tak głupio patrzysz? - wykrzyczałam mu przez łzy.
- Karolina .. ja ... - zająkną się. 
- No co ty? No co?!
Popatrzył na mnie ze smutkiem, bólem, przerażeniem. Wszystkie te emocje miał wypisane na twarzy. Jego milczenie jeszcze bardziej spotęgowało mój wybuch.
- No właśnie tak myślałam! Że nie masz nic co mogłoby cie usprawiedliwiać. I co dalej chcesz kogoś takiego jak ja?! Dziewczynę , która widziała śmierć własnego brata. I co zatkało? Ty nie wiesz jak to jest, kiedy nie możesz pomóc najbliższej osobie. Nie wiesz jak to jest, kiedy czujesz tą bezsilność, bo nie możesz już nic zrobić. Lekarze siłą odciągają cie od jego łóżka, bo chcą go przenieść do kostnicy.  A jak zaczyna ci go brakować, prosisz żeby i ciebie dopadła sprawiedliwość. Żeby życie które straciło sens w jednej chwili, skończyło się. I co dalej uważasz, że to był  tylko żart?! - w tym momencie dałam ujście emocją , które gromadziły się we mnie już od kilku dni.
Wybiegłam  z domu, zostawiając go za sobą. Dobiegłam do samochodu i wyjechałam na ulicę. Jechałam
140km/h . Wyjechanie z miasta zajęło mi tylko 20 minut. Wiedziałam, że muszę się uspokoić, pobyć sama ze sobą. Normalnie pojechałam bym do Aśki, ale pojechała do Roczyn. Zostało mi tylko jedno miejsce w którym mogla się wyciszyć. Było oddalone o 100km od mojego mieszkania. Drga zajmowała mi 1,30h. Ciszę w aucie przerwał dzwonek telefonu, który leżał obok na siedzeniu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Bartka. Nie chciałam odbierać. Zaraz po nim zaczął dzwonić Wlazły, Winiarski i potem ich żony .Cała piątka dzwoniła na zmianę. Po godzinie jazdy musiała zatankować. Na stacji kopiłam wodę mineralną oraz proszki przeciwbólowe. Wróciłam do auta i chwyciłam za telefon.
20 nieodebranych od "Bartek", 14 "Michał", 10 "Mariusz" , i ich żony po 8. Wyświetlił mi się jeszcze jeden numer. Chociaż go nie zapisałam, domyśliłam się kto to mógł być. Przejechanie ostatniego kawałka zajęło mi mniej czasu niż myślałam. Zaparkowałam na parkingu. Kopiłam jeszcze pięć zniczy oraz bukiet margerytek. Idąc alejkami mijałam ludzi, którzy odwiedzali swoich bliskich. Jednak moją uwagę przykuło małżeństwo pochylone nad malutkim grobem. Oboje ubrani na czarno. Zapewne stali nad mogiłą swojego dziecka. Łzy same cisnęły się do oczu na ten widok. Dochodziłam do grobu mojego brata, kiedy zobaczyłam jego stającego przed marmurową płytą...






<><><><><><><><><><><><><><>><>

Mamy już okrągłą dychę .
Następny rozdział może za 2 tygodnie ;)
Proszę o komentarze.












        

czwartek, 11 października 2012

AS 9

            Z perspektywy Piotrka:
  
Siedziałem w fotelu dennie wpatrując się w telewizor. Jeżeli Asia to zauważyła, to Karolina też kiedyś zauważy. Co powinienem zrobić? Może przyszedł czas, aby jej powiedzieć? A może powinienem działać potajemnie?
- Co jest? Wyglądasz, jakby cie z krzyża zdjęli. Stało się coś? - zapytała wchodząc do pokoju. Miała na sobie szlafrok, a jej długie włosy  były starannie wyczesane.
- Nic się nie stało. Idziesz spać? - zapytałem.
 -Tak. - uśmiechnęła się.
- Myślałem, że może pójdziemy do kina. - powiedziałem niepewnie.
- A wiesz do to jest dobry pomysł, dawno nie byłam. To ty wybierz film. Dobra ja się teraz zaszyję w moim pokoju, bo muszę  sobie poprzypominać karty medyczne moich podopiecznych.- powiedziała i wyszła z pokoju.
Nie widząc lepszego sensu siedzenia do późna, postanowiłem wziąć kąpiel i poczytać jakąś książkę. 
                                                                ***
 Dochodziła 1 w nocy kiedy się przebudziłem i usłyszałem kroki na korytarzu. Nie zastawiając się za długo wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi. Cicho je uchyliłem i ruszyłem do kuchni, gdzie świeciło się świtało.
- Aa ma cię. Przyłapałem cię na gorącym uczynku, ty złodzieju. - wyskoczyłem ze ściany. Okazał się, że to była Karolina. Ze strachu upuściła szklankę, która roztrzaskała się w drobny mak.
- Co ty wyprawiasz? Chcesz, żebym zeszła na zawał? - zezłościła si.
- Przepraszam. Myślałem, że to jakiś włamywacz.
- Ta i przyszedł okraść akurat moje mieszkanie, ponieważ przechowuję w nim 1.000.000$ - powiedziała, klękając nad rozbitą szklanką. Zapadła niezręczna cisza, więc postanowiłem wycofać się do pokoju.
- Ałaa... szlak by to trafił.
Ponownie zaglądając do kuchni, zastałem Karolinę stojącą nad zlewem. Na podłodze widniały krople krwi. Poszedłem do łazienki po apteczkę.
- Pokaż ten palec. - powiedziałem , wchodząc ponownie do kuchni.
- Czy ty czasami nie minąłeś się z powołaniem?
- Nie, czemu?
- Bo jak dla mnie to powinieneś być lekarzem internistom, a nie siatkarzem.- zaczęła się śmiać.
- A tak na serio to przepraszam.
- Nie no co ty, nie masz za co przepraszać. Może jestem trochę przewrażliwiony. - Nic nie odpowiedziała. Patrzyła jak owijam jej palec.
- Weź się zniż . - poprosiła kiedy , skończyłem.
Pocałowała mnie w policzek. - Dziękuje.- Kiedy odsuwała się ode mnie, spojrzała mi prosto w oczy. Biła z nich radość wymieszana ze smutkiem.
- Nie ma za co . - powiedziałem , wpatrując się w jej niebieskie oczy.
Stopniowo nasz twarze zbliżały się do siebie.  W pewnym momencie spotkaliśmy się czołami, niezpuszczając z siebie wzroku. Czekałem na jej znak, pozwolenie. Ona jak by zrozumiała moje zawahanie, uśmiechnęła się co zrozumiałem jako zgodę. W końcu nasz usta się spotkały. Najpierw łagodnie, czekając aż odwzajemni pocałunek, kiedy to zrobiła pocałowałem ją już z pożądaniem. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, poczułem ciepło które wypełniło mnie od środka. Od tego momentu wiedziałem, że to ta dziewczyna na cale życie.
- Przepraszam. Nie powinnam była. - powiedziała, spuszczając wzrok.
- Że jak? Czemu mnie przepraszasz? - teraz już niczego niego rozumiałem.
- Ty masz dziewczynę.
- Nie mam. Ona już nic nie znaczy. Naprawdę. - powiedziałem, chwytając ją za nadgarstki.
- Słyszałam, to już kiedyś. Nie chce znowu przez to przechodzić. Pójdę lepiej do siebie.- powiedziała wydobywając się z mojego uścisku.
Stałem w tej kuchni, jak słup soli niczego nie rozumiejąc.
- Karolina , ja chcę żebyś wiedziała że niczego nie żałuje i będę walczył o nas, o ciebie. I chcę żebyś wiedziała, że się w tobie zakochałem. - powiedziałem, stojąc do niej plecami. Bałem się tego co zobaczę, gdy się obrócę.
- Ja też nie żałuje, ale ja nie jestem dla ciebie odpowiednia. Wierz mi, wiem co mówię.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Chcę powiedzieć, że moja przeszłość nie jest tak kolorowa i że ciągle daj o sobie znać. Nie chcę być komuś kulą u nogi, a szczególnie człowiekowi , który ma przed sobą wielką karierę.
- Ale co jeżeli ja chcę mimo wszystko. Wiem, że to się dzieje wszystko za szybko, że to początek naszej znajomość, ale proszę cię daj nam tę jedną szansę.
- Chcesz ryzykować w ciemno?
- Tak . - powiedziałem stanowczo.
- Cóż... zrobimy tak, że po ostatnim meczu w Katowicach spotkamy się i porozmawiamy. Ja potrzebuję czasu żeby to przemyśleć. Zgoda? - powiedziała nie śmiało.
- Zgoda. - w tej chwili uświadomiłem sobie, że stoję przed szansą ułożenia sobie życia z dziewczyną, która jest spełnieniem moich marzeń. Uśmiechnęła się i wyszła z kuchni.
- Co będzie z kinem? - zawołałem za nią.
- Możemy pójść. Na którą?
- 19.00?
- Dobra. Dobranoc. - odkrzyknęła zamykając za sobą drzwi do sypialni. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że jutro spędzimy cały dzień w swoim towarzystwie. Już ja się o to postaram. Chciałem tylko wiedzieć o co chodzi z tą "kolorową przeszłością".




♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Proszę bardzo, mam nadzieje że się podoba ;)
Taki krótki mi wyszedł ten rozdział .
Zdjęcia tak troszkę z innej beczki , ale mam nadzieję że się podobają.
Pozdrawiam i miłego czytania  ♥


wtorek, 25 września 2012

AS 8

                           Idąc do sklepu , ponownie rozdawałem autografy i zrobiłem sobie zdjęcia z fanami . Karolina w tym czasie usiadła na ławce . Czekała aż skończę. Ola zaraz przegoniła by całe towarzystwo. Ona zaś uśmiechała się tylko i nic się nie odzywała. Po rozdaniu już wszystkim mojego autografu , ruszyliśmy w dalszą drogę do sklepu.  Weszliśmy do marketu , wzięliśmy produkty potrzebne do naszej kolacji. Podeszliśmy do kasy , zapłaciliśmy i ruszamy w drogę powrotną.
- Karolina mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne , pytaj.
- Czy po tym co się dzisiaj wydarzyło , wpłynie to jakoś na nasze relacje ?
- Co masz na myśli mówiąc ,, nasze relacje,, ?- odpowiedziała mi pytaniem.
- No..... Jeżeli bym ci powiedział, taką rzecz , która  zmieniła by wszystko . To jak byś zareagowała?
- Wiesz. Zależ co to jest za rzecz - popatrzyła na mnie ze zrozumieniem. - Jak chcesz to możemy pogadać porozmawiać w domu - zaproponowała. 
 - Myślę , ze tak będzie dobrze- odpowiedziałam. - ale najpierw wyrzucę Sebastiana z mieszkania.
- Ja cie pomogę- zdeklarowałem się.
- Okey- zaśmiała się.
Weszliśmy do klatki i udaliśmy się do mieszkania. Dochodziła 20.15 kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi . Karolina popatrzyła na mnie i ruszyła do drzwi. Otworzyła  je , w nich stał Sebastian z bukietem róż.
- Cześć kochanie. - przywitał ją.
- Nie mów do mnie ,, kochanie ,, - powiedziała.
- Co się stało ? Czemu nie wpuścisz mnie do do środka ? - zapytał.
- Bo ty tu już nie mieszkasz !! Tu masz walizki ! A to wypadło z twojej marynarki .
Sebastian był w szoku , taki obrotem sprawy. Karolina wyrzuciła mu z domu walizki na korytarz i rzuciła w niego czerwonym pudełeczkiem .
- Co ty wyprawiasz ?? Co ja ci zrobiłem ? - krzyczał on.
- Ty się jeszcze pytasz ? Zdradziłeś mnie !! - wykrzyczała mu w twarz.
- Ale skąd ty wiesz ? Jak się dowiedziałaś ??
 - Przyszły do mnie bardzo ciekawe zdjęcia . Na których obściskujesz się  z dziewczyną Piotrka.
- Myszko , ale to nie tak jak myślisz. - tłumaczył się.
- Niee. A jak ?? Nie było minie 3 dni , a ty co ? Koniec z nami. Żegnam. - zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
- Dobrze , ale ja tak tego nie zostawię . Jeszce się spotkamy. I zobaczysz wrócisz do mnie na kolanach . - krzyknął i walnął pięścią w drzwi mieszkania.
Po policzku płynęły jej łzy. Podeszłem don niej i przytuliłem.
- Choć zjemy kolację .- objąłem ją w pasie i poprowadziłem kuchni.
Nałożyłem każdemu z nas po swojej porcji i zaczęliśmy jeść w ciszy .
- Karolina będzie dobrze , zobaczysz . Wszystko się ułoży . - pocieszałem ją .


Z PERSPEKTYWY KAROLINY :


     Dochodziła 21. Myślałam ja teraz będzie wyglądało moje życie. Zdecydowała się na pracę z reprezentacją Polski , ale nikt o tym jeszcze  nie wiedział ( taka mała tajemnica ).
Za dwa dni miałam się  spotkać z prezesem PZPS w Spale. Ze Sebastianem zerwała kontakt . Myślałam o tym co się dzisiaj wydarzyło. Tyle negatywnych wydarzeń , a wśród nich on i ja. Zostawała jeszcze kwestia jakie  miejsce w tym wszystkim zajmował Piotrek. Pomógł mi dzisiaj dwa razy. Wstała i weszłam do garderoby. Zrobiło się w niej tak pusto . Wyrzuciłam go ze swojego życia , ale czy w jednej chwili mogłam przekreślić dwa lat wspólnego życia? Czy da się przestać kochać kogoś w ciągu  jednego dnia? Straciła zaufanie , ale mimo tego wciąż kochałam. Usłyszałam dzwonek do drzwi ,więc poszłam sprawdzić kto dobijaj się do mojego mieszkania. Kiedy wyszłam z pokoju usłyszałam końcówkę rozmowy.
- Oj , przepraszam pomyliłam chyba mieszkania. - powiedział kobiecy głos.
- Nic się nie stało.- powiedział Piotrek.
- A nie wie Pan , gdzie przeprowadziła się wcześniejsza właścicielka. Taka blondynka o niebieskich oczach.
- Ona nadal tu mieszka. Zaraz ją zawołam. - słysząc to  rzuciła się szybko no łóżko , żeby wyglądało jak bym się w ogóle z niego nie ruszała. Zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Masz gościa. - wyszłam z sypialni.
- Aśka ?!- powiedziałam do dziewczyny stojącej na korytarzu.
Wyglądała jak ona , ale ten kolor włosów zdezorientował mnie.
- Karolina !!- krzyknęła , wpadając w moje ramiona. Przytuliłyśmy się.
- Jezu , nie poznałam bym cię. Zmieniłaś kolor włosów.
Aśka moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od gimnazjum. Dużo razem przeszłyśmy.Kocham ją jak moją drugą siostrę. Wie o mnie wszystko i ja o niej też. Wiem że kocha się w  Bartku , ale się do tego nie przyzna. Jego tez coś ciągnie do niej, ale oboje boją się czegoś.
- Potrzebowałam jakieś zmiany.- uśmiechnęła się.
- Choć usiądziemy , napijemy się herbaty , pogadamy. - powiedziałam.
Ruszyłam w kierunku kuchni , ale zaraz zatrzymała się w połowie drogi. Joanna stalą obok Nowakowskiego i spoglądała na niego z uniesioną brwią.
- No tak zapomniałam . Asiu to jest Piotrek Nowakowski , mój tymczasowy współlokator. Piotrek to jest Joanna Sordyl , moja najlepsza przyjaciółka. - podali sobie ręce na powitanie.
- To ja nie będę wam przeszkadzać i pójdę do mojego pokoju.
- Nie no co ty , mu pójdziemy do mojego a ty sobie oglądaj. Zrobić ci herbaty.
- Nie dzięki. - powiedział uśmiechając się.
- Dobrze, to chodźmy  do mojego pokoju.
Aśka walnęła się na moje łóżko , a ja usiadłam obok niej.
- No to opowiadaj. Co tym słychać ?
- Wolisz nie wiedzieć. - powiedziałam z grymasem na twarzy.
- Co się stało ? - popatrzyła na mnie.
- Oprócz tego że Sebastian mnie zdradził , to przyjęłam pracę jako fizjoterapeutka reprezentacji Polski. - powiedziałam jednym tchem.
- Stop! Że co zrobił ?
- Zdradził .- powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.
- Choć do mnie .- powiedziała, przytulając mnie do siebie. Pozwoliłam łzą płynąć po moich policzkach.
- Jak się dowiedziałaś?
- Kurier dzisiaj rano przyniósł zdjęcia.
- A wiesz od kogo ?
- Nie , nie było na odwrocie adresu , ale chyba dobrze że się dowiedziałam .
- A kim jest ta dziewczyna ?
- To była dziewczyna Piotrka.
- Tego Piotrka?
- No jego. - powiedziałam obcierając łzy.
- No to macie tu chyba lecznice złamanych serc - śmiała się- Wybaczysz mu ?
- Nie wiem Asiu.
- Pożyjemy zobaczymy , ale wracając do tego Nowakowskiego to niezłe z niego ciacho i chyba na ciebie leci.
- Weź nie gadaj głupot , on pewnie ją jeszcze kocha.
- I kto tu gada głupoty , widziałam jak na ciebie patrzy - zaczęła się śmiać.
- Eh... co ja ma z tobą - też zaczynając się śmiać.
- Musimy się na zakupy wybrać . Kiedy masz czas ? - zapytała.
- Mam czas na dwa dni przed wylotem do Kanady. Muszę sobie jakieś sukienki kupić.
- No dobra , mi pasuje. Miałam się ciebie jeszcze pytać czy byś nie pojechała ze mną do Roczyn. Dawno nie byłam , a ty to jeszcze dłużej , to jak będzie? - zapytała z nadzieja.
- Tak wiem dawno nie widziałam się z rodziną , ale cala dwa tygodnie mam zajęta . Spotkamy się w Katowicach , dobrze ? - podeszłam do szafki nocnej w której  trzymałam kopertę z biletami , na cale trzy dni i rezerwację hotelową żeby nie musieli jeździć po sto razy.
- Aśka w  tej kopercie masz bilety na wszystkie mecze od piątku do niedzieli . Dla ciebie , twoich rodziców , twojego brata , dla moich rodziców oraz dla moje siostry z męża i Dominiki. Macie jeszcze zarezerwowane  hotelu pięć pokoi.
- Dzięki , dzięki kochana jesteś. Wiedziała że załatwisz. to ile ci jesteśmy winni ?
- Nie musicie . To jest prezent , mało mam dla was czasu , więc tak będę mogła go więcej z wami. I powiedz swojej mamie że nie chce widzieć żadnych pieniędzy.
- Postaram się , ale wiesz jak ona się na coś uprze to niema zmiłuj .
- To powiedz jej żeby upiekła ten swój tort. 
- Uważaj , bo pójdzie ci w biodra. - powiedziała  śmiejąc się.
Pokazałam jej język i rzuciłam w nią poduszką.
- Osz ty ! Przegięłaś. Lepiej uciekaj. - Zagroziła mi. Zapiszczałam i wybiegłam z  pokoju.
- Co wy wyprawiacie ? - zapytał Piotrek.
- Piotrek , ratuj!
- Dobra ale przed kim ?
- Przed nią . - pokazałam mu palcem w stronę Aśki , jednocześnie chowając się za nim.
- Wyłaź , wiem ze jesteś za jego plecami.
- Zabrzmiało , to jak  z kiepskiego horroru.
- Dobra , to rzucę w niego. - Zamachnęła się i rzuciła.
Poduszka niestety wypadła przez okno.
- No super, teraz będę musiała po nią  pójść.
- Jak nie dostałaś to idziesz , przykro mi kochana.
Ubrałam buty  i wyszłam z mieszkania.

TYM CZASEM W DOMU : 

-To ja będę się zbierać .- powiedziała Asia, kierując się w stronę przedpokoju.
- Jak musisz . Powiem jej że poszłaś - powiedział Piotr.
Aśka ubrała buty i już miała wychodzić.
- Mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne , pytaj . - uśmiechnęła się .
- Słyszałem że rozmawiacie o mnie. Nie żebym podsłuchiwał , tylko tak mi się obiło o uszy. Co ona uważa o mnie ?
- Sam jej zapytaj.
- Czyli mi nie powiesz ?
- Przykro mi . Mogę się ciebie tez o coś zapytać?
- Pytaj.
- Wiem , że to będzie pytanie z grubej rury , ale lubię mieć jasność.
- Rozumiem. Wal.  
- Ona ci się podoba , prawda ?
- Jak .. jak to zauważyłaś?.- zaśmiał się nerwowo .
- Ja widzę , bo jestem kobietą , a my widźmy takie rzeczy , no i może dlatego , że podoba ci się moja przyjaciółka .
- Ona też to zauważyła ?
- Jeszce nie , ale kiedyś na pewno zrozumie że ty też jej się podobasz. Od razu uprzedzam trochę to potrwa.
-  To co mogę zrobić żeby trochę to wszystko przyśpieszyć?
- Uuu widzę , ze wzięło cie na amen. Raczej nie dasz rady tego przyśpieszyć , musisz byś cierpliwy i być oparcie i przyjacielem dla niej. - uśmiechnęła się i wyszła.   






==============================================
Proszę bardzo dodaję  kolejny ;)
Miłego czytania.
Pozdrawiam.;* 







  

niedziela, 16 września 2012

PAMIĘTAMY

                    To już 7 lat - my nadal pamiętamy. Już na zawsze pozostanie w Naszych sercach
 ARKADIUSZ GOŁAŚ . 
10.05.1981 - 16.09.2005
To Święto Zmarłych,
Trochę się różniło,
Od tego sprzed lat,
Bo dużo się zmieniło...
Szesnasty września,
Jedna krótka chwila,
Moje życie zmieniła,
A Ciebie zabiła...
I jęk rozpaczy,
I serca gorzki ból,
Gdy leciałeś z Aniołami,
Wrzeszczałam głośno "Stój!".
Ale Cię zabrały,
Na zawsze, do Boga,
I to właśnie wtedy,
Skończyła się Twoja droga.
I teraz został marmur,
I tragiczny napis na płycie,
"Żył 24 lata",
Wokół płonące znicze...
W ten dzień myślimy o bliskich,
Którzy są już w niebie,
Ale nigdy nie myślałam,
Że będę się modlić za Ciebie...
autor: Kasia




 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

wtorek, 11 września 2012

AS 7

                                    Z perspektywy Piotrka : 


- Dobranoc. - powiedziałem, ale pewnie już tego nie usłyszała. Stałem, tak patrząc się w zamknięte drzwi jej pokoju. Chciałem żeby wiedziała co do niej czuję. Chciałem, żeby czuła to samo co ja, ale czy to było możliwe? Ona była z Sebastianem, tylko czy była szczęśliwa? Na te pytania chciałem znać odpowiedź. Obróciłem się na pięcie i wszedłem do pokoju. Zasypiając miałem przed oczyma jej uśmiechniętą twarz. 


  Rano obudziłem się o szóstej. Ubrałem się w dres i poszedłem do łazienki. Wychodząc z  pomieszczenia, zobaczyłem Karolinę przy drzwiach sypialni. Była ubrana w spodnie dresowe , bluzeczkę na ramiączkach bluzę oraz buty. Włosy związała w kucyk .
- Obudziłem cię? Przepraszam. Próbowałem zachowywać się cicho. - powiedziałem.Na co ona podskoczyła i złapała się za serce.
- Jezu... ale mnie wystraszyłeś - uśmiechnęła się.- Nie masz za co przepraszać,nie obudziłeś mnie.
- Aha... to gdzie się wybierasz?
- Pobiegać, a jak będę wracać do wstąpię do sklepu bo nie mamy nic na śniadanie. A ty nie możesz spać, czy też się gdzieś wybierasz?
- No ja... - podrapałem się z tylu głowy. - też miałem zamiar iść pobiegać
- Skoro oboje wychodzimy, to może dam ci komplet kluczy do mieszkania? Bo mi powinno trochę zejść.
- A czy moglibyśmy...? - nie dokończyłem , bo bałem się jak zareaguje na końcówkę "my".
- Moglibyśmy?
- Pobiegać razem, obiecuję, że dostosuję się do twojego tępa. - zasugerowałem.
- Jasne - powiedziała uśmiechając się.
Wyszliśmy z domu i pobiegliśmy w stronę parku.  
Park był pusty, oprócz gołębi, nie było ani jednej żywej duszy. Nie rozmawialiśmy, po prostu biegliśmy. Co jakiś czas zerkałem na nią. Biegnąc jedna ze żwirowych ścieżek, podziwialiśmy staw, w którym pływały kaczki i dwa białe łabędzie. Nagle Karolina potknęła się o korzeń, który wystawał z ziemi i upadła. Leżała z głową ukrytą w trawie i trzymała się za nogę. Przyklęknąłem przy niej.
- Karolina, powiedz gdzie cie boli?!- w moim głoście dało się wyczuć nutę przerażenia i paniki.
- Piotrek. Kolano!
- Tylko spokojnie. Pokaż mi, to może coś zaradźmy.
Zrobiła to o co ją prosiłem . Po twarzy spływały jej łzy. Podniosłem nogawkę. Moim oczom ukazały się liczne zadrapania , siniaki oraz jedna duża rana ,z której krew wylewała się nienaturalnie szypko.
- Potrzebuję paczkę chusteczek i twoją bluzę.
Zdjęła bluzę.
- Chusteczki są w kieszeni - powiedziała płacząc.
Wytarłem nogę z krwi i położyłem cała resztę chustek  na ranie , potem obwiązałem je bluzą , żeby trochę zatamować przepływ krwi. Karolina prze cały ten czas próbowała potrzymać łzy, ale nie zbyt jej to wychodziło. Po zrobieniu czynności, które należały do mnie zadzwoniłem po pogotowie. Nie czekaliśmy dłużej niż 10 minut. Karolinę wzięli na nosze i wsadzili do karetki. Ja musiałem ubłagać panią doktor ,żeby zabrali mnie ze sobą. Po dotarciu do szpitala, wzięli Karolkę do zabiegowego. Przyszedł do nas bardzo ,,miły``doktor, który próbował ją jakoś poderwać, chociaż była dla niego tylko pacjentką. Cóż za szczyt bezczelności.
- Co mogę powiedzieć, nie jest tak źle jak się spodziewałem. Nie straciła Pani za dużo krwi, a ranę możemy spokojnie zaszyć. Ścięgna nie są uszkodzone, zakażenie się nie wdarło, więc będę mógł Panią spokojnie wypuścić do domu. A szkoda, bo myślałem, że będę mógł się Panią trochę opiekować. - powiedział uśmiechając się do niej. Odwzajemniła uśmiech, lekko się czerwieniąc.
- A długo będę musiała nosić te szwy? Za dwa tygodnie wyjeżdżam do Kanady.
- Spokojnie zdążymy. Wystarczy że przyjdzie Pani do nas za jakiś tydzień, wszystko powinno się ładnie zrosnąć, wiec za jakieś trzy tygodnie nie powinno być śladu.
- To dobrze. Niech doktor zacznie swoja powinność - uśmiechnęła się blado i popatrzyła na mnie.
Chciała coś wyczytać z mojej twarzy, ale chyba nie tego czego się spodziewała.
Po 20 minutach wyszliśmy z gabinetu i skierowaliśmy się w stronę wyjścia ze szpitala. Wróciliśmy do domu autobusem, bo nie mieliśmy innego wyboru. Przez całą podróż ja rozdawałem autografy (wiedziałem, że tak będzie, zresztą nie przeszkadzało mi to), Karolina usiadła z tyłu. Kiedy wreszcie udało mi się oderwać wzrok, od kartek które wciąż podawali mi pasażerowie, zobaczyłem Karolinę wyglądającą przez okno, a po jej policzkach płynęły łzy. Nie odezwaliśmy się do siebie, ani jednym słowem. Kiedy weszliśmy do domu, ani kiedy jedliśmy obiad. Godziny upływały jedna po drugiej. A my mijaliśmy się tylko na korytarzu. Dochodziła 16  kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Słyszałem, jak otwiera je i zamyka.
Potem okrzyk radości, a chwilę później szloch. Zdezorientowany wszedłem do salonu. Na stole były rozsypane zdjęcia . Chwyciłem jedno z brzegu. To co zobaczyłem było dla mnie ogromnym szokiem. Nie wierzyłem własnym oczom. Na zdjęciu znajdował się Sebastian, który całował się z Olą.
- Piotrek bardzo mi przykro. - powiedziawszy to, wstała i zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
Momentalnie chwyciłem za telefon i wybrałem numer Olki. Po kilku sygnałach włączyła się sekretarka.
- Po Lidze Światowej, ma cię nie być w moim mieszkaniu. Masz się wynieść. Wiem z kim mnie zdradziłaś. Pan nazywa się Sebastian Byrski. - po tym zakończyłem połączenie. W mieszkaniu panowała całkowita cisza, z pokoju Karoliny nie wydobywały się żadne odgłosy.  Podszedłem do drzwi i lekko zapukałem. Nikt mi nie odpowiedział, więc nacisnąłem klamkę. Na łóżku leżały puste ramki, a zdjęcia były roztargane na pół. Serce na ścianie zostało wybrakowane. Poszedłem do garderoby. Zapukałem. 
- Proszę - Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazało się pobojowisko. 
- Co ty robisz?
- Jak to co robię? Pakuję tego dupka!!!- krzyknęła i rzuciła jego marynarkami w walizkę. Z jednej z nich wypadło małe czerwone pudełeczko. Podniosła je i otworzyła . 
W środku znajdował się pierścionek . Wzięła go i wsunęła na palec . Pasował idealnie . Pokręciła głową z dezaprobatą i zdjęła pierścionek z palca, zamknęła pudełeczko. Patrzyłem na to z wielkimi oczami. 
Zamknęła walizki i chwyciła za telefon.      
- Sebastian? Musisz szypko wracać do domu. - powiedziała jak gdyby nigdy nic. 
- Co? Dlaczego? - krzyczał do słuchawki . 
- Chcą nas wyeksmitować. Potrzeby jesteś jako prawnik. - kłamała jak z nut. 
- Że co? Dobra już jadę, będę za trzy godziny. - rozłączył się. Popatrzyła na telefon. 
- Szybko poszło. Dobra teraz walizki do przed pokoju i czekamy. Dochodzi 18.30 .To może skoczę do sklepu i coś zrobimy na kolację. - postawiła walizki przy ścianie, a na najwyższej z nich postawiła pudełeczko z pierścionkiem. 
- To na co miałbyś ochotę? - Zapytała z lekkim uśmiechem.
- Tost z serem lub powidłami? - Odpowiedziałem tym samym.
-  Może być. To ja lecę do sklepu. Spacer dobrze mi zrobi. Muszę rozruszać tą moją nogę. - powiedziała zakładając buty.- Kupić coś jeszcze? 
- To może pójdziemy razem? - zaproponowałem. Popatrzyła na mnie z przymrużeniem oka. 
- Jak chcesz, to choć. - Założyłem buty i wyszliśmy w stronę sklepu.





 

((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((=

Przepraszam Was bardzo , za to że tak długo się nie odzywałam , ale nie miałam czasu.
 Zaczęła się szkoła  i trzeba się uczyć.
Miłego czytania .

czwartek, 23 sierpnia 2012

AS 6

                                                       
    
                    Weszliśmy do klatki schodowej.  Piotrek taszczył nasze torby. Doszliśmy do mojego  mieszkania na drugim piętrze. Z racji że dochodziła druga w nocy Cichy postawił  torby w salonie ,  po czym oprowadziłam go po mieszkaniu.
- No to co, czuj się jak u siebie w domu.
- Dzięki.
- Zaraz przyniosę ci poszewki i kołdrę. Mam nadzieję , że łóżko będzie dobrej długości. - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami mojej sypialni , która było połączona z garderobą.
Przygotowałam dwa zestawy poszewek , bo nie wiedziałam , która przypadnie mu do gustu.
Drzwi były zamknięte , więc lekko zapukałam.
- Proszę. - usłyszałam.
- Przyniosłam ci dwie pary poszewek , bo nie wiedziałam jaki kolor lubisz.
- Niech będzie ta zielona.
- Ok. - położyłam na łóżku cały zestaw i zabrałam się za nawlekanie poszewek na poduszki , potem przyszedł czas na kołdrę.
- Karolina?? -  zaczął niepewnie.
- Tak ?
- Wiesz , jeżeli to kłopot to ja mogę przenieść się do hotelu. - powiedział ze wzrokiem wbitym w podłogę.
- Nie no co ty , żaden kłopot. Tylko mam małą prośbę. - powiedziałam uśmiechając się tajemniczo. 
- Okey...- popatrzył na mnie nie pewnie. 
- To choć - pokazałam gestem ręki , żeby wszedł za mną. - Poczekaj tylko skoczę po flamaster. Marker leżał na parapecie w kuchni. Wróciłam do Piotrka i stanęłam przed nim. 
- Zaraz wejdziemy do mojej sypialni , żeby potem przejść do mojego królestwa .Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi .
 Puściłam Pita  przodem . Jego uwagę przykuła ściana ze zdjęciami. Fotografie układały się w jedno duże serce. Na  samym środku zostało jedno miejsce , które czekało za zdjęcie z mojego ślubu , ale jak na razie nie zamierzałam wychodzić za mąż , wiec miejsce sobie jeszcze poczeka.Piotrek przeleciał wzrokiem po zdjęciach na których znajdowałam się ja z Sebastianem , moja rodzina. Jednak najwięcej uwagi Nowakowski poświęcił zdjęciu na którym stałam z wujkiem. Za nami znajdowało się boisko do siatkówki. Wujek był ubrany w barwy Skry , a ja w barwy  Resovi. Lubiłam do zdjęcie, bo było ono zrobione na  ostatnim meczu , na którym byliśmy razem. Potem ja wyjechałam do Kanady , a on zmarł. 
- Czy to jest twój tata ? – spytał po chwili. 
- Nie. To był mój wujek , zmarł rok temu na zawał. 
- Przepraszam , nie wiedziałem. Przykro mi. - powiedział zawstydzony. 
- Nie no co ty. Nie masz za co przepraszać. Skąd mogłeś wiedzieć. - uśmiechnęłam się smutno. 
- Brakuje ci go?
- Czasami. To on pokazał mi czym jest siatkówka , chociaż nigdy w nią nie grał. Kiedyś był menadżerem Jastrzębskiego Węgla.
- Czy dlatego zostałaś fizjoterapeutką? Żeby podtrzymać pamięć o nim. 
- Między innymi. Teraz jak skończył mi się kontrakt ze Skrą , muszę wybierać od nowa. 
- A od kogo dostałaś już propozycję, jeżeli można spytać. Uśmiechnęłam się.
- Z Rosji , Włoch , Warszawy i Rzeszowa. 
- A teraz co będziesz robić , jak zaczyna się sezon reprezentacyjny ? 
- Za dwa tygodnie wyjeżdżam za zgrupowanie reprezentacji Kanady , potem Liga Światowa po , której też mi się kończy kontrakt.
- I co dalej ? - Byłam zaskoczona  tym , że chce się czegoś więcej o mnie dowiedzieć. Wydawało mi się że mnie nie lubi. 
- Pożyjemy zobaczymy . Ty pewnie zmęczony jesteś?
- Nie za bardzo - ziewnął - no dobra może trochę.
- Dobra to chodźmy.  Masz tu flamaster.
- Po co mi on ? - spytał .
- Zobaczysz. - otworzyłam drzwi do garderoby.
- Wow , duże to twoje królestwo - powiedział zdziwiony. Faktycznie sprawiała duże wrażenie.
- Masz ten flamaster.  – podałam mu wspomniany przedmiot.
- Mam , ale nadal nie rozumiem do czego jest mi potrzebny .
- To podejdź tu do mnie. - zrobił to o co go prosiłam.
- W związku z tym że jesteś szóstym siatkarzem w tym domu , proszę cię o pozostawianie pamiątki po sobie.
Na ścianie była namalowana duża piłka do siatkówki , było to arcydzieło Bartusia , który uparł się że pomaluje mi moją wielką szafę. Nie mogąc się powstrzymać zabawił się w artystę i walnął mi na ścianie dużą Mikasę. Potem się podpisał na niej i tak powstał pomysł o zbieraniu podpisów siatkarzy na ścianie. Znajdowały się na niej już autografy : Pawła Zatorskiego , Karola Kłosa , wykonawcy , Mariusza Wlazłego oraz Michała Winiarskiego.
- To jak będzie ? - spytałam.
- Czyli ja szósty . - uśmiechnął się i podpisał na ścianie.
- Dziękuje. 
- To ja dziękuję. - Wyszliśmy z mojego pokoju i stanęliśmy w przedpokoju. 
- Czas spać. Dobranoc. – powiedziałam zostawiając Piotrka samego na korytarzu. 












*********************************

Moi kochani. Bardzo Was przepraszam za dwa dni spóźnienia , ale niestety wylądowałam w szpitalu ze złamaną nogą. 
Rozdział jest  raczej o niczym . 
 Pozdrawiam Was. 
Miłego czytania =) 






wtorek, 14 sierpnia 2012

AS 5

               
     Byłem zdziwiony taki obrotem sprawy . Nie tego się spodziewałem. Przecież nie mogę się kochać w dziewczynie kumpla z liceum. Czy właśnie przyznałem się że zakochałem się w Karolinie ?? Cóż  samemu mi było trudno to przyznać , niech sprawy zostaną tak jak są , ale tylko na pewien cza

 Z  PERSPEKTYWY  KAROLINY : 
    
                     Impreza u Bartka była szczałem w dziesiątkę. Dawno się tak nie bawiłam. Tańczyłam ze wszystkim chłopakami , gadałam z dziewczynami , żonami siatkarzy. Opowiadały mi o swoim życiu. Bardzo miłe kobiety. Do czasu kiedy się pojawiła Aleksandra. Dziewczyny przestały się uśmiechać i zrobiły się poważne. Ja stałam z Dagmarą Winiarską. 
- Co jest Daga?- zapytałam. 
- Widzisz chodzi o tamtą laskę. To jest Ola dziewczyna Piotrka. 
- Żartujesz , sobie ? - byłam zdziwiona.
Wtedy właśnie podeszła ona. 
- Cześć Dagmara! - podeszła i pocałowała ja w policzek.
- Cześć. - powiedziała wymuszając uśmiech.
Ja stałam i przyglądałam się temu. Na pierwszy rzut oka wydawał się być miłą dziewczyną , ale to było tylko pozory.
- Olu poznają Karolinę- przedstawiłam mnie.
- Cześć jestem Karolina , miło mi cię poznać. - uśmiechnęłam się podając jej rękę.
- Ta ... Cześć- powiedziała , ignorując moją rękę.  Wzięła kubek z drinkiem i wyszła z kuchni.
- Nie przejmuj się ona tak zawszę. Ja jej nie cierpię , tak jak reszta dziewczyn, ale tolerujemy ją ze względu na Piotrka. - uśmiechnęła się.
- Pójdę poszukać Sebastiana. - powiedziałam i wyszłam  z kuchni.
Weszłam do salonu , a tam Panowie rozmawiają  na temat piłki nożnej. Usiadłam obok Daniela . Towarzystwo kłóciło się o to który klub jest lepszy Real czy Barcelona. Uśmiechnęłam się do Sebka. Ten wstał i podszedł do mnie.
- Co jest ? Zmęczona ? Jak chcesz to możemy jechać do domu . - zaproponował. 
- Oj kotek czytasz mi w myślach. - Uśmiechnęłam się . Chwyciliśmy się za ręce , kierując się do wyjścia .
Po drodze spotkaliśmy gospodarza , podziękowaliśmy i wyszliśmy z mieszkania. Wychodząc z budynku , naszą uwagę przykuła para która się kłóciła.
- Co ty sobie wyobrażasz , co ? Kim ty jesteś , żeby mnie oceniać ??- krzyczała ona.
- A ty kim ? No kim ? zdradziłaś mnie , już drugi raz. Pierwszy wybaczyłem , bo kochałem , ale tego już nie jestem wstanie wybaczyć. - krzyczał on.
W tym  czasie podeszliśmy bliżej. Okazało się że to był Piotrek z Olą . Byłam w szoku. Z tego co usłyszeliśmy to ona go regularnie zdradzała. Chociaż  nie darzyłam Nowakowskiego jakąś wielką sympatią , to  w tym momencie zrobiło mi się go żal. Przeszliśmy obok nich nie zauważeni. Sebastian otworzył mi drzwi do strony pasażera. Kiedy sam odchodził auto , żeby zasiąść za kierownicą , Piotrek obrócił się i podbiegł do  niego. Rozmawiali o czymś , po chwili Sebastian otworzył drzwi od mojej strony.
- Kochanie wyjdź na chwilkę.- powiedział.
Wysiadłam z samochodu , ten chwycił ,mnie za rękę i poprowadził w stronę Piotra.
- Więc tak Karolinko , to że mieszkamy razem w twoim mieszkaniu , nie czyni mnie zobowiązanym do podjęcia decyzji . - powiedział mój chłopak , patrząc na mnie.
- Yy.... dobraaaa, ale nie za bardzo wiem o co chodzi . - powiedziałam niepewnie. Mieszkaliśmy w mieszkaniu , które kupił mi tata . Więc  ja podejmowałam większość decyzji co do niego. Chłopaki popatrzyli po sobie , a potem na mnie.
- No mówcie o co chodzi !!- myślałam , za zdarzyło się coś strasznego. Pożar lub nas okradli.
- Jak by to powiedzieć ?- ujął skromnie Sebek , znacząco patrząc na Nowakowskiego , ten spuścił wzrok i na jego policzkach pojawił się rumieńce .
- Jest prośba , żeby Piotrek zamieszkał z nami przez 4 dni , to jak będzie ?- wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Co ty o tym myślisz? - spytałam go.
- No ja się zgadzam , nie zostawię go tak na ulicy , co nie ? - odparł.
- Jak ty się zgadzasz to ja też - uśmiechnęłam się i odeszłam w kierunku auta.
- No choć stary , nie będziesz tak stał ! - ponaglił Piotrka.
- Już tylko skoczę po torbę do mieszkania Kurka. - zawołał i zniknął za drzwiami budynku.
Zastanawiałam się co się stało z Olą  , ale postanowiłam sobie nie zaprzątać sobie tym głowy , pewnie wróciła do domu Bartka. Ja w tym czasie przeniosłam się na tylne siedzenie. Dostałam jeszcze całusa  od Sebastian.
- Dziękuje. - powiedział między pocałunkami.
-Za co??- spytałam.
- Za to że mu pozwoliłaś zamieszkać z nami. Jesteś kochana.
Zaśmiałam się i pocałowałam go jeszcze raz. Do samochodu wszedł Piotr zajmując moje wcześniejsze miejsce. Sebastian odpalił auto i ruszył a kierunku Piotrkowa Tryb. Zapowiadała się  godzina jazda . Na szczęście w nocy jest mały ruch to może będziemy wcześniej. Przekroczyliśmy granicę Bełchatowa , kiedy zadzwonił mój telefon .
- Karolina ? Halo tu Bartek .- krzyczał do słuchawki.
- Cześć Bartek. Co już się stęskniłeś ? Widzieliśmy się jakieś 15 minut temu .
- Nie o to chodzi. Mam problem , duży problem.
- Okey mów o co chodzi.
- Piotrek zniknął , nikt go nie widział , jego torba zniknęła , widziałem jak wychodzi z Olą , ale ona nic nie pamięta bo jest pijana . Co ja ma zrobić? Może go porwali i powinienem zadzwonić po policje. Jezu ... trener mnie zabije za to że zgubiłem gościa z podstawowej szóstki.- panikował.
- Bartek nie panikuj. - powiedziałam.
- Powiedz mi co mam robić. -
- Nic.
- Jak to nic ! Czy ty zwariowałaś. - zaczął się wydzierać do słuchawki.
- Bartek !!!!! - krzyknęłam.
- No co ?!- oburzył się.
- Jak byś mi nie przerywał  , to byś już wszystko wiedział .
- Ale co ?? Hyy... zabiłaś Nowakowskiego . - oskarżył mnie.
- Nie głupolu , jak sama miałam bym to zrobić ?? Przy jego wzroście !? Sama nie dałam bym  rady. - żartowałam z niego.
- To co masz zamiar mi powiedzieć ?- zapytał.
- Żebyś na żadną policję nie dzwonił , bo wtedy ja będę aresztowana .
- Wiedziałem , zabiłaś go !!
- Bartek !!! Moje nerwy są na wyczerpaniu , zaraz rzucę tym telefonem przez okno i gówno będziesz wiedział. - zdenerwowałam się . 
- Dobra , już siedzie cicho.
- Piotrek jedzie z nami do Piotrkowa Tryb. Pomieszka z nami 4 dni .
- A potem co ??
- Tego to ja nie wiem. - zdawałam sobie z tego sprawę że przez te 4 dni może się wiele wydarzyć.
-Karolina  czy Olka , go ...- nie dokończył.
- Tak Bartek , po tym co zobaczyłam to wnioskuję że tak - powiedziałam , uśmiechając się do Sebastian , który patrzył na mnie z lusterka.
- Karolka , nie naciskaj  go , ok ? Sam ci powie jak uzna że musi z kimś pogadać.
- Nawet niezamierzanym. - miałam zamiar zaszyć się w sypialni na te 4 dni.
- Jesteś kochana , ale trochę to niego uprzedzona. Musisz go poznać i będzie dobrze.
- Hehehehehe... Druga osoba mi to dzisiaj mówi , przynajmniej tą  pierwszą połówkę , a co do drugiej części . Wiem i postaram się.
- Będzie dobrze zobaczysz.
- Wiem. Przekaż mu że się wszystko ułoży i żeby się trzymał .
- Dobra powiem. Trzymaj się.
- Pa. I tak stęskniłem się. - po czym usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia. Wbiłam wzrok w telefon i odezwałam się.
- Piotr , Bartek kazał ci przekazać żebyś się trzymał i że się wszystko ułoży .
- Dziękuje . - odezwał się .
Byliśmy już przed granicą Piotrkowa , kiedy zatrzymała nas policja. Sebastian zatrzymał się na poboczu i otworzył drzwi od swojej strony.
- Dobry wieczór Panie kierowco . Poproszę dowodzik , prawo jazdy i ubezpieczenie.
- Dobry wieczór. Już daję. - młody prawnik , podał dokumenty policjantowi ,ten sprawdził je .
- Wydaje się być wszystko w porządku , ale dla pewności sprawdzimy jeszcze alkomatem czy jest Pan trzeźwy.
Policjant podał alkomat i kazał dmuchać. wynik był szokujący , jak dla mnie . Na ekranie widniało  1,5 %o.
- Oj nie ładnie . Będzie Pan musiał pojechać z nami na komisariat. Czy któreś z Państwa ma prawo jazdy , żeby dojechać do waszego celu podróży .
- Ja ma  ,ale wcześniej piłem drinka wiec nie będę nawet próbował - odezwał się Piotr.
- A Pani ?- zwrócił się do mnie.
- Tak , mam prawko , trzeźwa też jestem , wiec mogę jechać.
- Sprawdzimy.
Podał urządzenie i kazał dmuchać. Wynik 0%o.
- Dobrze , mogą Państwo jechać. A co do Pana jak wytrzeźwieje i puścimy, ale wcześniej posiedzi sobie Pan 48h . - powiedział policjant, prowadząc Sebastiana do radiowozu.
Stałam przed autem i patrzyłam jak się oddalają. Do domu zostało jakieś 30 minut drogi. Wsiadłam za kierownicę i położyłam na niej głowę. Piotrek obszedł auto i usiadł na miejscu pasażera. Popatrzyłam na niego. Ten popatrzył na mnie ze współczuciem i posłał uśmiech. Odpaliłam samochód i ruszyliśmy w stronę Piotrkowa. Po 20 minutach stałam już na ostatnim skrzyżowaniu prowadzącego do mojego mieszkania i czekałam aż zapali się zielone. Czułam na sobie wzrok Nowakowskiego .
- Przykro mi . - odezwał się .
- Ta .... mi też jest przykro.
W tym momencie zapaliło się  zielone i wiec ruszyłam w stronę mieszkania.










<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Wiem że ten zdjęcie przypomną wam ten smutne chwile :`(
Oto rozdział 5 .
Mam nadzieję że się wam spodoba.
Czekam na komentarze.










poniedziałek, 6 sierpnia 2012

AS 4

           Widziałam jak się śmieją , klepią po plecach , rozmawiają .Nie wierzyłam własnym oczom. Piotrek i Sebastian się znają, ale skąd?  W tym momencie usłyszałam swoje imię . Koło mnie pojawili się Winiarski z Wlazły , poprowadzili mnie na małą scenę gdzie stała już  cala drużyna . Pierwszy do mikrofony  odezwał się Paweł :

- No więc mamy tu już naszą Panią fizjoterapeutkę . Więc tak ...- zaczął , patrząc w moja stronę .

- Prezes i trener już składali , a my nie. - uśmiechnął się Zatorski . - W imieniu wszystkich  zawodników , chcieliśmy podziękować Karolinie za te wszystkie chwile smutku , radości , zrozumienia. Za to że zawsze nas wysłuchałaś jak mieliśmy jakiś problem i pomagałaś mam go rozwiązać . - powiedział oddając mikrofon Bartkowi .

- Ja chciałem cię przeprosić. Bardzo , bardzo nie chciałem , ale bylem do tego zmuszony . No to jak wybaczysz mi ???- powiedział klęcząc przede mną, i patrząc na mnie jak kot ze Sherka .

Na ten widok uśmiechnęłam się i pokazałam gestem ręki żeby wstał .

- Tak Bartuś ,, wybaczam - po czym zaczęłam się śmiać.

Przytuliłam się do niego i powiedziałam -Dziękuje .

Potem Mariusz jako kapitan  wręczył mi prezenty , złożył życzenia i przytulił . I tak przechodziłam z ramion do ramion , W końcu dali mi mikrofon . Nie mogłam powiedzieć ani słowa , bo się wzruszyłam .

- Dziękuje , tak po prostu za to że przyjęliście mnie do tej waszej wielkiej rodziny.- powiedziałam i zeszłam ze sceny. Wszyscy zaczęli bić brawa. Położyłam prezenty obok DJ i poszłam szukać Sebastiana.

Z PERSPEKTYW  PIOTRKA :

            Siedziałem w  pokoju i myślałam.  Kochałem Olę , ale  Karolina była inna niż ona , śmiała się z żartów Krzyśka , a Ola mówiła ze są one poniżej poziomu krytyki. Cały czas była uśmiechnięta i taka  delikatna jak lalka z porcelany , a zaś Olka cały czas naburmuszona  , coś jej ciągle nie pasuje. Ej przecież nie mogę  tak myśleć !!! Do pokoju wszedł Grzesiek. Popatrzył na mnie i zapytał :

- Co jest ? Co się tak szypko  zmyłeś ? - usiadł na łóżku  i patrzył na mnie czekając na odpowiedź.

- Eee... tak wyszło - odpowiedziałem. 

- Ta jasne , już ci wierzę !!

- A co miałem  robić ?? - spytałem. 

- Jak to co ?? Może byś się do rozmowy włączył , a nie stał tam jak ten kołek , co ?? - zdenerwował się Kosok.

- O co ci chodzi ???- spytałem, mając tej rozmowy dosyć .

- A o to że sprawiłeś jej przykrość , dziewczyna przyszła was poznać ,a  ty co ???!!!

- Jak to przykrość !!!! Co ty gadasz człowieku . A jeżeli chociaż to Kurek ją chętnie pocieszy !!! - krzyczałem .

- A tu cię boli !! Ty myślisz że to dziewczyna Bartka ! - krzyknął Kosa.- A tak w ogóle to czemu jesteś zazdrosny,  jak ty masz Olkę  .

- Weź nie pieprz głupot , nie jestem zazdrosny i tak mam Olę !!!- krzyknąłem i wyszłem trzaskając drzwiami.

Zbiegłem po schodach . W holu wpadłem na jakiegoś kolesia .

- Ej uważaj jak chodzisz !! - odezwał się nieznajomy. - Piotrek ?! 

Teraz przypomniało mi się skąd znam tego człowieka.

- Sebastian ! Kopę lat . Kiedy ostatni raz się widzieliśmy ??

- No chyba w liceum . Pamiętasz jak się poznaliśmy ? 

- Jasne że tak , też na ciebie wpadłem .

- Historia lubi się powtarzać . 

Śmiejąc się weszliśmy do sali , gdzie odbywała się impreza . Weszliśmy w tym  momencie , kiedy na scenę była proszona ona. Weszła w towarzystwie  Michała i Mariusza . Złożyli jej życzenia , potem  Kurek ją za coś przepraszał . Uśmiechała się , wydawała się być szczęśliwa . Kiedy miała podchodzić do mikrofonu omało nie płakała. Ja w tym czasie z Sebastianem przeszliśmy do baru . Ja zamówiłem piwo , a Sebek sok pomarańczowy . Usiedliśmy jednej z loży i patrzyliśmy ja chłopaki tańczą . 

- A co ty tu w ogóle robisz ? - zapytałem go .

- No wiesz ...- nie zdążył dokończyć 

- Ęęę... przepraszam że przeszkadzam Panom , ale czy nie zapomniałeś się z kimś przywitać ? - zapytała Karolina . Bylem w szoku , bo się tego nie spodziewałem.

- Przepraszam z kim miałem się przywitać ? - zapytałem ją. 

- Y..y..y stary to nie było do ciebie - powiedział Sebastian. 

Teraz to już nic nie rozumiałem. Sebastian wstał i rozłożył ramiona jak ksiądz w kościele . Ona podeszła do niego i się przytuliła.   

 - Kocie jak ja się za tobą stęskniłam ! Co ty tu robisz ??- zapytała Sebastiana 

- Jak to co? ,  przyjechałem. Bartek prosił  żebym przyjechał , to jestem . Ja też się za tobą stęskniłem . - powiedział Sebastian.     

- Będę musiała mu podziękować . To wy tu sobie pogadajcie , a ja lecę go poszukać - pocałowała go w policzek  i pobiegła szukać Kurka. 

- Wy jesteście razem ?? - zapytałem zdziwiony . 

- No to już będą  dwa lata , za trzy miesiące . Ja nie wiem jak jak długu wytrzymała ze mną  - zaśmiał się - Kocham ja , a ona mnie . Wiesz to jest taki prezent od losu .

- A gdzie się poznaliście ??- chciałem zaspokoić swoją ciekawość . 

- Tak trochę dziwnie . O mało co a by mi wpadła pod koła samochodu . - uśmiechnął się na samo wspomnienie . - a ty masz kogoś ?? - spytał mnie .

- Tak , jak jestem z Olką . Ona jest przeciwieństwem Karoliny - powiedziałem. 

 W tym momencie na parkiecie zrobiła się mala grupka widzów , my z naszego miejsca nic nie widzieliśmy . Pokazałem skinięciem głową  Sebastianowi że tam idę , on przystał na to i poszedł ze, mną . Kiedy doszliśmy naszym oczom ukazał się widok Karoliny tańczącej z Kurkiem .Wyglądali jak para zawodowców. 
Kiedy skoczyli ukłonili się publiczności . Karolka podbiegła do Sebastian , chwyciła go za rękę  i przytuliła się do jego boku.





♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ 

Oto 4 rozdział ;)
 Następne będą się pojawiać co środę =)
Proszę o wasze opinie w komentarzach . 
 Miłego czytania .
 Do zobaczenia ;)